10 października 2014

Na skraju jutra - Hiroshi SakurazakaNie oszukujmy się, gdyby nie czerwcowa premiera filmu Douga Limana, to powieść Hiroshiego Sakurazaki nie pojawiłaby się na polskim rynku literackim. Na skraju jutra została opublikowana w 2004 roku i w przeciwieństwie do ekranizacji z Tomem Cruisem i Emily Blunt w rolach głównych, nie wywołuje w czytelniku dreszczyku emocji, ani też nie wnosi nic przełomowego do gatunku, jakim jest science fiction.

Kiriya Keiji to młody człowiek, który zaraz po ukończeniu liceum zaciągnął się do armii, by w ten sposób zapomnieć o niedawnym rozczarowaniu miłosnym. Niestety, chłopak nie potrafi się bić, nie jest w ogóle stworzony do roli żołnierza. Dość szybko ginie na polu bitwy, by po chwili obudzić się dokładnie 24 godziny przed dniem swojej śmierci. Cykl ten zaczyna powtarzać się do momentu, aż Kiriya znajdzie się na granicy załamania psychicznego. W tym momencie życia poznaje Ritę Vrataski, nieustraszoną dziewczynę o rudych włosach, okrzykniętą mianem Full Metal Bitch, czyli Stalową Suką (nawiązanie do kubrickowskiego Full Metal Jacket), która jako jedyna wierzy w słowa Keiji’ego.

Sam świat, w jakim obracają się bohaterowie, nie został należycie scharakteryzowany: owszem, w przeciwieństwie do kinowego dzieła, czytelnik poznaje szczegółową historię mimów, czyli kosmicznego napastnika, który od lat nęka mieszkańców Ziemi w przeróżnych jej zakątkach, niemniej na tym różnice się kończą. Nie wiadomo dokładnie, skąd się wzięli na naszej planecie, jak zareagowały na to najsilniejsze państwa świata ani też jaki jest główny cel napaści (samo zniszczenie planety, czy może podbicie i jej skolonizowanie?).

Pierwszą zauważalną rzeczą, jaka cechuje prozę Sakurazaki, jest oschłość w opisach, sytuacji, bohaterów i uczuć przez nich przeżywanych. To typowe, mangowe postacie z uwypukloną jedną, góra dwiema cechami charakteru. Dla czytelnika wychowanego w kręgu wpływów kultury Zachodu rażąco sztuczne okażą się też dialogi, nieprzystające do opisywanej rzeczywistości: monumentalne, pełne patosu i zupełnie nienaturalne w ustach dwudziestoparoletnich bohaterów.

Sama książka jest określana mianem japońskiej militarnej noweli science fiction*. Przyznaję, że to moje pierwsze spotkanie z gatunkiem i nie byłam do niego ani uprzedzona, ani też nie oczekiwałam zbyt wiele. Srodze się nim jednak rozczarowałam. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu braku wiodących elementów cechujących tego typu prozę: zabrakło deskrypcji walk i wojennej taktyki, dobrze zarysowanego świata przyszłości i przede wszystkim… japońskiej kultury! Tej ostatniej można szukać ze świecą, chyba że sama obecność gigantycznych mechów stanowi o przynależności do Kraju Kwitnącej Wiśni (jednak powstaje pytanie, czy tylko Japończycy posiadają prawa do tego typu postaci i jak w takim razie klasyfikować dzieła takie jak Transformers czy też Pacific Rim).

Na skraju jutra okazała się pozycją dość przeciętną. Pierwszy raz musze uczciwie przyznać, że ekranizacja powieści wypadła o wiele lepiej niż literacki oryginał. Książka to historia wojskowego żółtodzioba, który wpada w pętlę czasową i nie wie, jak ją przerwać. Zakończenie, tak dzieła, jak i filmowego odpowiednika, pozostawia lekki niedosyt (chociaż diametralnie się różnią ). Czy warto sięgać po Sakurazakę? Osobiście bardzo się rozczarowałam, na dodatek styl pisarza nie zachęca mnie do lektury jego kolejnych tekstów. Z książki z pewnością będą zadowoleni fani kultury japońskiej i zdeklarowani miłośnicy sciencefiction. Pozostałym zalecam dalsze poszukiwania.

*https://en.wikipedia.org/wiki/All_You_Need_Is_Kill

Pattyczak
Tytuł: Na skraju jutra. All You Need Is Kill
Autor: Hiroshi Sakurazaka
Tytuł oryginalny: All You Need Is Kill
Tłumaczenie:Anna Horikoshi
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data i miejsce wydania: 04.06.2014, Kraków
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Liczba stron: 230
ISBN: 978-83-64297-25-0