0
8.2/10
Pan na Wisiołach: Krzyk mandragory (Piotr Kulpa) – recenzja
Horror / 31 maja 2015

Czasem życie płata takie figle, iż trzeba rozpoczynać lekturę nowej książki bez znajomości pierwszej części cyklu. Tym razem trafił mi się drugi tom serii Pan na wisiołach Piotra Kulpy. W związku z tym nie oceniam pozycji jako kontynuacji, nie nawiązuję do wydarzeń z Mrocznego siedliska, tylko traktuję ją jak pojedynczą powieść grozy. Rodzina Smutów (w osobach męża Tymka, żony Magdy i synka Czarusia) przeprowadza się z Warszawy do starogórskiej wsi Wisioły. Zamieszkanie w odziedziczonym po dziadku domu ma być lekarstwem na kłopoty: małżonkowie coraz bardziej się od siebie oddają, zaś dziecko nadal nie odzyskuje mowy, jednakże wszyscy są napełnieni głębokim optymizmem, wierząc, iż uda im się pokonać i te trudności. Szybko okazuje się, że ich zapał przekształcił się w gorycz spowodowaną lokalnym marazmem. Wisioły to opuszczona przez młodych miejscowość, w której główną atrakcją jest plotkowanie starszych ludzi na temat rzekomego zła czającego się w nocy w pobliskim lesie. Na Smutów miejscowi od początku patrzą krzywo, niechętni nowo przybyłej rodzinie rzucają im kłody pod nogi. Dziwni staruszkowie żyjący na granicy puszczy szczególnie uwzięli się na byłych warszawiaków i nieustannie ich prześladują (próbują nawet otruć ich psa).Tymoteusz i Magda zaczynają coraz gorzej znosić ciężką atmosferę panującą w Wisiołach, nawet ich syn zaczyna buntować…