22 sierpnia 2015

Fantastyczna czwórka - recenzja filmuLojalnie uprzedzam, że to nie jest zwykła recenzja. To raczej pełen rozczarowania tekst fanki pisany dla fanów Marvela, subiektywny i stworzony pod wpływem silnych emocji.

Szczerze mówiąc, nie mam bladego pojęcia, dlaczego Hollywood decyduje się na tworzenie remake’ów, które mają zaledwie parę(naście) lat. Fantastyczna czwórka nie jest jedynym filmem, nowych odsłon doczekała się seria o Spidermanie, Mad Maxie Planecie Małp i Parku Jurajskim. W niektórych przypadkach wyszło to obrazowi na dobre (mowa o Mad Max: Na drodze gniewu), zaś w innych na złe. Niestety, sromotną porażkę zalicza odświeżona wersja Fantastycznej czwórki.

O czym traktowała „F4” z 2005 roku? Otóż piątka bohaterów, w wyniku kosmicznego zbiegu niefortunnych okoliczności, zyskała niespodziewane moce: Reed Richards potrafi rozciągać swoje ciało, Sue Storm znikać, Johnny Storm stać się żywą pochodnią, a Ben… cóż, zmienił się w człowieka-kamień, niezwykle silnego, ale jednocześnie brzydkiego. Czwórka z nich założyła grupę o nazwie Fantastyczna czwórka, zaś odseparowany i pyszny Wiktor, znany jako Doom, stał się głównym antagonistą filmu. I chociaż tamtej wersji można zarzucić kilka niedociągnięć, zwłaszcza w sferze efektów specjalnych, to jednak wypada ona niespodziewanie dobrze w porównaniu z najnowszą odsłoną.

Stara wersja łączyła w sobie element kina fantastycznego, dramatu obyczajowego i komedii. I chociaż widzowie narzekali na brak logiczności w prowadzeniu wątków, chaos i przewidywalność, to jednak owe zarzuty blakną w porównaniu z wersją 2.0, czyli Fantastyczną czwórką w reżyserii Josha Tranka. O czym jest film? Trzy czwarte fabuły koncentruje się na przedstawieniu historii, w jaki sposób superbohaterowie zdobyli moce, zaś ostatnie sceny zostały poświęcone, dodajmy, po macoszemu, walce z Doomem i… tyle. Tak naprawdę film nie ma fabuły, a gra aktorska pozostawia wiele do życzenia.

I znowu nie sposób nie odwołać się do pierwszej wersji „F4”. Może i aktorzy nie pokazali szczytu swoich możliwości, niektórzy dopiero raczkowali w aktorstwie (jak chociażby Chris Evans, późniejszy Kapitan Ameryka), niemniej ich bohaterowie byli w jakiś sposób charakterystyczni. Johnny to kobieciarz i żartowniś, Reed stuprocentowy geek, Ben prawdziwy kumpel Richardsa, a Sue rozważna pani doktor. A jak to wygląda w najnowszej wersji? Fatalnie, ponieważ bohaterowie są kompletnie nijacy, w żaden sposób się nie wyróżniają. I do tej pory nie wiem, czy to kwestia słabej gry aktorskiej (z praktycznie jedną mimiką twarzy), czy też naprawdę kiepsko napisanego scenariusza.

Nieco gorzej wypadły efekty specjalne. Z jednej strony jest to zupełnie niezrozumiałe, skoro Trank miał do wygospodarowania aż 120 milionów dolarów. Z drugiej zaś, skoro nie chciał się pchać w masę efektów, to mógł przynajmniej postawić większy akcent na rozwój postaci. W „F4” 1.0 braki w efektach specjalnych nadrabiały relacje superbohaterów: przekomarzali się, dokuczali, kochali, kłócili i złościli na siebie. Zaś w odsłonie 2.0 na próżno szukać jakichkolwiek starć interpersonalnych. Dobrze, skoro fabuły brak, postacie są słabo zarysowane to może jednak co nieco fiilm da radę w kwestii wizualnej? Niestety, nie. Razi to zwłaszcza w finale: nie dość, ze sama walka została potraktowana po macoszemu i załatwiona w przysłowiowe 5 minut, to na dodatek wątek Dooma, jednego z największych czarnych charakterów w uniwersum Marvela, woła o pomstę do nieba.

O słabej kondycji filmu świadczy chociażby brak Stana Lee w jednej ze scen. Dotychczas aktor i komiksowy twórca pojawiał się w każdym filmie Marvela, od X-Menów poprzez Avengersów aż do Ant–Mana, nie mówiąc o Fantastycznej czwórce z 2005 roku. A jak jest w tym wypadku? Stana nie ma, jakby „wstydził się” reboota. Zagraniczne recenzje nie pozostawiają suchej nitki na filmie, a fani piszą petycje do studia Fox, by te oddało prawa autorskie i nie niszczyło marvelowego uniwersum.

Czy są w dziele Tranka jakieś zalety? Ja ich nie znalazłam. Jeśli myślicie, że Fantastyczna czwórka z 2005 roku była słabym obciachowym filmem, to ta z 2015 roku utwierdzi Was w przekonaniu, jak bardzo się myliliście. Najgorszy obraz z postaciami Marvela w roli głównej. Omijajcie z daleka.

Pattyczak

Tytuł oryginalny: Fantastic Four
Tytuł polski: Fantastyczna czwórka
Gatunek: Akcja, Sc-f
Czas trwania: 1 godz., 48 min.
Kraj produkcji: USA
Premiera światowa: 18 VI 2015
Premiera polska: 14 VIII 2015
Obsada:
Reed Richards / Pan Fantastic: Miles Teller
Johnny Storm / Ludzka Pochodnia: Michael B. Jordan
Sue Storm / Niewidzialna kobieta: Kate Mara
Ben Grimm / Rzecz: Jamie Bell
Victor von Doom / Dr Doom: Toby Kebbell
Dr Franklin Storm: Reg E. Kathey
Produkcja:
Reżyseria: Josh Trank
Scenariusz: Josh Trank, Simon Kinberg, Jeremy Slater
Muzyka: Marko Beltrami