2 maja 2015

Hades - AdornettoHades to drugi tom trylogii Halo osiemnastoletniej australijskiej pisarki, Alexandry Adornetto.  O ile Blask – tom otwierający cykl – był wyważony, jeśli chodzi o opisy adaptacji do ziemskiego życia aniołów w Venus Cove oraz rozkwit miłości między Bethany i Xaviera, to Hades stanowczo ustępuje tego typu zabiegom. Książka mówi nie tylko o przeszkodach na drodze do szczęścia naszych bohaterów, lecz, przede wszystkim, opisuje funkcjonowanie najbardziej przerażającego miejsca we wszechświecie – tytułowego Hadesu, krainy umarłych.

Opowieść, jaką snuje Beth, rozpoczyna się, jak każda typowa historia znana z amerykańskich filmów dla młodzieży – grupa dziewczyn z przebojową szkolną gwiazdką, Molly, na czele, szykuje się do imprezy z okazji rozpoczęcia ostatniego roku szkoły i jednocześnie zbliżającego się Święta Zmarłych. Pojawia się pomysł, aby w trakcie halloweenowego ogniska, w opuszczonym domku, który znajduje się nieopodal, zabawić się w wywoływanie duchów. W wyniku niefortunnego ułożenia gwiazd i ingerencji demonów z pozoru niewinna zabawa zamienia się w gehennę dla młodej anielicy i jej najbliższych – Xavier zostaje ranny, zaś sama Beth porwana przez księcia ciemności, Jake’a, prosto do samego piekła (Jack ubrany w skórę uprowadza anioła na czarnym motorze w środku nocy ku bramom Hadesu – ach, zabrakło mi tylko w tle słynnej piosenki AC/DC Highway to hell, by dopełnić klimatem najgorszą obawę Beth, jaką jest trafienie do Krainy Ognistych Jezior Bólu i Cierpienia ).

Tyle o fabule, bo dalsze wydarzenia można w miarę łatwo przewidzieć. O ile w poprzedniej części brakowało mi wyjaśnień dotyczących demonów i ich funkcjonowania na Ziemi i w piekle (zwłaszcza postać Jake’a została skąpo zarysowana), to w Hadesie autorka uzupełnia wszelkie niedociągnięcia. Świat podziemi, podobnie jak Królestwo niebieskie, składa się z siedmiu kręgów, rządzonych przez anielskich książąt, którzy wraz z Lucyferem zbuntowali się przeciwko Bogu i zostali strąceni aż na samo dno Krainy Umarłych. Przedstawicielem tej upadłej arystokracji jest znany nam Jake, a raczej anioł Arakiel*. Powoli poznajemy jego wcześniejsze losy, dzięki czemu postać nabiera o wiele ciekawszej barwy i rysów psychologicznych niż papierowy Xavier. Wraz z rozwojem akcji zaczęłam kibicować Jake’owi, bo żal mi było, że powoli tracił wszystko na czym mu zależało – dom, przyjaciół, a nawet anielskie skrzydła. Sądził, że porwanie i sprowadzenie anielicy choć na chwilę przywróci mu dawną radość… Jak srogo się mylił. Bethany nadal promienieje dobrem i robi wszystko na przekór władcy III kręgu Hadesu, którym okazuje się Jake. Jej nienawiść do upadłego anioła jest tak silna, że  skłonna byłaby uwierzyć nawet jego kochance Azjii (notabene dobrze ubranej, noszącej  buty z najnowszej kolekcji Jimmy’iego Choo), niż jemu samemu.

Poznajemy też dwie nowe postacie, które wcale nie wydają się być istotami wyzutymi z wszelkich uczuć i wypełnionymi złem aż do szpiku kości. Mowa tu o Hannie i Tuckerze, dwóch usługujących Beth i pilnujących jej na rozkaz swego pana. Hanna to młoda, ledwie 16-letnia dziewczyna, która za bycie niemym świadkiem morderstwa i zatajeniu prawdy o zabójcach trafiła prosto do piekła. O Tuckerze wiemy jeszcze mniej, bowiem wypił wodę z rzeki Lete, która pozbawiła go pamięci i, tym samym, wiecznych wyrzutów sumienia.  Jednakże czytając powieść miałam nieustanne wrażenie, że bohaterowie wcale nie zasłużyli na aż tak srogą karę, bo szczerze żałowali swoich czynów i, w przeciwieństwie do pozostałych demonów, posłusznie wykonywali każdy rozkaz Arakiela.

Jak zachowywały się pozostałe istoty z piekła? Fatalnie, to jedyne słowo, jakie ciśnie mi się na usta. Nieustanne picie alkoholu w klubie w rytm piosenki techno (z wulgarnym tekstem Jestem w Miami, dziwko) prawdopodobnie nie jest szczytem ich marzeń. Nie miały innego zajęcia, bowiem potępione dusze same siebie skazywały na nieustanne cierpienia, poprzez przeżywanie najgorszych chwil swojego życia w zamkniętej pętli czasowej – tak więc na ulicach Hadesu można było non stop przyglądać się scenie mordowania żony przez pijanego męża czy bicia małych dzieci. W ten sposób zrodził się w umysłach demonów niecny pomysł zepsucia rodzaju ludzkiego na Ziemi oraz szerzenia rebelii przeciwko panowaniu Jake’a. Kiedy demony spostrzegły, że Beth jest główną słabością Arakiela, postanowiły to podle wykorzystać, doprowadzając do tak skrajnej sytuacji, że nawet sam książę ciemności nie mógł liczyć na jakąkolwiek pomoc ze strony swoich poddanych.

W międzyczasie skrzydlaci bracia próbują wyciągnąć podopieczną z piekielnego więzienia. Gabriel (nomen omen w bardziej ludzkiej i jednocześnie przyjaznej odsłonie) i anielica Ivy poruszą całe zastępy niebiańskie, by uwolnić swoją młodą skrzydlatą siostrę. Do ich planu zostanie wtajemniczona Molly – ostatni świadek pechowego spirytualistycznego seansu, który sprowadził Jake’a do świata ludzi. Jestem wdzięczna autorce za to posunięcie, bowiem dzięki temu mogłam uśmiechać się od ucha do ucha podczas sceny, kiedy to nastoletnia dziewczyna postanawia wyznać swą wielką i płomienną miłość ponad tysiącletniemu archaniołowi. Przed oczami miałam wizję twardego, wręcz kamiennego wizerunku twarzy Gabriela i szlochającej, nadmiernie gestykulującej Molly, która co rusz zmieniała swoje uczucia z gorącej miłości po chłodną nienawiść wobec stojącego mężczyzny.

Skąd wiem, co się działo na Ziemi, skoro nasza bohaterka i zarazem narratorka siedziała uwięziona w najlepszym apartamencie piekielnego hotelu? Swą wdzięczność kieruję do Tuckera, który zabrał Bethany na pustynię i pokazał magiczne rzeki przepływające przez środek Hadesu. Łyk kilku kropel pochodzących z jednej z nich i dusza naszej anielicy mogła się przenosić do osób  najbliższych jej sercu. Dzięki temu czytelnik nieustannie wie, co się dzieje w obu światach i co czują najbliżsi Beth. Tutaj muszę szczerze przyznać, że nie mogłam znieść opisów cierpień Xaviera – jego postać jest schematyczna i tak pełna głębi, jak czysta kartka papieru. Otóż główny męski bohater popada od paranoi i wściekłości na cały świat po stan depresji. Druga część trylogii Halo tylko upewniła mnie w przekonaniu, że Bethany już dawno powinna rzucić Xaviera i znaleźć sposób, by zbawić duszę Jake’a. Czyż nie byłoby to o wiele bardziej interesujące?!

Czytając Hades odnosiłam nieustanne wrażenie, że młodziutka Alexandra Adornetto jest wielką fanką serialu Supernatural, bowiem przynajmniej kilka motywów zostało dosłownie skopiowanych z życia braci Winchester. Tak więc demony mają czarne, pozbawione źrenic oczy, Bram Piekieł strzegą groźne ogary, zaś pojawieniu się archanioła towarzyszy trzęsienie ziemi i oślepiający blask, co zdecydowanie mogę pochwalić – autorka uczy się od najlepszych ;).

Drugi tom, podobnie jak pierwszy, kończy się cliffhangerem. Mogę uspokoić fanów serii – losy Beth nie zamykają się wraz z drugim tomem, nawet nie wszystko zostaje należycie wyjaśnione. Rozstrzygnięcia problemów aniołów, demonów i ponadnaturalnej miłości zapewne przyjdzie się dowiedzieć mnie i czytelnikom dopiero w trzeciej, zapowiedzianej już jako ostatni tom serii pt. Niebo. O ile pierwsza część niezbyt silnie zachęcała do zapoznania się z kontynuacją, to Hades wręcz przeciwnie, stawiając jeszcze więcej pytań co do losów bohaterów. Reasumując – drugi tom oceniam lepiej niż Blask. Widać poprawę stylu autorki, pogłębienie psychologiczne postaci i, przede wszystkim, pojawiają się zawiłości fabularne. Mimo iż przed młodą Alexandrą jeszcze daleka droga ku doskonałości, to z tomu na tom rokuje ona coraz lepiej.

*Arakiel – wedle Słownika aniołów G. Davidsona, to jeden z pięciu aniołów, który ma za zadanie przyprowadzać upadłe ludzkie dusze na sąd; Adornetto posłużyła się obrazem zawartym w innych źródłach, wedle których Arakiel to jeden z dwunastu głównych upadłych aniołów

Pattyczak

Tytuł: Hades
Cykl: Trylogia Halo, tom 2
Autor: Alexandra Adornetto
Wydawca: Bukowy Las
Miejsce wydania: Wrocław 2011
Tłumacz: Beata Góralska – Gluma
ISBN: 978-83-62478-21-7
Liczba stron: 392
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena: 36,90 zł