20 sierpnia 2022

Eichmann w Jerozolimie Hanny Arendt już przed publikacją wzbudzał ogromne kontrowersje. W podtytule autorka użyła określenia, iż jest to „rzecz o banalności zła” i właśnie owo zdanie wywołało wielką dyskusję, a jej echa nie milkną do dziś.

Hannah Arendt była wysłanniczką „New Yorkera” w Jerozolimie. Miała obserwować proces znanego nazisty i twarzy „ostatecznego rozwiązania” – Adolfa Eichmanna. Niemiec ukrywał się w Argentynie, gdzie 11 maja 1960 roku został pojmany przez Mosad i potajemnie przetransportowany do Izraela. Spowodowało to napięcie między dwoma krajami, ale jako że zbrodniarz miał w Argentynie statut bezpaństwowca, udało się załagodzić ten spór, sprowadzić go na Bliski Wschód i postawić przed  izraelskim sądem.

Doświadczony sprawca masowej śmierci

Adolf Otto Eichmann urodził się 19 marca 1906 roku w Nadrenii. Dzieciństwo spędził w Linzu, gdzie wychował się Ernst Kaltenbrunner – szef Urzędu Bezpieczeństwa III Rzeszy – i sam Adolf Hitler. Byli to obywatele pochodzenia niemieckiego, którzy mimo zamieszkania w Austrii nigdy nie zrzekli się swoich germańskich praw. Po 11 miesiącach przygotowań do procesu, 11 kwietnia 1961 roku Eichamnn został oskarżony przed sądem rejonowym w Jerozolimie o to, że „wraz z innymi popełnił zbrodnie przeciwko narodowi żydowskiemu, zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne (akt oskarżenia zawierał 15 zarzutów) w całym okresie sprawowania rządów przez nazistów, a szczególnie w okresie II wojny światowej”. Na podstawie ustawy o karze dla nazistów z 1950 roku, winny podlegał karze śmierci.

Świadkowie skrupulatnie opisywali los Żydów w gettach, obozach pracy i obozach zagłady, przytaczali przykłady głodu, chorób, eksperymentów medycznych i selekcji ludzi na rampach. W mniemaniu Eichmanna nie zeznawali oni przeciwko zbrodniom dokonanym pośrednio przez niego, lecz potwierdzali prawo łaski, jakiej udzielił Żydom. Skąd to wynikało? Historie nie zrobiły na Eichmannie najmniejszego wrażenia, bowiem nazistowskie Niemcy mieli już doświadczenie w mordowaniu ludzi za pomocą gazu. Od grudnia 1939 roku do sierpnia 1940 roku zabito w ten sposób około 50 tysięcy Niemców przebywających w szpitalach psychiatrycznych. Salami do zabijania były łazienki z natryskami prysznicowymi, które później zastosowano w obozach zagłady. Niemiecki rząd określał to mianem „humanitarnego sposobu zabijania” i „przyznaniem prawa śmierci z łaski”. I podobne prawa mieli Żydzi, prawo niemieckiej łaski skracającej cierpienia poprzez zagazowanie.

Proces Eichmanna a proces w Norymberdze

Czym różnił się proces jerozolimski od norymberskiego? Pomijając fakt, że Eichmann nie znalazł się na liście oskarżonych, to motywem wiodącym w Norymberdze było „popełnienie zbrodni przeciwko obywatelom różnych krajów”, bez wyszczególnienia tragedii żydowskiej. Tym, co jeszcze bardziej szokuje jest nie tylko fakt, iż twórca „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” nie tylko nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nawet twierdził, iż pod wpływem lektury dzieł Teodora Herzla został prawdziwym syjonistą! Miał posiadać dwie dusze – „duszę urzędową” i „duszę prywatną” –  niemniej po konferencji w Wansee w styczniu 1942 roku musiał wyrzec się wyznawanych przezeń filozoficznych poglądów Emanuela Kanta wygłoszonych na kartach „Krytyki praktycznego rozumu”. Posłuszeństwo idei było ważniejsze niż osobiste przekonania.

Autorka porównuje proces Eichmanna do innych procesów nazistów w europejskich krajach. Wskazuje, iż najmniejszą odpowiedzialność ponieśli sprawcy sądzeni w Niemczech, gdzie mimo jednoznacznych dowodów zbrodni otrzymywali niższe kary. Zestawia również proces jerozolimski ze słynnymi przedwojennymi sprawami – Shaloma Schwarzbarda (zabójca Ukraińca Szymona Petlura) i Tehliriana (zabójca Talaata, mordercy Ormian z 1915 roku) – którzy nie zostali skazani na śmierć. Ocenia Eichmanna, iż w swoim postępowaniu był człowiekiem godnym pogardy, bo chociaż z jednej strony okazał się posłusznym wykonawcą mordu, to z drugiej udawał urzędnika „który może pomóc przeżyć”.

Prokurator generalny oskarża o antysemityzm

Sam proces Eichmanna odbywał się w domu ludowym, którego nazwa na potrzeby tych działań została przemianowana na „dom sprawiedliwości”. Według Arendt, „reżyserem” całego procesu był Ben Gurion, któremu zależało na procesie pokazowym, stąd też nastąpiła zmiana terminologii. Uzbrojona policja pilnowała nieruchomości od świtu do zmierzchu, a przybywający na proces poddawani byli drobiazgowej rewizji. Co ciekawe, Ben Gurion nie pojawił się na żadnym posiedzeniu sądu.

Przewodniczącym składu sędziowskiego – Moshe Landau – urodził się i wykształcił w Niemczech. Adwokat Eichmanna, Robert Servatius, pochodzący z Kolonii prawnik został opłacony sumą 20 tysięcy dolarów przez rząd Izraela. Oskarżycielem głównym był prokurator generalny Gideon Hausner, wyznający zasadę, iż „tylko sąd żydowski może oddać sprawiedliwość Żydom”. Swoją mowę oskarżycielską rozpoczął od historii egipskiego faraona sięgając aż do czasów współczesnych, przedstawiając wiele kluczowych dla Żydów dziejów w historii, w których to wzmagały się prześladowania przeciwko narodowi. Całość została zwinszowana cytatem proroka Ezechiela 16:6 – A gdy przechodziłem koło ciebie i widziałem cię tarzającą się w swojej krwi, wtedy odezwałem się do ciebie, leżącej we krwi: Żyj – który miał podkreślić, iż mowa prokuratorska nie dotyczy tyle Eichmanna, ile całej ludzkości i jej antysemityzmu, trwającego od starożytności aż po czasy współczesne, a prorocze słowa powstania do życia dotyczą Żydów jako całego narodu. Akt oskarżenia dotyczył zatem żydowskich cierpień na przestrzeni wieków a nie tego, czym zawinił Eichmann. To swoisty proces założycielski państwa Izrael, który opracował Ben Gurion i jaki na zawsze miał odmienić postrzeganie Żydów.

Proces zakończył się 15 grudnia 1961 roku o godzinie 9:00, kiedy to sędzia wydał wyrok śmierci. 22 marca 1962 roku rozpoczęło się rewizyjne posiedzenie przed sądem apelacyjnym i zakończone 29 maja tego samego roku wydał ponowne orzeczenie o karze śmierci. 31 maja prezydent Izraela odrzucił akt łaski i ledwie kilka godzin później Eichmann został powieszony. Jego ciało spalono, a prochy rozsypano na wodach Morza Śródziemnego.

Rola Żydów w zagładzie narodu i banalność zła

Najczarniejszym etapem całego procesu okazała się „rola żydowskich przywódców, jaką odegrali w pomocy unicestwiania całego narodu”. Arendt podjęła się szczegółowej relacji tego tematu, poświęcając jej znaczącą część książki. Eichmann w swoich zeznaniach często odwoływał się do tego typu współpracy, co także potwierdzały słowa świadków. Autorka nie cofnęła się przed stawianiem pytań o postawę Żydów wobec Zagłady. Chce w pełni zrozumieć związek między człowiekiem a jego własnymi działaniami.

Arendt postawiła śmiałą tezę o tytułowej banalności zła wedle której zło tkwi w małych rzeczach, codziennej rutynie doprowadzającej do popełnienia najpoważniejszych przestępstw. Na przykładzie Eichmanna dowodzi, iż funkcjonowanie III Rzesza było oparte o system urzędników wykonujących ślepo polecenia swoich zwierzchników. Nie kwestionowali oni poleceń przełożonych, gdyż ich osobiste uczucia i pragnienia odsuwały się na dalszy plan, a nadrzędna była idea, której wierzyli i służyli całym życiem. Wiara w utopijną wizję sprawiała, że potrafili usprawiedliwić wszystkie swoje czyny, zdejmując z siebie ciężar odpowiedzialności formułowania sądów moralnych.

Taki niemiecki system naczyń połączonych wmawiał każdemu, iż jest kimś wyjątkowym, bo wykonuje pracę dla wyższych celów. Doskonale naoliwiona machina bezlitośnie odbierała życie innym, przygotowując przestrzeń życiową wyłącznie dla wybrańców. Według Eichmanna „gazowanie ludzi było wyłącznie kwestią medyczną”, jakiej nie było sensu podważać. Jakim był człowiekiem? Arendt opisuje go jako urzędnika z marnym intelektem. Nawet jego obrońca wypowiadał się o nim z pogardą jak o człowieku „mentalności zwykłego listonosza”. To banalny człowiek bez żadnej oryginalności, który żył i zachowywał się jak zwykła istota i nie postrzegał siebie jako potwora reżimu nazistowskiego.

Dzieło ponadczasowe

Z ogromną uwaga należy przeczytać zamieszczoną w dodatku aneks dotyczący wymiany korespondencji między Hannah Arendt a Gershomem Scholemem. Proces Eichmanna na zawsze odmienił stosunek Żydów mieszkających w Izraelu i na świecie wobec tych, którzy przeszli piekło Shoa i stanęli twarzą w twarz ze złem, które tkwiło w bardzo przeciętnym z wyglądu i zachowania banalnym człowieku. Eichmann w Jerozolimie nie jest, wbrew pozorom, książką historyczną. To połączenie reportażu i dzieła filozoficznego, aktualna od wielu lat książka zmuszająca do myślenia i jednocześnie pozostawiająca czytelnika w dyskomforcie.

Echa stawianych pytań są słyszalne do dziś, a teza, jakoby świat był poukładany, a winni ukarani, okazuje się wierutnym kłamstwem. Totalitaryzm budują bardzo przeciętni ludzie i bez ich wsparcia żaden zbrodniczy system nigdy nie dojdzie do władzy. Sama idea to za mało by ją zrealizować, potrzeba milionów zwykłych obywateli mijanych każdego dnia na ulicy. Właśnie takim człowiekiem był Eichmann, który uwierzył, że może zdobyć świat. Hannah Arendt miała rację – zło jest banalną sprawą i dotyczy każdego z nas. Pytanie tylko, czy potrafimy je dostrzec i się mu przeciwstawić.

Książkę Eichmann w Jerozolimie kupisz w dziale „reportażu zagranicznego” Księgarni TaniaKsiążka.pl 

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję

Taniej Książce

Pattyczak

Tytuł:  Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła

Autor: Hannah Arendt

Tytuł oryginalny: Eichmann in Jerusalem. A Report on the Banality of Evil 1964

Tłumaczenie: Adam Szostkiewicz

Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

Data i miejsce wydania: 14/08/2022 Kraków

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Wydanie: I

Liczba stron: 400

ISBN: 978-83-240-6538-7

Podsumowanie

Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła

Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła
  • 10/10
    Fabuła
  • 10/10
    Stylistyka
  • 7/10
    Wydanie

Zalety

  • Autorka nie opiera się na utartych schematach i szablonowych ocenach
  • Zapis szeregu wątpliwości natury prawnej, etycznej i moralnej
  • Reportaż doskonały w swoim gatunku

Wady

  • Chochlik drukarski – od strony 97 do 129 zostały wydrukowane podwójne rozdziały i ten fragment jest nieczytelny