4 listopada 2015

Królowa TearlinguDawno, dawno temu. Za siedmioma górami i siedmioma rzekami, w pięknym królestwie żyła szczęśliwa księżniczka… – większość bajek i baśni o królewnach rozpoczyna się i kończy takim samym schematem: spokojne królestwo, nagły problem, dziewczyna w tarapatach, przystojny książę, który ją ratuje i na koniec wielki happy end. I o ile taką historię może łyknąć młody czytelnik, o tyle ten z bardziej wykształconym gustem literackim nie zadowoli się taką sielankową opowieścią. Zwłaszcza odbiorca, który spędził sporo czasu na zaznajamianiu się z historiami low i high fantasy, gdzie księżniczek i książąt pojawia się całkiem pokaźna liczba. Owszem, zdarzają się pozycje będące kalką baśni, gdzie szczęśliwe zakończenie to tylko kwestia czasu, a żeńskie charaktery przedstawiane są jako słabowite kobietki potrzebujące pomocy ze strony silnego przedstawiciela płci przeciwnej. Erika Johansen postanowiła jednak pójść w innym kierunku – jej księżniczka wcale nie jest melancholijną, anemiczną bohaterką, która nie potrafi samodzielnie myśleć i oddychać. Stworzyła silną osobowość w silnym świecie.

Kelsea przez dziewiętnaście lat żyła w całkowitym odizolowaniu – małżeństwo opiekujące się dziewczyną nie pozwalało jej na kontakty z innymi osobami. Wszystko przez to, że bohaterka była następczynią tronu i za jej głowę wyznaczono sporą nagrodę. Opiekunowie przez cały czas wpajali jej, że inni ludzie mogą być dla niej zagrożeniem, a jej jedynym zadaniem jest przygotowanie się na objęcie schedy po matce. W końcu nadchodzi dzień, kiedy po Kelsea zjawiają się strażnicy, mający eskortować ją do zamku, w którym odbędzie się koronacja. Niestety po drodze czekają na protagonistkę liczne niebezpieczeństwa.

Siłę pozycji stanowią niewątpliwie bohaterowie. Nie są przesłodzeni, nijacy czy do bólu naiwni. Autorka nie chce zaserwować swojemu odbiorcy kolejnej historyjki o pięknej księżniczce, która zyskuje wielką potęgę i żyje długo i szczęśliwie. Tutaj droga do władzy nie jest usłana różami, a protagonistka musi walczyć o to, co jej się należy, musi przetrwać, by to odebrać. I chociaż otoczona jest grupą złożoną z mężczyzn, to w przeciwieństwie do większości baśniowych księżniczek, nie polega tylko na nich.

Wielką sztuką trzeba się wykazać, by nadać każdej postaci odpowiednio specyficzny rys. Bardzo często autorzy skupiają się tylko na głównych bohaterach, zapominając o tym, że inne postaci, nawet drugo- czy trzecioplanowe, również powinny wyróżniać się z tłumu, nawet jeżeli pojawiają się w książce na przysłowiowe pięć minut. Erika Johansen nie popełnia tego błędu. Każdy z bohaterów, jaki zagościł na kartach powieści, został dopracowany – posiada indywidualne cechy, które pozwolą go odróżnić i zapamiętać.

Pisarka porusza w swoim utworze problem władzy – Kelsea pragnie był królową idealną. Nie chce popełnić błędów swojej zmarłej matki czy wuja, który bezprawnie zagarnął tron. Czytelnik widzi, jak młoda władczyni boryka się z różnymi problemami, jak pragnie podjąć najlepszą dla swojego ludu decyzję. W Królowej Tearlingu nie ma czegoś takiego jak recepta na rządy idealne. Bohaterka sama musi do wszystkiego dojść – metodą prób i błędów.

Królowa Tearlingu to interesująca i wciągająca pozycja, pełna nieoczekiwanych zwrotów wydarzeń i wartkiej akcji. Każda decyzja, zła czy dobra, jest umotywowana. Owszem, w lekturze pojawia się kanonowy podział na czarne i białe charaktery, jednak nie każdy bohater wpisuje się w ten schemat, co czyni powieść jeszcze ciekawszą. Erika Johansen napisała książkę, po którą powinien sięgnąć każdy fascynat historii o rycerzach i księżniczkach oraz przyszłej wizji świata.

Katriona

Tytuł: Królowa Tearlingu
Autor: Erika Johansen
Tłumaczenie: Izabella Mazurek
Wydawnictwo: Galeria Książki
Wydanie polskie: 2/2015
Format: 125×195 mm
Oprawa: twarda
Wydanie: I

Recenzja pierwotnie ukazała się na stronie Gildii Literatury

Podsumowanie

Królowa Tearlingu

Królowa Tearlingu
  • 7/10
    Fabuła
  • 7/10
    Stylistyka
  • 9/10
    Wydanie

Zalety

  • wciągająca fabuła
  • ciekawie nakreślone postacie
  • brak przesłodzenia w ukazanej historii

Wady