20 czerwca 2020

W 1970 roku w Atlancie w Georgii urodził się Patrick Phillips. Wraz z rodzicami w 1977 roku zamieszkał w Cumming w hrabstwie Forsyth – obecnie to przedmieścia Atlanty, w której to prężnie powstają nowe osiedla. Swoje miejsce do życia odnajdują tu młodzi Amerykanie o różnym kolorze skóry. Ale nie zawsze tak było, gdyż do końca XX wieku (!) jedynymi mieszkańcami Cumming okazali się tylko i wyłącznie biali ludzie. Dlaczego tak było? Tę tajemnicę próbuje rozwikłać Patrick Phillips w swojej książce Korzenie we krwi. Czystki etniczne w Ameryce. Własne doświadczenie z udziału w Marszu Braterstwa w 1987 roku staje się punktem wyjścia do analizy lokalnej historii. Jak się okazuje, nie jest to chlubna narracja o obywatelach południowych Stanów Zjednoczonych, wręcz przeciwnie. To jedna z tych kart historii, którą wszyscy lokalni mieszkańcy wolą ukryć przed całym światem.

Wszystko zaczęło się w 1912 roku, kiedy to została brutalnie zgwałcona 18-letnia Mae Crow. 10 września szeryf Bill Reid aresztował młodych czarnoskórych podejrzanych o tę zbrodnię: Ernesta Knoxa (16 lat), Oscara Daniela (18 lat) i Roba Edwardsa (24 lata). Nic nie wskazywało, że tych trzech mieszkańców Forsyth jest sprawcami tej okrutnej zbrodni. Dziewczyna była nieprzytomna i nie mogła wskazać oprawcy czy oprawców, ale za sprawą Marvina Bella wskazano winnych. Rzekomo odnalazł on sprawcę gwałtu i w wyniku tortur zmusił Ernesta do przyznania się do zbrodni. Zastraszony i przerażony młody człowiek wskazał jeszcze dwóch współwinnych czynu. Wtedy też ruszyła cała machina oskarżenia, osądzenia i wykonania wyroku śmieci. Nie było żadnych dowodów ani świadków gwałtu, ale sprzyjały ku temu okoliczności: oskarżeni mieli czarny kolor skóry, dziewczyna zmarła i można wskazać winnych tej śmierci. Rozpoczęła się zaplanowana, w pełni skoordynowana akcja podpaleń i terroru wobec czarnej ludności.

To tylko jedna z nielicznych historii, jakie poruszył na łamach swojej książki Patrick Phillips, zdobywca nagrody „National Book Award”, a o której Forsyth woleliby zapomnieć.

„Chwała Bogu za AIDS […] Segregacja jest konieczna, bo AIDS to choroba rasowa” 

W 1912 roku lincz na czarnoskórych obywatelach stanu Georgia nie był niczym niezwykłym, wręcz przeciwnie, biali mieszkańcy byli dumni ze swoich czynów. Dzisiaj już nie ma żyjących świadków owych wydarzeń, a ci, którym przekazano tę historię, zasłaniają się niepamięcią o czynach swoich przodków i sąsiadów. Co ciekawe, winą obarczają członków Ku Klux Klanu, chociaż w tamtym czasach nie zdążył się on jeszcze reaktywować: w 1871 roku zostało zlikwidowane pierwsze wcielenie KKK, a jego powrót ogłoszono w 1915 roku, po premierze filmu Narodziny narodu.

Według spisu ludności na początku XX wieku w hrabstwie mieszkało 1098 osób o czarnym kolorze skóry. W konsekwencji wyżej opisanych zajść nie pozostał tam żaden członek afroamerykańskiej społeczności. Biali chrześcijanie przepędzali czarnych chrześcijan, w pełni przejmując ich majątek: domy, pola, zwierzęta i jednocześnie paląc ich kościoły. Jeszcze w 1987 roku (!) przeciwni Marszowi Braterstwa mieszkańcy wznosili transparenty z hasłami „Forsyth pozostanie białe”, czy też „Czarnuchy do domu”. To miało być hrabstwo białego człowieka i tak wychowano całe pokolenia, a tych, którzy bronili czarnoskórych, uczono za pomocą dynamitu i ognia, jaka jest cena opierania się staremu porządkowi. Tylko białe kobiety z bogatych domów narzekały, że nie ma im kto „gotować, prać i wykonywać niewdzięcznych obowiązków”. Zabrakło też rąk do pracy na bogatych farmach, a ich właściciele martwili się brakiem taniej siły roboczej. W czasach prohibicji państwo ścigało przestępców za handel bimbrem, a za przemoc wobec czarnych nie wszczynano nawet postępowania.

„Chcemy białych lokatorów w naszej białej społeczności” 

Patrick Phillips próbował dotrzeć do potomków ludzi tamtych wydarzeń, ale zmowa milczenia okazała się największą przeszkodą do poznania prawdy. Niewiele też jest pisemnych śladów po wygnanych mieszkańcach, ale pokaźna liczba przypisów zawartych w książce (ponad pięćset na niecałych 350 stronach) świadczy o rzetelności autora. Obecnie w hrabstwie Forsyth powstają nowe, intratne biznesy i to stwarza coraz większe możliwości ponownego osiedlenia się tam czarnoskórych Amerykanów. Jednak czy tak się stanie?

Większość ludzi w Polsce jeszcze kilka lat temu marzyła, aby wyjechać do USA i zamieszkać w tym prężnie rozwijającym się i bogatym kraju. Ameryka kojarzy się z ogromnymi miastami, wieżowcami, drogimi samochodami i markowymi ubraniami. Patrzymy na ten kraj z perspektywy białego człowieka zapominając, co stanowiło kamień węgielny tego przepychu. Ci, którzy uważają się za uczciwych i bogobojnych, mają nierzadko ciemne dusze. Warto sięgnąć po Korzenie we krwi Patricka Phillipsa, aby uświadomić sobie, jakim kosztem została zbudowana ta potęga.

Czystki etniczne w USA trwają do tej pory, chociaż dzisiaj są bardziej zakamuflowane. Warto dowiedzieć się, co działo się na ulicach amerykańskiego hrabstwa Forsyth niecałe 50 lat temu i dlaczego wszyscy jego mieszkańcy mają biały kolor skóry.

Pattyczak

Tytuł: Korzenie we krwi. Czystki etniczne w Ameryce

Autor: Patrick Phillips

Rok wydania oryginalny: Blood at the root: a racial cleasing in America 2016

Tłumaczenie: Rafał Lisowski

Wydawnictwo: Sonia Draga

Data i miejsce wydania: 26/02/2020, Katowice

Oprawa: miękka z obwolutą

Wydanie: I

Liczba stron: 357

ISBN: 978-83-66460-14-0

Recenzja najpierw ukazała się na portalu Popbookownik.

Podsumowanie

Korzenie we krwi

Korzenie we krwi
  • 8/10
    Fabuła
  • 8/10
    Stylistyka
  • 7/10
    Wydanie

Zalety

  • pokoleniowa zmowa milczenia
  • terror czarnej ludności USA
  • obszerna baza bibliograficzna

Wady