7 października 2015

Hobbit - J.R.R. TolkienEkranizacja tolkienowskiego Hobbita sprawiła, że w sieci pojawiło się mnóstwo recenzji i felietonów poświęconych filmowi. Od tych najbardziej entuzjastycznych aż po skrajnie krytyczne,  ich autorzy porównują, oceniają i gromią z filmem wszystko to, co jest niezgodne z literackim pierwowzorem, któremu poświęcono znacznie mniej miejsca. Po kilku latach przerwy sięgnęłam ponownie po fantastyczną lekturę i muszę przyznać, iż trochę mnie zaskoczyła.

Treści Hobbita chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, dla większości była to szkolna lektura, a dla pozostałych obowiązkowa pozycja miłośnika fantastyki. To typowa powieść drogi: tytułowy hobbit, Biblio Baggins, wyrusza w podróż z dwunastoma krasnalami, pod przywództwem Thorina Dębowej Tarczy, i z czarodziejem Gandalfem, by pomóc odzyskać królestwo krasnoludów w Samotnej Górze. Drużyna przeżywa liczne przygody: wpadają w tarapaty, gubią ich własne przyzwyczajenia, poznają nowych przyjaciół i, koniec końców, wszystko kończy się pozytywnieo). Dobrze napisana i lekka w odbiorze historia, skierowana do czytelnika w każdym wieku, stanowiąca ogromny kontrast dla późniejszej trylogii „Władcy Pierścieni”, która to z pewnością nie jest przeznaczona dla uniwersalnego odbiorcy.

Tolkien czerpie garściami ze znanych schematów i motywów, zwłaszcza literatury dziecięcej, co jednak nie umniejsza całościowej wymowy tekstu. Niedojrzali bohaterowie oraz klarowny podział na dobro i zło, bezpośrednie zwroty do czytelnika świadczące o sukcesie drużyny i baśniowa stylizacja – to wszystko pozwala w przystępny sposób ukazać psychologiczno-moralno-społeczne zmiany w Śródziemiu.

Tolkien był miłośnikiem trzech rzeczy: filologii, wyobraźni i religii. Zamiłowanie do języka widać  na każdej stronie powieści – wszystko jest idealnie dopracowane, nie brak Hobbitowi zabawnych gier słownych, czy też pieśni wprawiających w głębszą zadumę, nie zapominając nawet o zróżnicowanym sposobie wysławiania bohaterów. Moim zdaniem perfekcję osiągnął dopiero we „Władcy Pierścieni” (zwłaszcza stworzenie mowy poszczególnych ras, coś niesamowitego), jednak i tutaj odczuwałam przyjemność podczas obcowania z językiem mistrza.

Wiara chrześcijańska przejawiła się w kreacji bohaterów i, przede wszystkim, w rozwiązaniu ich finalnych losów – pozytywne postacie zostały wynagrodzone, zaś złe skazane na cierpienie. Bardzo ciekawym zabiegiem jest opis krain, jakie zamieszkują poszczególne rasy: elfy, hobbity i ludzie przebywają w miejscach jasnych, pełnych zieleni i czystych wód, zaś gnomy i górskie trolle nieustannie chowają się przed dziennym światłem, poruszają się tylko pod osłoną nocy, ich ciała są częstokroć zdeformowane i odrażające. Prosta i jednocześnie bardzo udana metoda zaprezentowania dobra i zła w jakże zróżnicowanym Śródziemiu.

Tym, co najbardziej mnie uderzyło w Hobbicie, to brak rozbudowanych opisów, których filmowe realizacje zapierały mi dech w piersiach.  Nie ma tu przytłaczającego mroku Mrocznej Puszczy, ukojenia panującego w Rivendell czy też wszechobecnego strachu Mglistych Gór. W książce wszystko wydaje się znacznie bardziej złagodzone niż u Petera Jacksona. Podczas czytania trylogii byłam zachwycona detalami opisów, rozbudzających moją wyobraźnię. Podświadomie oczekiwałam tego i od Hobbita, zapominając, że to zaledwie pierwsza część książki o dziejach Śródziemia i jego mieszkańców, które wówczas dopiero się kształtowało pod tolkienowskim piórem.

Geneza powieści jest równie intrygująca co sama książka. Tolkien spędził dzieciństwo na wsi pod Birmingham i był świadkiem wielkich przemian przemysłowych (nie zapominajmy, że to wszystko działo się blisko sto lat temu). Stopniowo znikały zielone łąki pełne kwiatów oraz starodawne lasy, a na ich miejscu pojawiały się wielkie fabryki produkujące tony odpadów i niezliczone kłęby dymu. Czymże jest opis Shire, jeśli nie literackim hołdem autora dla rodzinnego Sarehole? Jeszcze dobitniej zostało to przedstawione we „Władcy Pierścieni”. Któż wie, ile jeszcze lokalnych podań i prawdziwych postaci znalazło odzwierciedlenie w literaturze?

Hobbit spotkał się z wielkim entuzjazmem ze strony czytelników, co szybko zaowocowało przyznaniem tytułu najlepszej dziecięcej książki 1937 roku według „New York Herald Tribune”. Po jakimś czasie Tolkien powrócił do kontynuacji powieści, jednak wówczas nikt nie mógł przewidzieć, że Hobbit 2 okaże się jedną z najbardziej porywających trylogii w historii światowej literatury noszącej miano „Władcy Pierścieni”.

Po historię Bilbo Bagginsa, bez którego odwagi, ciekawości i uporu nie byłoby kolejnych opowieści o Śródziemiu, powinien sięgnąć każdy czytelnik, ale z jednym zastrzeżeniem – musi to zrobić z własnej woli, nie pod szkolnym przymusem lub po seansie filmu. Hobbit jest pierwszym krokiem ku niesamowitej przygodzie z fantastyką i nieopisaną potęgą wyobraźni. Pozycja obowiązkowa!

Pattyczak
Tytuł: Hobbit czyli tam i z powrotem

Tytuł oryginalny: Hobbit or There and Back Again

Autor: J.R.R. Tolkien

Tłumaczenie: Maria Skibniewska

Wydawnictwo: Iskry, Warszawa 2012

Oprawa: twarda

Liczba stron: 280

ISBN: 978-83-244-0205-2

 

Podsumowanie

Hobbit

Hobbit
  • 9/10
    Fabuła
  • 9/10
    Stylistyka
  • 10/10
    Wydanie

Zalety

  • Luksusowe wydanie
  • Zachwycająca kreacja świata przedstawionego
  • Szybka i wartka akcja

Wady

  • Miejscami zbyt naiwne opisy