Dziewczyna z kabiny numer 10 okazała się naprawdę świetnym debiutem angielskiej pisarki Ruth Ware. I chociaż sama kreacja na bohaterkę nie była zaskakująca (kobieta z problemami psychicznymi i alkoholowymi), to jednak nadrabiała te braki fabuła, inspirowana silnie powieściami Agathy Christie. Niestety, kolejna książka – Gra w kłamstwa – nie utrzymuje poziomu swojej poprzedniczki.
Sama fabuła przypomina bardzo Jedno z nas kłamie, z tym, że tutaj mamy do czynienia z dorosłymi kobietami skrywającymi mroczny sekret sprzed lat. Cztery przyjaciółki ze szkoły z internatem w Salten połączyła jedna z obietnic, która na zawsze związała je ze sobą, tajemnica, która przewróciła ich życie do góry nogami. Isa Wilde, Kate Atagon, Thea West i Fatima Chaudhry zaledwie jednym kłamstwem splotły swoje losy na całe życie. Narratorką Gry w kłamstwa Ruth Ware jest Isa Wilde, mama malutkiej Freyi i prawniczka służby publicznej.
Siedemnaście lat temu cztery nastolatki w Salten House rozpoczęły grę w kłamstwa, która uczyniła z nich mistrzynie w mówieniu nieprawdy. Niemal każdy weekend spędzały w posiadłości Ambrosa Atagona, ojca Kate i nauczyciela malarstwa w liceum, do którego uczęszczały. Razem z Atagonem i Kate w pobliskim młynie mieszkał Luc Rochefort, którego Ambrose uważał za syna,. Kąpiele w rzece, opalanie się na pomoście i ogólna beztroska pozwalały dziewczynom zapomnieć o rodzinnym problemach. Wymyślały kłamstwa, zwodząc koleżanki ze szkoły i nauczycieli. Perfidnie bawiły się kosztem innych, nie licząc się z ich uczuciami. Do czasu. Tajemnicze zaginięcie ojca Kate sprawia, że musiały zacząć kłamać, aby przetrwać. Gra zamieniła się w tajemnicę, o której nikt inny nie mógł wiedzieć. Po opuszczeniu szkoły w wyniku skandalu obyczajowego ich drogi się rozeszły. Minęło kilka dobrych lat, gdy nagle jedna z nich otrzymała dziwnego sms od Kate z treścią „Potrzebuję Was!”. W Salten dokonano makabrycznego odkrycia ludzkich szczątków tkwiących w przybrzeżnym błocie.
Każdy człowiek wie, czym jest kłamstwo i jakie są jego konsekwencje, jednak niewielu zdaje się w pełni rozumieć, że prowadzi donikąd. Kłamczuch powinien mieć świadomość, ze drugi człowiek też go oszukuje. Niestety, jak pokazują losy bohaterek, pragniemy jedynie prawdy od bliźnich i bardzo boli, kiedy okazuje się, że jesteśmy oszukiwani. Jedną z zasad gry dziewczyn był nakaz absolutnej szczerości wobec siebie, a tymczasem okazało się, że po przybyciu do Salten jedna z nich kłamała od samego początku. Każda budowla mająca niewłaściwe fundamenty wcześniej lub później, ale zawsze runie: przyjaźń, małżeństwo czy inny związek budowany na kłamstwie zawsze zostawia trwały i bolesny ślad w sercu i umyśle człowieka.
Dlaczego jednak Gra w kłamstwa wypada o wiele słabiej na tle Dziewczyny z kabiny numer 10? Pomysł na opowieść nie jest nowy, jednak czytelnik jest w stanie dość szybko rozwikłać całą fabułę, przez co zakończenie nie daje żadnej satysfakcji. Cała historia zmierza ku odkryciu tajemnicy, po drodze wprowadzając nas w ożycie kilku nieciekawych osób w małym, ponurym nadmorskim mieście. Ów sekret jest jednak co najmniej rozczarowujący. Sądziłam, że to, co zrobiły, jest moralnie wątpliwe, ale myślałam, że będzie dużo, dużo gorzej i przez to się zawiodłam. Napięcie, jakie buduje Ware, jest raczej łagodne i nie wywołuje kołatania serca. Kłamstwo skrywane przez bohaterki jest niczym balon, który wcześniej czy później pęknie z wielkim hukiem. Ludowa mądrość mówi, że kłamstwo ma krótkie nogi, tylko niektórym ludziom udaje się zabrać tajemnicę do grobu.
Reasumując: Gra w kłamstwa nie utrzymuje poziomu poprzedniej książki Ruth Ware, niemniej pozostaje przyjemnym w lekturze thrillerem psychologicznym, przy którym warto spędzić kilka godzin.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu
Prószyński S-ka
Pattyczak
Tytuł: Gra w kłamstwa
Autor: Ruth Ware
Tytuł oryginalny: The Lying Game 2017
Tłumaczenie: Ewa Kleszcz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data i miejsce wydania: 12/02/2019 Warszawa
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydanie: I
Liczba stron: 463
ISBN: 978-83-8169-018-8