Powrót do Grimm City: miasta okrytego złą sławą, siedzibą mafii, pozbawionych skrupułów morderców, szubrawych typków oraz samozwańczych stróżów prawa. Tym razem miastu grozi totalna destrukcja, bowiem z ręki mordercy życia pozbawiony został jeden z prominentnych członków kryminalnego rodu, Capo di tutti capi. W ślad za zabójcą rusza detektyw Evans oraz były bokser, Braddock, zwany także Bestią. I to właśnie skrupulatnie prowadzone śledztwo, często prowadzące na zwodnicze ścieżki i na manowce, stanowi główną oś fabularną książki Jakuba Ćwieka zatytułowaną Grimm City. Bestie.
Wśród nowych protagonistów pojawia się jedna z tytułowych Bestii, Emeth Braddock, były bokser i żołnierz sił specjalnych, ojciec uroczej Bekki (która niemało namiesza w samej fabule), który w gruncie rzeczy jest porządnym obywatelem do momentu, aż się nie zdenerwuje, bo wówczas ukazuje swoje drugie, potworne oblicze (niemal jak Hulk albo Mr Jekyll i Mr Hyde). Dobrze została przygotowana i opisana postać Drwala – seryjnego mordercy zabijającego siekierą i ćwiartującego na kawałki ciała kobiet z Grimm City. Na łamach kart spotykamy ponownie detektywa Evansa (który w ramach „kary” otrzymuje sprawę Drwala) oraz agenta MacShane i Lobrou (tym razem przypada mu zadanie ochrony sędzi). O pozostałych bohaterach trudno jest coś konkretnego wspomnieć, ponieważ mają za zadanie odegrać konkretną rolę w wydarzeniach po czym szybko znikają z kart powieści, ustępując pola głównym protagonistom.
Na uwagę zasługuje samo miasto jako jeden z bohaterów powieści. Grimm City to typowe dla przełomu lat 20-tych i 30-tych amerykańskie miasto skrywające swoje mroczne sekrety. W brudnych barach ugaduje się największe interesy, w podziemiu rządzi mafia, pilnujący porządku prawa na ulicach policjanci są jedynie marionetkami. Czytając Grimm City. Bestie na myśl przyszedł mi serial Zakazane Imperium oraz Gotham i nie bez darma racji: prohibicja, ciężki klimat amerykańskiej metropolii pogrążonej w swoich własnych grzechach, półświatkiem balansującym na granicy prawa i niejednokrotnie wymykającego się sługom prawa. Bardzo interesująco została ukazane zakulisowe działania sądownictwa oraz mafii mającej niemały wpływ na ogłaszane w mieście wyroki.
Tak naprawdę historia przedstawiona w Grimm City. Bestie nie jest pod żadnym względem odkrywcza wobec pierwszego tomu, niemniej samą książkę czyta się równie dobrze, o ile jeszcze nie lepiej, a to wszystko dzięki świetnie skonstruowanej historii kryminalnej. Klimat noir osadzony w brudnym, okrytym sadzą, smołą i brudem mieście skrywa zalane krwią trupy oraz samozwańczych stróżów prawa styranych życiem z mocno przesuniętą granicą moralności.
Grafiki Piotra Sokołowskiego, zapewne konsultowane z autorem, jawnie wskazują na inspiracje filmami Sin City oraz twórczością Billa Willinghama i jego Baśniami jako pewnego rodzaju hołd oddany tego typu twórczości szeroko pojętej popkultury. Nieco przypominają serię o Chłopcach, bowiem w czasie lektury niejednokrotnie pobrzmiewają znane motywy, rozwiązania fabularne lub konkretne sceny, niemniej nie kolidują one ze świetnie przekazaną samą historią. Jakub Ćwiek ma talent do przedstawiania tego, co znane w taki sposób, że chcę się dalej o tym czytać mimo pozornej znajomości fabuły. I właśnie to stanowi główna zaletę cyklu Grimm City.
Sama seria zaplanowana jest na pięć tomów, dlatego pozostaje tylko mieć nadzieję, że autor utrzyma równie dobry poziom kolejnych powieści. Do lektury Grimm City. Bestie nie trzeba przekonywać miłośników prozy Jakuba Ćwieka, zaś pozostali, wahający się nad zapoznaniem z jego twórczością, powinni swoją przygodę zacząć właśnie od tego cyklu, bowiem dużo tu dobrego kryminału, nieco mało fantastyki, nieco wykręconych przez życie bohaterów, a nader wszystko to kawał dobrze opowiedzianej historii.
Pattyczak
Tytuł: Gruimm City. Bestie
Autor: Jakub Ćwiek
Seria: Grimm City, tom II
Wydawnictwo: SQN
Data i miejsce wydania: 10.05.2017 Kraków
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydanie: I
Liczba stron: 360
ISBN: 978-83-7924-86-3
Recenzja ukazała się najpierw na portalu Efantastyka.pl
