19 grudnia 2018

Najnowsza powieść Jodi Picoult zaczyna się nietypowo: jesteśmy świadkami próby odbicia kliniki z rąk zdesperowanego mężczyzny. W budynku znajduje się Wren, córka policyjnego negocjatora Hugh McElroy’a, a także wiele kobiet w różnym wieku. Każdy kolejny rozdział cofa wydarzenia o godzinę, aby móc poznać przyczyny, dla których każdy z jedenastu bohaterów postanowił zjawić się w amerykańskiej klinice aborcyjnej.

To nie jest zaskakująca pod względem fabuły książka, bo już na samym początku autorka zdradza zakończenie – bo nie o to chodzi, aby trzymać czytelnika w literackim napięciu. Uwagę należy skupić na czymś innym, a mianowicie na kwestii aborcji. I właśnie, podobnie jak inne książki Picoult (jak chociażby Bez mojej zgody), tak samo tutaj nic nie jest czarno-białe.

Każdą kobietą, która przestąpiła krok kliniki, kierowała inna motywacja: jedna udając ciążę, próbowała przekonać inne, by nie usuwały dziecka, kolejna robi to z powodu wad genetycznych, a jeszcze inna z pobudek finansowych. Jednak im dalej cofamy się od kulminacyjnego zapachu, tym lepiej poznajemy historie wszystkich jedenastu bohaterów. Autorka robi to w tak przejmująco wiarygodny sposób, iż ciężko jest jednoznacznie ocenić, czy ktoś postępuje dobrze, czy też źle. Życie kobiet nie jest wszak czarno-białe, lecz składa się z różnych odcieni szarości.

Picoult zestawia ze sobą różnorodne, często skrajne poglądy i przedstawia argumenty każdej z nich, jednak nie wskazując, kto ma rację w kwestii aborcji. Dlaczego w jednym stanie można usunąć dziecko, a w innym jest to surowo zabronione? Kiedy tak naprawdę zaczyna się człowiek? Kto ma większe prawa: matka czy dziecko? Kiedy płód zyskuje osobowość prawną? Autorka wskazuje, jak ważną i skomplikowaną kwestią jest decyzja o aborcji – nie sposób więc też jednoznacznie ustalić prawa, wedle którego można usunąć lub też zmusić do donoszenia ciąży.

Mimo tego, że czytelnik od samego początku wie, kto zginie, kto zmieni decyzję, kto zostanie ciężko ranny, a kto ocaleje, to książkę czyta się naprawdę dobrze. Odważny zabieg stylistyczny, biorąc pod uwagę poruszaną tematykę. Dodatkowo mnogość bohaterów – na kartach powieści pojawia się aż jedenaście historii związanych z aborcją – pozwala lepiej uwidocznić złożoność tego problemu. Dodatkowo autorski epilog poświęcony merytorycznym przygotowaniom Picoult do napisania tej powieści podkreśla dramat kobiet, które pozostawione same sobie, zmagają się z kwestią usunięcia ciąży.

Zatrważające statystyki i inspiracja prawdziwymi historiami sprawia, że Iskra światła staje się naprawdę ciężką do ocenienia powieścią.

Książki z serii Kobiety to czytają! To tej pory uważałam za dość przeciętne: owszem, poruszały typowo kobiecą tematykę, jak chociażby Kilka dni z życia Alice, jednak dopiero Iskra światła Jodi Picoult dotyka czegoś naprawdę ważnego, uniwersalnego i przede wszystkim ponadczasowego. Aborcja była-jest-i będzie, niemniej ważne jest to, w jaki sposób o niej mówimy i jakich argumentów używamy podczas kulturalnej rozmowy. Ważna lektura dla każdej kobiety, bez względu na wiek i światopogląd.

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu

Prószyński Media

Iskra światła  (Jodi Picoult)

Pattyczak

Tytuł: Iskra światła  

Autor: Jodi Picoult

Tytuł oryginalny: A Sparks Of Light 2018

Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data i miejsce wydania:  13/11/2018 Warszawa

Oprawa:miękka

Wydanie: I

Liczba stron: 410

ISBN: 978-83-8123-884-7

Podsumowanie

Iskra światła

Iskra światła
  • 8/10
    Fabuła
  • 8/10
    Stylistyka
  • 9/10
    Wydanie

Zalety

  • trudna i jednocześnie ważna tematyka aborcji
  • odważny zabieg odwrócenia wydarzeń fabuły
  • nie ma oceny, są tylko przedstawione rożne argumenty za i przeciw

Wady

  • za dużo bohaterów i ich historii