1 kwietnia 2017

Cytat otwierający najnowszą powieść Październikową listę Jefferey’a Deavera został bardzo umiejętnie dobrany: „Życie można zrozumieć, patrząc nań tylko wstecz: żyć jednak trzeba naprzód” (Soren Kierkegaard). Akcja obejmuje niecałe trzy dni – rozpoczyna się w piątkowy poranek, a kończy w niedzielny wieczór, zaś sama książka rozpoczyna się w przewrotny sposób – od finału sprawy, aż do jej początków (czyli od rozdziału trzydziestego szóstego, kończąc na ostatniej stronicy na pierwszym). Niespodziewanie do pokoju, w jakim rozmawia Gabriela McKenzie i Sam, wchodzi Joseph, porywacz sześcioletniej Sary, córki kobiety. Mężczyzna zabija Sama i tym samym kończy się historia. Deaver burzy tradycyjną narrację, niejako zmuszając czytelnika do łączenia pewnych faktów: trzeba odkryć co stało się na początku u źródeł przestępstwa, zanim zakończyło się ono śmiercią Sama.

Tytułowa ”październikowa lista” to jeden ze sztucznie wykreowanych elementów biura, stworzonego  na potrzeby zlikwidowania Daniela Reardona (nowy gracz na nielegalnym rynku finansowym), obejmująca najbardziej wpływowych ludzi dokonujących pieniężnych malwersacji. To pierwszy tytuł w twórczości Deavera, w jakim pojawia się nowy typ bohaterki: przebiegła, inteligentna, sprytna, bez mrugnięcia okiem potrafiąca zręcznie manipulować zwierzchnikami, ukrywając swoją prawdziwą tożsamości. Fabuła powieści rozgrywa się dwutorowo: oprócz prowadzenia głównego śledztwa McKenzie wykorzystuje swoją wysoką pozycję do prywatnych celów, wyprowadzając wszystkich współpracowników w przysłowiowe pole. Trzeba uczciwie przyznać, że postać Gabrieli jest bardzo ciekawie skonstruowana jeśli chodzi o jej prawdziwe pobudki i cele, jakie zamierza osiągnąć.

Historia jest dopracowana pod każdym względem, wszystko ma swoje miejsce, każdy bohater realizuje swoje cele, co działa na jej niekorzyść, ponieważ pozwala wyeliminować jakikolwiek element zaskoczenia. Wnikliwy czytelnik dość szybko domyśli się najważniejszych kwestii stanowiących wiodącą intrygę powieści. Niestety, jest to jedna ze słabszych książek Deavera: im bliżej końca, tym większe rozczarowanie, ponieważ całość jest dość przewidywalna, zabrakło również charakterystyki emocjonalnej postaci, co było wyznacznikiem jego wcześniejszych tytułów (dla przykładu w Kolekcjonerze kości bądź Kamiennej małpie). Wydawać się może, że autorowi brakuje już świeżego pomysłu na kolejny zaskakujący thriller.

Interesującym zagadnieniem jest fakt, iż książkę można spokojnie czytać od końca. Jako, że autor skupił się na akcji, to tekst czyta się naprawdę szybko, nie trzeba się pochylać nad kolejnymi nieścisłościami, bowiem zostają one wyjaśnione już po kilku kolejnych stronach (tudzież w odwrotnym kierunku: wszelkie dziwne chwyty narracyjne stają się jasne po zapoznaniu się z uprzednimi scenami). Jest to zabieg znany między innymi z serialu Damages i trzeba uczciwie przyznać, że burzy on dotychczasowe oczekiwania czytelników, umożliwiając dwojaka lekturę powieści. Pod względem kompozycji i języka tytułowi nie można niczego zarzucić.

Październikowa lista okazała się lekkim, niezbyt zaangażowanych thrillerem na letnie popołudnia. Nie jest to czołowa pozycja w prozie Deavera, jednak pozostaje mieć nadzieję, ze to tylko chwilowy spadek pisarskiej formy. Być może kolejna pozycja będzie powrotem do wysokiej jakości literackiej jednego z najbardziej popularnych twórców współczesnego thrillera.

Pattyczak

Tytuł: Październikowa lista

Autor: Jeffery Deaver

Wydanie oryginalne:  The October List 2013

Tłumaczenie: Łukasz Praski

Wydawnictwo: Prószyński i s-ka

Data i miejsce wydania: 22.04.2014, Warszawa

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Wydanie: I

Liczba stron: 344

Recenzja ukazała się najpierw na stronie Gildii.

Podsumowanie

Październikowa lista

Październikowa lista
  • 4.5/10
    Fabuła
  • 4.5/10
    Stylistyka
  • 6/10
    Wydanie

Zalety

  • nowy typ kobiecej bohaterki

Wady

  • zbyt szybkie wyjaśnianie zagadek
  • brak napięcia typowego dla thillerów
  • papierowe, nijakie postacie