19 października 2015

Takeshi 2. Taniec TygrysaO drugiej części trylogii, rozgrywającej się w świecie Dalekiego Wschodu, można powiedzieć jedno: bardzo wiele się dzieje, i to w dobrym słowa tego znaczeniu. O ile w Cieniu śmierci Takeshi, członek Zakonu Czarnej Wody, próbował uciec przed swoim przeznaczeniem, tak tu musi się z nim zmierzyć twarzą w twarz. Pod koniec pierwszego tomu bohater dostał sie do niewoli, z której uratowali go bracia zakonni (tak, nasz zabójca nie umarł w finale prymarnej części, a po prostu zemdlał). Teraz ma zostać poddany próbie, jednak wszystko wskazuje na to, iż zakończy się ona męczeńską śmiercią Takeshiego. Na dodatek Antillia wpadła w ręce sekty ateistów, wściekle walczących z powszechnym szamanizmem.

Fabuła początkowo nie okazuje się zbyt klarowna: poruszono dużo wątków, na łamach książki pojawia się spora liczba postaci i wszystko wydaje się nie mieć sensu przez lwią część powieści. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę, iż Taniec Tygrysa ma mozaikowe, misternie skonturowane epizody, które pod koniec nabierają jasności i spójności, to trzeba chylić przed autorką czoła. Generalnie sam opis złożoności świata przedstawionego robi ogromne wrażenie. Takeshiego 2 można z lekkim przymrużeniem oka porównać do dzieł George’a R.R. Martina: autorka przedstawia ogromne uniwersum, w którym to już nie sam Takeshi, ale także szereg innych osób staje się na równi współbohaterami fantastycznego świata.

Kossakowska spory akcent położyła na przedstawieniu i opisaniu stosunków polityczno-kulturalnych poza granicami Wakunii (krainy z feudalnym podziałem społeczeństwa), a konkretniej walce ruchu ateistycznego z szamanami. To właśnie bogate deskrypcje ukazujące nieuchronnie przenikające sie religie i duchowe światopoglądy sprawiają, iż powieść, mimo ogólnego zwolnienia tempa, stoi oczko wyżej od tomu otwierającego trylogię. Południowoamerykańskie wierzenia (jak chociażby te o Chupacabrze, Jaguarze i Człowieku z Hakiem) i japońskie postrzeganie niewidzialnego świata (wrażenie robi opis świątyni Tengu oraz nawiedzenia przez ducha Kami), ich starcie oraz walki między poszczególnymi wyznawcami są nader interesujące, bowiem wzbogacają wiedzę czytelnika o dawne, często już wymarłe poglądy, którymi obecnie zajmują się tylko antropologowie i archeologowie.

Paradoksalnie, najgorzej wypadł główny bohater: to właśnie Cień Śmierci, członek Zakonu Czarnej Wody, co rusz balansujący na granicy między życiem a śmiercią, okazał się najmniej interesującym protagonistą. W moim przekonaniu to postać nastoletniej Haru oraz Rei ukradli główną rolę Takeshiego. Dlaczego? Otóż w porównaniu do zawodowego zabójcy, który rozwija się w kierunku linii (czasem nader irracjonalnego) bohaterstwa i honoru, pozostali zaskakują swoimi wypowiedziami, działaniami i sposobem myślenia. Szkoda mi trochę, iż postać Yoshitakiego została nieco zapomniana, może w trzeciej części poświęci mu się więcej czasu.

Dużo się dzieje w powieści, a to za sprawą licznych scen akcji i walk. I chociaż miejscami mogą one przypominać krwawe sieczki i potyczki rodem z filmów Quentina Tarantino, to jednak nie postrzegałabym tego za wadę utworu. Wręcz przeciwnie, odebrałam to jako literacką umiejętność rekontrowania i częściowej adaptacji niezwykle popularnych hollywodzkich tropów na potrzeby słowa pisanego, jakie kuszą zmysły odbiorcy. Ze wszystkich elementów fantastyki moją uwagę najbardziej przykuł sposób pozyskiwania nowych członków do Zakonu Czarnej Wody. I chociaż nie jest to świeży pomysł, to jednak opisy szkoleń i specyficznych terapii naprawdę fascynują, a to dzięki licznym, odautorskim pomysłom (nie warto ich zdradzać, by nie psuć lektury) sprawiającym, iż lektura nie nuży czytelnika, wciągając go w sam środek zakonnych rozgrywek.

Kossakowska zarysowuje ciekawe perspektywy fabularne dla trzeciego tomu serii: zaledwie wspomniany kontynent Ciboli aż prosi sie o obszerniejsze rozwinięcie, podobnie jak historia prezydenta zaciekle walczącego z demonami, które opanowały jego kraj. Latynowscy bogowie i tamtejsze demony są przerażające, terroryzują ludzi, sprowadzając na nich same klątwy, nieszczęścia i liczne szkody. Jednocześnie trudno przewidzieć, w jakim kierunku podąży fabuła: mnogość bohaterów i wątków sprawia, że Kossakowska stworzyła sobie naprawdę szerokie pole do popisu. Wygra starcie między poszczególnymi postaciami, a może jednak kulturowe zderzenie dwóch ogromnych wyznań (południowoamerykańskiego i japońskiego)? Cóż, czas pokaże.

Reasumując, Takeshi 2 okazał się naprawdę godną kontynuacją serii, a to za sprawą znacznego poszerzenia samego uniwersum opisanego żywym, niezwykle plastycznym i malowniczym stylem. Kossakowska nie zawodzi, doskonale potrafi bawić sie literackimi konwencjami i elementami kina akcji. To osobliwa powieść, zarówno w swojej formie i treści, dlatego mam świadomość, że nie wszystkim może przypaść do gustu. Jestem za to pewna, iż ci, którzy sięgną po Taniec Tygrysa, z pewnością będą ukontentowani oryginalną historią rozgrywającą się w egzotycznym świecie Dalekiego Wschodu.

Dla przypomnienia: tutaj znajdziecie recenzję I tomu.

 

Pattyczak
Tytuł: Takeshi 2. Taniec Tygrysa
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Seria: Trylogia, tom II
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data i miejsce wydania: 12.06.2015, Lublin
Oprawa: miękka
Format: 125x195mm
Wydanie: I
Liczba stron: 480
ISBN: 978-83-7964-077-5

Podsumowanie

Takeshi 2. Taniec Tygrysa

Takeshi 2. Taniec Tygrysa
  • 7/10
    Fabuła
  • 9/10
    Stylistyka
  • 10/10
    Wydanie

Zalety

  • motyw mitologii poludniowoamerykańskiej
  • misternie skonstruowane epizody
  • znaczne rozbudowanie uniwersum

Wady

  • bardzo mało Takashiego