9 czerwca 2014

Czarownica 2014 filmPrawdziwym sukcesem jest stworzenie animowanej wersji jednej z najpopularniejszych ludowych legend Europy i przerobienie jej na kasowy hit (co miało miejsce w 1959 roku dzięki Śpiącej królewnie Clyde’a Geronimiego). Zła czarownica zostaje pokonana, księżniczka odnalazła swoją upragnioną miłość, a wszystko zakończyło się słynnym już disney’owskim happy endem. Niemniej prawdziwym wyzwaniem jest wzięcie na warsztat filmowy klasycznej bajki i ukazanie historii w ten sposób, by nie była tylko skomputeryzowaną kopią pierwowzoru, lecz przede wszystkim na nowo przestawiała wydarzenia i zawierała morał skierowany do odbiorców w każdym wieku.

Drodzy czytelnicy, całkowicie zapomnijcie o ugrzecznionej opowieści na temat uroczej śpiącej księżniczce i ukaranie za grzechy rodziców przez okrutną wiedźmę. Tym razem Robert Stromberg (scenograf takich produkcji jak Oz Wielki i PotężnyAvatar i Alicja w Krainie Czarów) bawi się oczekiwaniami widzów mających nadzieję na odświeżoną Śpiącą Królewnę z aktorami (a nie jedynie z ich słyszalnymi głosami), jednakże prezentując całkowicie nową, wbrew pozorom wcale nie gorszą, wersję losów pięknej Aurory i przerażającej wiedźmy. A wszystko rozpoczyna się od budzącej niepokój znajomości młodego i zagubionego Stefana z ufną i radosną czarodziejką o nietrafnym (ponieważ kojarzącym się z chrześcijańskim diabłem) imieniu Diabolina. Jedno tragiczne wydarzenie, jakie zajdzie między tą dwójką, niechybnie położy się cieniem na wzajemnych stosunkach przez ponad siedemnaście lat, zarówno w królestwa ludzi i magicznych stworzeń.

Najmocniejszą stroną Czarownicy jest ukazanie realistycznych pobudek, jakie skłoniły upadłą wróżkę do podjęcia takich, a nie innych kroków względem jedynej spadkobierczyni króla Stefana. Nie ma w filmie jasnego podziału na dobro i zło, bowiem to nie klasyczna baśń, a psychologiczna opowieść o upadku i odkupieniu winy. Widz jest świadkiem stopniowego pogrążania się Diaboliny w świecie pełnym mroku, ciemności i samotności, aż po opamiętanie się i próbę naprawienia wcześniej popełnionych błędów. Dzieło Stromberga posiada niezwykłe przesłanie – nikt nie rodzi się zły, a czasem za fasadą miłego uśmiechu może kryć się żądza nienawiści i podłości.

I choć historia głównej bohaterki, czyli Diaboliny, obejmuje ponad trzydzieści lat życia, to film skupia się tylko na najważniejszych momentach, jakie zaważyły na kolejno podejmowanych decyzjach. Producentom bardzo dobrze udało się oddać rozdarcie i wewnętrzną walkę wróżki z własnymi demonami. W przeciwieństwie do króla Stefana, kreacja Angeliny Jolie to nad wyraz skomplikowana psychologicznie bohaterka i aż do ostatnich minut filmu nie wiadomo, która strona jej osobowości zwycięży.

Sam scenariusz jest, niestety, dość nierówny – z założenia zabawne sceny, i wraz z nimi postacie (zwłaszcza słynne trzy wróżki opiekujące się dorastającą Aurorą), okazują się nijakie – nie wywołują żadnych salw śmiechu, a ich nieporadność w moim odczuciu jest bardziej krępująca niż zabawna. W przeciwieństwie do Krainy lodu, która bawiła widzów w każdym wieku, to humor prezentowany w dziele Stromberga skierowano wyłącznie do najmłodszych odbiorców.

Pod względem wizualnym najnowszej Czarownicy nie można niczego zarzucić. Magiczne tereny Knieii to doskonały sposób psychizacji krajobrazu dobrana odpowiednio do ukazywanych wydarzeń: od przepięknej palety plastycznych barw aż po mroczną i posępną aurę, jaka spowiła cały kraj. Ciężko nie zauważyć tu inspiracji avatarową rzeczywistością Pandory czy chociażby słynną krainą Oz, niemniej całość jest naprawdę przyjemna dla widza. Fani jacksonowych adaptacji prozy Tolkiena mogą z przymrużeniem oka potraktować wielkich strażników Knieii, ponieważ wygląda na to, iż stworzenia pomyliły filmy i przypadkowo trafili do nie tego świata. I jeszcze jedno słówko o części oprawy muzycznej w wykonaniu Lany Del Ray Once Upon a Dream to perełka idealnie oddająca klimat magicznej opowieści, niemniej dopiero po seansie można w pełni zrozumieć tak mroczną i budzącą niepokój wersję jednej z najsłynniejszych piosenek ze studia Disney’a.

Angelina Jolie po raz kolejny udowodniła, że nie brak jej talentu. Tak naprawdę Czarownica to kino jednego aktora. Amerykanka skradła uwagę widzów we wszystkich scenach w jakich występowała, nawet pięknej Aurorze granej przez Ellę Fanning, stanowiącej po prostu ładny dodatek do kreacji Diaboliny. Spośród pojawiających się na ekranie postaci wyróżnia się jeszcze jedna – kruk Diaval, który towarzyszył czarownicy prawie od samego początku. To właśnie Sam Riley może stanowić jakąkolwiek konkurencję dla Jolie, a to dzięki dobrze napisanym, błyskotliwym dialogom.

Czarownica to wspaniała lekcja tolerancji i zarazem ostrzeżenie przed zbyt pochopnym wyciąganiem częstokroć błędnych wniosków, ponieważ każda historia ma swoje drugie dno. Młodszy widz otrzymuje piękną opowieść o sile prawdziwej i bezwarunkowej miłości (świetne nawiązanie do przesłania znanego zKrainy lodu, iż nie kocha się i nie wychodzi za mąż za mężczyznę poznanego zaledwie parę godzin wcześniej!), zaś dorośli odnajdą w dziele bardzo silny aspekt feministyczny, wyniszczające starcie cywilizacji z naturą oraz studium obsesji władzy i egoistycznych żądz skrywanych na dnie ludzkiej duszy.

Na baśniowe produkcje Disney’a nigdy nie jest się za starym i Czarownica tylko potwierdza ową regułę. Gorąco polecam.

Pattyczak

Tytuł: Czarownica
Tytuł oryginału: Maleficent
Gatunek: familijny, fantasy
Czas trwania: 1 godz. 37 min.
Kraj produkcji: USA
Premiera polska: 30 maj 2014
Reżyseria: Robert Stromberg
Scenariusz: Linda Woolverton

Obsada:
Maleficent: Angelina Jolie 
Aurora: Elle Faning
Stefan: Sharlto Copley
Diaval: Sam Riley
Książę Filip: Brenton Thwaites