27 maja 2015

The Age of AdalineWszystko (a konkretnie omawiana opowieść) rozpoczęło się w 1935 roku, kiedy to młoda wdowa i samotna matka, Adaline Bowman, w czasie podróży na farmę swoich rodziców uległa wypadkowi. W wyniku dziwnych procesów (jak podkreśla to sam narrator, zostały one odkryte dopiero w 2035 roku) bohaterka przestaje się starzeć. Kobieta nie jest do końca świadoma swego stanu (nie pytajcie, jakim cudem 45-latka nie zorientowała się, że nie posiada na twarzy ani jednej zmarszczki i ciągle promienieje) do momentu, kiedy w latach 50-tych zatrzymuje ją do kontroli policjant. Od tej pory Adaline zaczyna uciekać i zmieniać tożsamość, aby nie złapali ją agenci FBI i jednocześnie uniknęła krzywdzących ocen innych ludzi, mających ją za wybryk natury. Prawdę o Adaline zna jedynie jej córka, Flemming, od lat wspierająca matkę radzi, żeby ta przestała wiecznie się skrywać i ustatkowała się u boku jakiegoś mężczyzny. Kilka dni przed przeprowadzką i kolejną zmianą tożsamości (jaka ma miejsce co dekadę) kobieta poznaje przystojnego Ellisa, któremu wdziękowi nie jest w stanie się oprzeć. Czy wiecznie młoda i piękna pani Bowman będzie potrafiła zmienić swoje dotychczasowe życie?

„Wiek Adaline” to przede wszystkim filmowa opowieść o poszukiwaniu miłości i pokonywaniu własnych barier. Nieśmiertelność, pożądana już w czasach starożytności, po raz kolejny staje się przekleństwem osoby, której nie dotknął anioł śmierci (nawiązanie do licznych tytułów kina wampirycznego, jak chociażby „Draculi” i „Wywiadu z wampirem”). Cóż z tego, że się jest wiecznie pięknym i młodym, skoro trzeba to ukrywać, patrzeć jak odchodzą nasi bliscy, nie wspominając o tym, że na plecach nieustannie czuć oddech ścigających agentów rządowych (w tym przypadku mowa o FBI). Może nieco razić postać samej Adaline, która, zważywszy na swój wiek (równo 107 lat), nie posiada cech dojrzałej i statecznej kobiety. Bohaterka chwilami zachowuje się jak nierozsądna nastolatka, popełniająca proste błędy i nie potrafiąca ułożyć sobie życia (już jej córka, Flemming, wykazuje pod tym względem o wiele większą mądrość).

Blake Lively, aktorka znana głównie z serialu „Plotkara”, nareszcie fizycznie idealnie wpasowała się swoją urodą do hollywoodzkiego kina (we wspomnianej produkcji gwiazda nieco odstawała od swoich koleżanek z planu, jej uroda była sztuczna i stosunkowo przytłaczająca, nie nadawała się do ogrywania roli współczesnej nastolatki). W „Wieku Adaline” to właśnie dziękiryginalnej aparycji doskonale wkomponowała się w roli bohaterek, które żyły w minionych dekadach, zwłaszcza w okresie 1950-1980 roku, a to dzięki połączeniu specyficznej urody oraz świetnie dobranej garderoby (co doskonale widać na plakatach promujących obraz). Drugoplanowa rola Harrisona Forda, dawnego kochanka Adaline, to świetnie wykreowana postać dojrzałego mężczyzny, którym wstrząsa spotkanie z dawną miłością i zaburza jego małżeńską, trwającą 40 lat, harmonię. O pozostałych aktorach ciężko cokolwiek powiedzieć, bowiem córka bohaterki (Ellen Burstyn) pojawia się zaledwie w kilku scenach, podobnie jak i główna męska postać (Michiel Huismana), co powoduje, iż ich gra aktorska jest znacznie ograniczona.

„Wiek Adaline” był promowany jako połączenie romansu i lekkiego thrillera, toczącego się w kolejnych, barwnych dekadach (począwszy od lat 40-tych, poprzez szalone lata 70-te, aż do czasów współczesnych). Niestety ogromny potencjał, jaki tkwił w fabule, został zmarnowany. Wynika to z faktu, iż scenariusz skupił się wyłącznie na wątku romansowym, minimalizując do granic możliwości szanse ukazania życia we wcześniejszych epokach, wraz z przyjęciami, ubiorami i scenami życia codziennego. Lee Toland Krieger mógł stworzyć piękny obraz o miłości, która nie polega na namiętnym i pełnym pasji uczuciu, lecz o wspieraniu się w ciężkich chwilach, byciu oparciem i wspólnym przechodzeniu przez kolejne dekady życia (wliczając w to dojrzewanie do śmierci), co, niestety, mu się nie udało. „Wiek Adaline” przypomina trochę „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” i „Amelię” – to dobre kino, niemniej czegoś mu zabrakło, może wynika to z hollywoodzkiej poprawności, a może ze zbyt okrojonego scenariusza.

Podsumowując, “Wiek Adaline” to naprawdę udane kino, jeśli się chce zobaczyć seans lekki i przyjemny. Nieco ckliwa, aczkolwiek sympatyczna historia miłosna w połączeniu z uwodzicielskim, niezwykle klimatycznym głosem narratora z pewnością zachwyci wrażliwych kinomanów. Od strony czysto technicznej nie można niczego zarzucić: stonowane ujęcia, subtelna ścieżka dźwiękowa oraz doskonale dobrana kostiumy z poszczególnych epok to uciecha dla każdego widza. Coś idealnego dla fanów romantycznych historii.

Pattyczak

Tytuł oryginalny: The Age of Adaline
Tytuł polski: Wiek Adaline
Gatunek: melodramat, fantasy
Czas trwania: 110 minut
Kraj produkcji: USA
Premiera światowa: 08 IV 2015
Premiera polska: 15 V 2015

Obsada:
Adaline Bowman: Blake Lively
Ellis Jones: Michiel Huisman
William Jones: Harisson Ford
Flemming: Ellen Burstyn
Kathy Jones: Kathy Baker
Narrator: Hugh Ross

Produkcja:
Reżyseria: Lee Toland Krieger
Scenariusz: J. Mills Goodloe, Salvador Paskowitz
Zdjęcia: David Lanzenberg
Muzyka: Rob Simonsen