20 października 2014

Patriota (Legenda) - Marie LuNadciąga ostateczne starcie pomiędzy siłami Republiki i Kolonii. By otrzymać wsparcie dla swojego kraju, Day musi pogodzić się z tym, że jego brat po raz kolejny staje się obiektem badań, które tym tym razem służą opracowaniu lekarstwa na panującą epidemię. Bez serum Republika nie otrzyma bowiem pomocy od Antarktydy, tym samym będzie zmuszona w pojedynkę stawić czoła przeważającej sile Kolonii. W celu zwiększenia szans w potyczce Anden postanawia wcielić w życie ryzykowny plan. Czy bohaterom uda się ocalić swój kraj przed najeźdźcą? Czy Day i June będą w końcu razem? Czy lud Republiki zaufa swojemu Elektorowi?

Nie będę ukrywała, że po ostatniej części trylogii oczekiwałam naprawdę wiele – ciekawego i godnego serii zakończenia, szybkiej i sprawnie poprowadzonej akcji oraz zadowalającego finału historii Daya i June. I muszę z żalem przyznać, że nie otrzymałam żadnego z wymienionych przeze mnie elementów. Prawda jest taka, że Patriota wypadł najsłabiej na tle całej trylogii – książka nie wywołała we mnie żadnych emocji, po prostu przewracałam kolejne stronice, byle tylko dotrzeć do zakończenia historii i dowiedzieć się, jak potoczą się losy protagonistów.

Rozumiem, że powieści dystopijne skierowane do nastoletniego czytelnika rządzą się swoimi prawami, jednak w porównaniu z Igrzyskami śmierci czy Więźniem labiryntu trzecia odsłona Legendy prezentuje bardzo niski poziom. Uczucia głównych bohaterów przysłaniają większość, dość ważnych dla fabuły, wydarzeń, zachowania protagonistów nie znajdują żadnego racjonalnego wyjaśnienia, a ciągłe dylematy miłosne sprawiają, iż książka zaczyna przypominać nastoletni romans.

Największym rozczarowaniem okazało się jednak zakończenie i sceny walki z Kolonią. Jeżeli chodzi o bitwę, wszystko przebiegło zbyt szybko, łatwo i nie wyszedł z tego przekonywujący obrazek. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak spłyconą wizją walki, na którą, de facto, czekało się przez dwa tomy. A zakończenie? Wprawdzie wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazywały na to, że choroba Daya zmąci cały spokój protagonistów, jednak pewien fakt zdecydowanie nie został prawidłowo przemyślany, gdyż okazało się, że był mało prawdopodobny. Bardzo chętnie wytłumaczyłabym jego nierealność, niestety wiązałoby się to z dość mocnym streszczeniem fabuły. Kiedy jednak dobrniecie do zakończenia, dowiecie się, jak choroba Daya wpłynęła na relacje chłopaka z June, przeczytacie o poświęceniu bohaterki, dojdziecie do wniosku, że przecież to niemożliwe, by przez tyle lat ta farsa mogła być ciągnięta.

Z tomu na tom historia, jaką raczyła swoich odbiorców Lu, okazywała się coraz mniej dopracowana i przekonująca. Pojawiało się typowe lanie wody, jak najwięcej o jak najmniej istotnych rzeczach. A skupienie się na problemach miłosnych bohaterów, zamiast na akcji, spowodowało, że przestałam odczuwać jakiekolwiek emocje. Nie mogłam oderwać się od pierwszej części – autorka starała się jak najciekawiej przedstawić odbiorcy kreowany przez siebie świat. Gdzieś po drodze pogubiła się, kontynuacje okazały się bowiem pozbawione jakiegokolwiek kolorytu.

Zakończenie nie jest zwieńczeniem trylogii. Nie powoduje dreszczyku emocji czy chęci natychmiastowego poznania dalszych losów bohaterów. Tutaj działa zasada „przeczytałam wcześniejsze tomy, zaznajomię się i z tym”. Szkoda, że autorka w pewnym momencie poszła na typową łatwiznę i zamiast na świecie skupiła się na pisaniu scenariusza dla młodzieżowej telenoweli.

Katriona

Tytuł: Legenda. Patriota
Tytuł oryginalny: Patriot
Autor: Marie Lu
Tytuł serii:Legenda
Tom serii: III
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data i miejsce wydania: 2014
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Format: 145×205 mm
Liczba stron: 380
ISBN: 9788378957393