29 czerwca 2015

Cień doskonały - Brent WeeksBrent Weeks jest autorem bestsellerowej serii „Nocny Anioł”, która składa się z trzech tomów: Droga cienia, Na krawędzi cienia i Poza cieniem. Kilka tygodni temu ukazała się niewielkich rozmiarów nowela Cień doskonały. Stanowi prequel do historii ukazanej w trylogii.

Nie ma bohaterstwa.

Nie ma sprawiedliwości.

Nie ma nieba.

Durzo Blint jest mentorem głównego bohatera trylogii i to wyłącznie jego wątkowi poświęcono niewielkich rozmiarów Cień doskonały. Czytelnik, z lektury osobistych wspomnień bohatera i zarazem narratora, dowiaduje się o jego zagadkowej przeszłości. Jako Gaelan Gwiezdny Żar prowadził cichy i spokojny żywot na roli, nikt nie wiedział o jego nieśmiertelności i poprzednim trybie życia, a także o obecnych zleceniach, jakie wykonuje na polecenie wpływowych ludzi. Wszystko wydaje się układać idealnie do czasu, kiedy po powrocie do domu mężczyzna znajduje powieszoną na drzewie ciężarną żonę i nastoletnią córkę. Ta chwila odmienia oblicze Gaelana na zawsze. Od tej pory w jego sercu zagościła nienawiść i chęć krwawej zemsty. Mimo niewielkiej objętości, fabuła porusza najważniejsze wątki z życia Durzo. Wyjaśnia, w jaki sposób związał się z czarnym ka’kari, skąd pojawił się w krainie Cenarii oraz opisuje, jak demony z przeszłości nieustannie męczą duszę doskonałego zabójcy.

Cień doskonały to mikropowieść, która stanowi idealne dopełnienie trylogii „Nocny Anioł”. Brent opisuje nie tylko samą przemianę bohatera, zajmuje się również próbą wyjaśnienia skomplikowanych relacji z drugim siepaczem, Wrablem Szramą, oraz znajomością z ekskluzywną prostytutką, Gwinvere Kireny, szerzej znaną jako Mama K. Skupia się na najważniejszych cechach charakteru nieśmiertelnego i wyjaśnia jak niemal doprowadziły go klęski. Ciężko jest powiedzieć cokolwiek o innych bohaterach, bowiem objętość książki nie pozwoliła na wprowadzenie jakichkolwiek wątków pobocznych lub poszerzenie tych znanych z głównej sagi.

Sposób prowadzenia akcji bardzo przypadł mi do gustu. Fabuła skupia się nie tylko na samym opisie akcji,  zwalnia między scenami kolejnych zabójstw, by ukazać wzruszające momenty i chwile refleksji w życiu głównego bohatera. Narracja odgrywa również niebanalną rolę w Cieniu doskonałym. Jak już zdążyłam wspomnieć, powieść nie jest prowadzona w linearnym porządku. Chronologię dodatkowo zakłóca sposób widzenia poszczególnych scen. Dominuje perspektywa pierwszoosobowa, niemniej przeskoki do prezentowania dialogów z pozycji trzeciej osoby wydają się miejscami sztuczne i męczące.

Nie ma chwały.

Nie ma światła.

Jest tylko zwycięstwo.

Książka spełnia wszystkie cechy klasycznej noweli: główna problematyka została ograniczona do jednego wątku z mocno zawężoną liczbą bohaterów. Na próżno szukać również jakichkolwiek opisów czy też charakterystyki świata przedstawionego. Minimalizm wymienionych komponentów na rzecz mocno zarysowanych, kulminacyjnych momentów w życiu Acaelusa Durzo Blinta eliminuje wszelkie zbędne elementy, które zostały szerzej ukazane w kolejnych tomach. Brakuje jedynie wyraźnej puenty, moim zdaniem rozmyła się na kartach mikropowieści, co stanowi jeden z minusów omawianej pozycji.

Tym, co sprawiło, iż nowela podbiła moje serce, to styl pisarski Weeksa. Język jest przesycony czarnym humorem i ironią, miejscami leksykę ograniczona do minimum, by za pomocą niewielkiej ilości słów móc spotęgować wrażenie osamotnienia bohatera. Żywym i barwnym stylem autor opisał realizację kolejnych zleceń Gwinvery. Szczególnie jedna scena zapadła mi w pamięci, otwierająca nowelkę śmierć barona Rikku i jej podsumowanie przez Anioła Śmierci, czyli Gaelana: Wybacz mi jednak chwilę zadumy z dobrze wykonanej roboty i pozwól, że powiem ci jedno: odtąd nikt w Château Shayon nie srał już bez lęku (str.15). Nie mam pojęcia, jak otoczony fekaliami i wnętrznościami barona bohater mógł zdobyć się na chwilę zadumy w takim miejscu, niemniej pokochałam go od tego momentu wiedząc, że nie można go zaliczyć w poczet szlachetnych i honorowych wojowników, skoro zaraz po tym szybko ulotnił się z miejsca zbrodni.

Wydanie może nieco rozczarować – mam na myśli oprawę i formę graficzną tekstu. Jak bowiem wyjaśnić fakt, że okładka ukazuje młodego, zakapturzonego mężczyznę trzymającego w dłoniach miecz, skoro główny bohater ma blisko 860 lat! Rozumiem, że to nieśmiertelna postać, jednak mogli trochę bardziej go postarzeć, moim zdaniem wygląda stanowczo za młodo, bacząc na jego kryminalną przeszłość. Drugim mankamentem wydania jest czcionka – wyjątkowo duża, a spore odstępy między poszczególnymi wierszami tekstu powodują, że mimo 118 stron, książkę można przeczytać w niecałą godzinę. Tłumaczyć to mogę jedynie chęcią sztucznego zwiększenia objętości.

Jestem Zabójcą-Cieniem. Jestem  Bezimienny.

Cień doskonały jest dobrą pozycją zarówno dla wiernych czytelników Weeksa, jak i dla osób zaczynających swoją literacką przygodę z twórczością autora. Dla fanów trylogii to ciekawe uzupełnienie serii, zaś dla nowicjuszy zachęta do sięgnięcia po kolejne tomy „Nocnego Anioła” i poznania dalszych losów doskonałego zabójcy.

Pattyczak

Tytuł: Cień doskonały

Tytuł oryginalny: Perfect Shadow

Autor: Brent Weeks

Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec

Wydawnictwo: MAG

Data i miejsce wydania: 25 maj 2012, Warszawa

Oprawa: miękka

Projekt okładki: Peter Cotton

Liczba stron: 118

ISBN: 978-83-7480-246-8

 

Podsumowanie

Cień doskonały

Cień doskonały
  • 7/10
    Fabuła
  • 9/10
    Stylistyka
  • 10/10
    Wydanie

Zalety

  • Niezbędna pozycja do uzupełnienia trylogii
  • Alinearność narracyjna
  • Czarny humor i ironia

Wady

  • Wysoka cena w stosunku do ilości stron
  • Wymaga znajomości poprzednich tomów serii