25 czerwca 2017

Seria książek markowanych logiem Assassin’s Creed okazała się literacką równią pochyłą i nie chodzi o nawiązania do komputerowych gier, lecz o poziom absurdu, jaki zaczął się piętrzyć w kolejnych częściach przygód asasynów. Historyczne ciekawostki i opis egzotycznych, bądź co bądź dla polskiego czytelnika, scenerii został zastąpiony nic niewnoszącymi do akcji dialogami słabo zarysowanych bohaterów oraz niedorzecznymi rozwiązaniami fabularnymi. Książki autorstwa Oliviera Bowdena zniechęciły mnie do tego stopnia, że „odpuściłam” sobie lekturę ostatniego tomu zatytułowanego Podziemie. Czy najnowsza część trylogii, Ostatni potomkowie, jest równie słaba, czy może jednak ma szansę przywrócić czytelniczą wiarę w świat Assassin’s Creed? Nadzieję na to daje nowy autor (Bowdena zastąpił Matthew J. Kirby) oraz lepsze tło psychologiczne głównego bohatera.

Historia sięgnęła wreszcie czasów współczesnych. Protagonistą najnowszej powieści został Owen, młody chłopak, którego ojciec zmarł w więzieniu, niesłusznie oskarżony o przestępstwo. Bardzo mocno dotknęło to bohatera: nie może sobie poradzić z niesprawiedliwymi oskarżeniami . Z pomocą przychodzi mu nauczyciel informatyki Monroe – proponuje Owenowi dostęp do Animusa, urządzenia znanego z poprzednich części, dzięki któremu można przenieść się do wspomnień przodków, jakie zostały zapisane w kodzie DNA. Podczas jednej z taki podróży chłopak odkrywa istnienie legendarnego artefaktu, o który walczą zakony Asasynów i Templariuszy, Trójzębu Edenu. Wraz z grupą przyjaciół postanawia pierwszy odnaleźć zaginiony przedmiot, w związku z czym wyrusza w podróż, mi.in. do roku 1863 oraz do imperium Azteków podbijanego wówczas przez bezwzględnego Hernana Cortesa.

Dynamika fabuły tej części serii Assassin’s Creed jest wyrównana. Mamy sporo walk i pogoni, jednak nie nużą, zostały zręcznie przedstawione, dotyczą całości zdarzeń a nie pojedynczego wycinka rzeczywistości, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę szybko. Jednocześnie Assassin’s Creed: Ostatni potomkowie nie są w żaden sposób związani z grą ani niedawną premierą filmu, co jest wielkim atutem nowo otwartej trylogii. Kirby doskonale umotywował wykorzystywanie wzroku orła lub skok wiary, co jego poprzednikowi wychodziło w bardzo nieudolny, wręcz mechaniczny sposób. Oczywiście książka jest przeznaczona dla nastolatków, dlatego na próżno szukać w niej brutalnych opisów walk lub krzywd wyrządzonych podczas bitew i ulicznych zamieszek.

Zmiana nastąpiła także w kreacji głównego bohatera, a raczej bohaterów. W Ostatnich potomkach to już nie jedna osoba, lecz szóstka protagonistów wiedzie prym w prowadzeniu akcji. Nie należą oni ani do grupy Asasynów, ani też do zakonu Templariuszy, mają jednak swój cel i konsekwentnie dążą do jego realizacji. Monroe, wprowadzając genetyczną modyfikację do Animusa, sprawił, że w jednej wizji przeszłości może uczestniczyć kilka osób oglądających to samo wydarzenie z różnej perspektywy. Oczywiście nie ma tu miejsca na przypadkowość, nastolatkowie mają odpowiednie DNA swoich przodków, których losy zetknęły się kilkadziesiąt lat wcześniej. I to właśnie przedstawienie wspomnień z wielu punktów widzenia znacząco ożywia lekturę powieści (jeden bohater jest asasynem, zaś inny policjantem!). O ile wcześniejsze części były pod tym względem raczej nużące, tak wycięcie nic niewnoszących pustych frazesów wypowiadanych przez członków poszczególnych zakonów oraz zastąpienie ich opisami wrażeń głównych bohaterów stanowczo ożywiły całość.

O dziwo, to najlepsza powieść z logo Assassin’s Creed, jaką dotychczas opublikowało wydawnictwo Insignis. Bohaterowie nie stają ani po stronie asasynów, ani templariuszy, to do czytelnika ma należeć kwestia rozstrzygnięcia, która strona konfliktu ma rację. Książkę można czytać bez żadnej znajomości gier, ponieważ wszystkie kwestie związane z działaniem Animusa oraz kwestiami desynchronizacji wspomnień zostały przedstawiony w prosty i przejrzysty sposób. Także wątek poszukiwania zaginionego artefaktu ma jakiś większy sens niż tylko „kto pierwszy go znajdzie, ten wygrywa”, co było dużą wadą poprzednich części cyklu. Ta powieść bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, to jedna z lepszych książek dla nastoletnich czytelników, z jakimi ostatnimi czasy przyszło mi obcować! Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić lekturę Assassin’s Creed: Ostatni potomkowie i czekać na drugi tom po emocjonującym finałowym cliffhangerze.

Pattyczak

Tytuł: Assassin’s Creed: Ostatni Potomkowie
Tytuł oryginalny: Assassin’s Creed: Last Descendants
Autor: Matthew J. Kirby
Seria: Assassin’s Creed: Ostatni potomkowie, tom I
Tłumaczenie: Olga Siara
Wydawnictwo: Insignis
Data i miejsce wydania: 23/11/2016, Kraków
Oprawa: miękka
Liczba stron: 350
ISBN: 978-83-65315-75-5

Podsumowanie

Assassin’s Creed: Ostatni potomkowie

Assassin’s Creed: Ostatni potomkowie
  • 4.5/10
    Fabuła
  • 4.5/10
    Stylistyka
  • 4.5/10
    Wydanie

Zalety

  • dobry cliffhander
  • brak podziału bohaterów na dobrych i złych
  • najlepsza część z serii AC

Wady

  • przeskoki w czasie
  • zbyt wielu protagonistów