22 lipca 2015

Nieludzie Kat FallsPrzyszłość naszej planety nie rysuje się w kolorowych barwach. Ciągłe epidemie, wojny, mnóstwo zanieczyszczeń i szkodliwe działanie człowieka, do tego należy jeszcze dopisać zdolność homo sapiens do destrukcji i jego niszczycielski wpływ na środowisko, by móc wyobrazić sobie, co czeka nasz gatunek. Cały ten futurystyczny pęd podkreślają jeszcze pisarze, co i rusz tworząc rozmaite wizje przyszłości Ziemi i ludzkości. Wojny, które doprowadzą do wybuchu bomb nuklearnych albo chemicznych, a może zabawy w boga przez naukowców, które w konsekwencji skutkują rozprzestrzenieniem się śmiertelnego wirusa – wybór drogi destrukcji bywa różny. Swoją postapokaliptyczną wizją postanowiła podzielić się również amerykańska pisarka, Kat Falls.

W „Nieludziach” zabiera nas ona w podróż do przyszłości, czasów, gdy w Nowym Świecie żniwo zbiera niebezpieczny wirus zwany ferae naturae virus, przez którego zmarło czterdzieści procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Jego siła nie tkwi jednak w tym, że zabija każdą osobę, jaka się nim zarazi, zazwyczaj przez krew czy ślinę, lecz w tym, że zainfekowany człowiek zamienia się w dzikiego, czyli homo sapiens z domieszką, i to dość sporą, zwierzęcego DNA. W konsekwencji zakażony staje się żądną krwi bestią. By zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo, firma Tytan zbudowała wysoki mur odgradzający tereny niezainfekowane od tych skażonych wirusem. Motyw powstania wirusa został bardzo ciekawie wyjaśniony w omawianej przeze mnie pozycji.

W takim świecie przyszło żyć Delaney. Wprawdzie dziewczyna znajduje się po bezpiecznej stronie muru, jednak przychodzi taki moment, że jej spokojne życie zostaje zakłócone przez wydarzenia, na które nie miała wpływu. Bohaterka musi udać się do Dzikiej Strefy, czyli miejsca pełnego zarażonych, by uratować życie swojego ojca. Czy uda jej się wypełnić powierzoną jej misję?

„Nieludzie” to kolejna z postapokaliptycznych powieści, gdzie głównym złym staje się wirus. Choć nie do końca. To tylko teoretyczna wersja, gdyż tak naprawdę, wbrew zasadzie homo homini lupus est, to właśnie człowiek okazuje się największym zagrożeniem. I to nie tylko dla drugiego przedstawiciela swojego gatunku, ale i dla całego świata. To ludzie tworzą niebezpiecznego wirusa, który bardzo szybko wymyka się spod ich kontroli. A wszystko przez chęć zapewnienia sobie rozrywki i wspomnianej wyżej zabawy w boga.

„Wyspa doktora Moreau” i „Metro 2033” w jednym ?Kat Falls dokładnie wie, jak połączyć najciekawsze elementy obu tych tytułów i umieścić je w kreowanym przez siebie świecie. Mamy więc mutacje, motyw podróży przez niebezpieczne terytoria, gatunkowe krzyżówki, eksperymenty i walkę o przetrwanie. I gdyby tylko autorka skupiła się na nich i zatrzymała na przedstawieniu świata, w którym ludzie obawiają się zarazków, książka okazałaby się naprawdę dobrze napisaną i ciekawą pozycją.

Niestety, pisarka postanowiła dodać do tego wszystkiego nastoletni romans, i to w formie, która nigdy do mnie nie przemawiała, czyli trójkąta miłosnego. Za bardzo przypominało mi to sercowe dylematy Katniss z trylogii „Igrzyska śmierci”, tylko bardziej infantylne. Jeżeli główna bohaterka w obliczu zagrożenia życia zaczyna zachwycać się urodą i umięśnieniem kompanów podróży, to coś tutaj nie do końca zostało przemyślane.

Dodajmy do tego jeszcze jeden ciekawy paradoks. Od najmłodszych lat znajdująca się za murem – po tej bezpiecznej stronie – protagonistka uczęszczała na zajęcia z samoobrony i survivalu. I nie byłoby w tym nic dziwnego czy nagannego, gdyby nie jeden drobny szczególik. W starciu z jakimkolwiek napastnikiem lub w obliczu niebezpieczeństwa bohaterka zachowuje się jak typowa dama w opałach. Nie dość, że ciągle w nie wpada, to bardzo często dzieje się tak tylko przez jej lekkomyślność. Dopiero pod koniec powieści Delaney zaczyna się zachowywać racjonalnie i wykorzystywać swoje umiejętności – w mniejszym bądź większym stopniu.

Jeżeli miałabym wskazać największą bolączkę książki Kat Falls, byłaby nią właśnie główna bohaterka. I o ile w niektórych momentach autorka sama się broni, stosując zabieg księżniczki zamkniętej w kryształowej wieży (tak chodzi o protagonistkę), o tyle po kilku takich wytłumaczeniach czytelnik przestaje wierzyć w tę historyjkę. Zwłaszcza, gdy przypomni sobie fakt kilkuletniego szkolenia, jakie odbyła dziewczyna.

Świat przedstawiony jest naprawdę ciekawy i dobrze skonstruowany, historia wciąga, a bohaterowie drugoplanowi okazują się interesujący. Nawet główny zły wzbudza wiele emocji. I gdyby nie Delaney mogłabym uznać tę książkę za jedną z najlepszych postapokaliptycznych wizji YA. Właśnie, gdyby… Jednak Kat Falls stworzyła bohaterkę, która stanowi przysłowiową rysę na szkle. A szkoda, bo reszta elementów broni się – deskrypcje świata hipnotyzują, a akcja wciąga.

 

Katriona

Tytuł: Nieludzie
Tytuł oryginalny: Inhuman
Autor: Kat Falls
Tytuł serii:
Tom serii: I
Wydawnictwo: Uroboros
Przekład: Małgorzata Koczańska
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Format: 135 x 202 mm
Liczba stron: 396
ISBN: 978-83-280-2003-0

Podsumowanie

Nieludzie

Nieludzie
  • 5/10
    Fabuła
  • 6/10
    Stylistyka
  • 5/10
    Wydanie

Zalety

  • makabryczny i przerażający świat
  • krzyżówki genetyczne

Wady

  • bohaterka
  • naiwna fabuła