25 czerwca 2016

Futu.reWizji przyszłości naszego świata powstało już całkiem sporo – zarówno tych, które pokazują bardziej optymistyczny los ludzkości, jak i takich, gdzie dalszy byt człowieka nie został przedstawiony kolorowo. Dmitry Glukhovsky, tworząc swój cykl Metro 2033, dołożył swoją cegiełkę do tych malowanych w czarnych barwach futurystycznych wizji, każąc niedobitkom ludzkości zejść pod ziemię. Na jaki pomysł wpadł autor przy tworzeniu kolejnej książki opowiadającej o dalszych losach człowieka? Tym razem nie chodzi o przetrwanie homo sapiens, tylko o zapewnienie bytu osobom, które zyskały nieśmiertelność.

Utopijna wizja przyszłości człowieka? Tak mogłoby się wydawać na początku powieści, kiedy czytelnik dowiaduje się, że wynaleziono lek na nieśmiertelność. Życie wieczne – oto z czym muszą borykać się ludzie w przyszłości: żadnych chorób, zero zmarszczek czy zwiotczałych mięśni, wieczna młodość. Czy można chcieć czegoś więcej?

Oczywiście za złamanie jednego z najważniejszych zakazów świata przyszłości grozi surowa kara: odebranie prawa do wiecznego życia. A o jaki nakaz chodzi? O rodzenie dzieci – w końcu trzeba dbać o to, by nie przybywało więcej homo sapiens, dlatego rząd kontroluje każde poczęcie i narodziny. A jeżeli nie zyskasz zgody na dziecko, cóż, odwiedzi cię grupa specjalna w maskach Apolla i tyle z twojej nieśmiertelności. Jan dobrze wie, jak to wszystko wygląda, w końcu należy do elitarnej grupy Falangi, która wymierza zasłużoną karę tym, którzy złamią zakaz rodzenia. Ale czy rzeczywiście to prawo jest słuszne?

Powieść zaczyna się bardzo ciekawie – nieśmiertelność, kara za łamanie zakazu, grupa specjalna składająca się z nielegalnie urodzonych dorosłych już dzieci. A na pierwszym planie tego wszystkiego Jan i jego problemy. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nagromadzenie w pozycji wszelkiego rodzaju wątków, jakie można tylko spotkać w książkach o przyszłości świata i nie tylko. A co za tym idzie, sporo wydarzeń da się z łatwością przewidzieć.

Zacznijmy jednak od Jana, który, jako protagonista, sprawdza się. Nie jest jednowymiarowy, zmienia się, ewoluuje. Widać, jak walczy z demonami swojej przeszłości, jak próbuje dopasować się do zaistniałych sytuacji oraz jak próbuje walczyć, pierwszy raz w swoim życiu, o własne szczęście. Czytelnik powoli poznaje życie bohatera, skąd się wziął w Falandze, ile musiał przecierpieć, by znaleźć się w tym punkcie życia, w jakim się znajduje. Postać przechodzi przemianę – pod konie opowieści jest zupełnie inna niż na początku, można powiedzieć, że Janowi spadają klapki z oczu. Jest tylko jeden problem, jeżeli chodzi o bohatera: jego kompleks matki, zrozumiały i bardzo dobrze wytłumaczony, ale jednak dość sztampowy, zwłaszcza później, gdy ma to przełożenie na relacje protagonisty z dwoma kobietami.

W jednej z tych relacji pojawia się nawet uczucie – miłość. I właśnie przez ten wątek książka traci na jakości. Oczywiście nie trzeba rezygnować z wykorzystania tego motywu, tylko pisarz mógł to lepiej przemyśleć: nie zmieniać Jana z twardziela w zakochanego i nieracjonalnie myślącego człowieka, który jeździ po całej Europie w poszukiwaniu ukochanej. A koniec ich związku i tak jest bardzo łatwy do przewidzenia, co także można było inaczej przedstawić.

Zostawmy jednak miłostki i skupmy się na wizji świata, która niby oscyluje wokół utopijnej, jednak po bliższym poznaniu reguł i zasad panujących w tym cudownym świecie nieśmiertelnych widać, że to, co na pierwszy rzut oka wygląda tak pięknie, okazuje się złem w najczystszej postaci. I tutaj należą się brawa dla Glukhovsky’ego, bo potrafił pokazać realia, w których mimo możliwości wiecznego życia panuje większy bałagan niż wtedy, kiedy ludzie żyli przez określoną liczbę lat. Niesprawiedliwość, twarde rządy władzy, bogaci i biedota – co z tego, że zniknęły choroby, skoro zostały despotyzm i zepsucie.

Jest mrocznie i klaustrofobicznie, mimo że tym razem akcja nie rozgrywa się w tunelach, tylko na powierzchni – w wielkich zaludnionych wieżowcach. I gdyby tylko pozbyć się nieprzemyślanego wątku miłosnego i wprowadzić do fabuły mniej przewidywalności FUTU.RE okazałaby się naprawdę ciekawą pozycją.

Katriona

Autor: Dmitry Glukhovsky
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Ilustrator: Siergiej Kricki
Wydawnictwo: Insignis
Wydanie polskie: 3/2015
Tytuł oryginalny: Будущее 2013
Liczba stron: 640
Oprawa: miękka
Wydanie: I

Recenzja ukazała się najpierw na stronie Gildii Literatury.

Podsumowanie

FUTU.RE

FUTU.RE
  • 4/10
    Fabuła
  • 4/10
    Stylistyka
  • 5/10
    Wydanie

Zalety

  • klaustrofobiczne wrażenia
  • ciekawe wizje przyszłości

Wady

  • bohaterowie i ich niezrozumiałe decyzje
  • wątek miłośny
  • przewidywalność