14 stycznia 2016

Na imię mi ZackZack Herry, młody i zdolny funkcjonariusz oddziału specjalnego policji w Sztokholmie, osiąga kolejne sukcesy w tropieniu i wykrywaniu przestępców. Odwaga i brawura w działaniach sprawiają, że koledzy z pracy z zazdrością patrzą na jego osiągnięcia. Ale Zack ma też wiele na sumieniu: nocami włóczy się po nielegalnych klubach, gdzie bardzo łatwa dostępność narkotyków i innych używek zapewnia bywalcom odlotową zabawę. Co ciekawe, ani strach przed przełożonym, ani przed wydziałem wewnętrznym nie jest wystarczająco mobilizujący, aby Herry chciał zerwać z takim stylem życia. Tylko czas spędzany z Ester, 11-letnią sąsiadką, przynosi mu ulgę w trudach codziennego dnia, bowiem dziewczynka jest w stanie zrozumieć, jakie brzemię dźwiga Zack na swoich 27-letnich barkach.

Pewnego ranka w mieszkaniu w Sztokholmie zostają znalezione cztery zamordowane kobiety pochodzenia azjatyckiego. Obok ciał znaleziono sfałszowane dokumenty. Osoba, która odkryła zwłoki i zawiadomiła policję, wkrótce zostaje podrzucona pod szpital poważnie okaleczona – rany na ciele wskazują, że została zaatakowana przez dzikie zwierzęta. Sprawcę najpoważniejszych w historii współczesnej Szwecji morderstw ma rozwiązać oddział specjalny Zacka. Tropy zbrodni prowadzą poprzez rasizm, ksenofobię, nienawiść do kobiet, handel ludźmi, a kończą się na związkach z terrorystyczną organizacją „Szare Wilki”. Która z tych poszlak okaże się prawdziwa, a która prowadzi donikąd? MSprawę mają wyjaśnić policjanci z grupy specjalnej.

Mons Kallentoft i Markus Lutteman to duet dwóch pisarzy, których pierwszy tom z serii Herkules święci w Szwecji ogromne triumfy. Stworzona przez nich postać tytułowego Zacka jest wiarygodna i przekonującaw swoich działaniach. To odpowiedzialny, wrażliwy i inteligentny mężczyzna, u którego czynnikami kształtującymi charakter były śmierć matki oraz ciężka choroba ojca. Tajemnica, jaką nosi w sercu, sprawia, że ciągle balansuje na krawędzi przepaści. W ogóle bohaterowie przewijający się na kartach powieści są bardzo realistyczni z racji tego, iż dzielą z przeciętnym Europejczykiem (doprecyzujmy: białym chrześcijaninem/ateistą) te same obawy, lęk i strach przed niebezpiecznymi incydentami (czytaj: związanych z imigrantami i przedstawicielami obcych kultur). Naprawdę udało im się stworzyć wiarygodną postać z ogromnym potencjałem do rozwoju. Czy autorom uda się to wykorzystać w kolejnych tomach? Cóż, czas pokaże.

Na imię mi Zack budzi pozytywne emocje poprzez stopniowo budowane napięcie oraz stalł tempo akcji utrzymane aż do ostatnich stron. Dzięki plastycznym opisom ukazującym duszną, gęstą i posępną atmosferę, autorom udało się stworzyć niezwykle klimatyczną i mroczną powieść. Sama fabuła jest o tyle skomplikowana i nurtująca, że została przedstawiona w pierwszoosobowej narracji w czasie teraźniejszym (zabieg nieco ryzykowny, ale w moim przekonaniu pisarzom udało się wyjść z tego obronną ręką). Pozornie twórcy dotykają wielu tematów (handel ludźmi, prostytucja, szowinizm, rasizm, nienawiść itp.), jednakże ich prezentowanie z punktu widzenia różnorodnych warstw społecznych sprawia, iż z kart wyłania się dość smutny obraz Szwecji. To nie tylko kraj idylli i tolerancji znany z mediów, ale również nieukrytych patologii, stanowiących temat tabu. To po prostu miejsce, gdzie ludzkie marzenia gwałtownie zderzają się z rzeczywistością, rodząc w ludziach rozczarowanie i brak nadziei na lepsze jutro.

Kuleje natomiast… wydanie. Szata graficzna przypomina raczej pozycję dla młodzieży niż ciężki kryminał, ale to jeszcze można wybaczyć. Najgorszą kwestią jest kompozycja tekstu: na jednej stronie potrafi się znaleźć aż kilkanaście nowych akapitów. Niektóre są jednozdaniowe – można by je bez problemu przenieść do kolejnego wersu, nie tracąc przy tym na znaczeniu.

Podsumowując, Na imię mi Zack to brutalna, surowa i mocna powieść. Autorzy nie szczędzą czytelnikowi brutalnych, na wskroś surrealistycznych opisów, tworzą solidnego, wiarygodnego bohatera z intrygującym tłem psychologicznym najwyższej klasy oraz ciekawym pomysłem na fabułę. Debiut duetu udany, miłośnicy gatunku mogą po niego śmiało sięgać. A jeśli dodać fakt, iż zakończenie pierwszego tomu jest idealnym wstępem do kontynuacji, to nie pozostaje mi nic innego niż rekomendacja powieści o Zacku Herrym.

Pattyczak

Tytuł: Na imię mi Zack

Autor:  Mons Kallentorf i Markus Lutteman

Seria: Hercules, tom I

Tytuł oryginalny: Zack 2014

Tłumaczenie: Bratumiła Pawlowska-Petterson

Wydawnictwo: Rebis

Data i miejsce wydania:  20.10.2015, Poznań

Oprawa: miękka z bocznymi skrzydełkami

Wydanie: I

Liczba stron: 390

ISBN: 978-83-7818-581-9

Recenzja pierwotnie ukazała się na stronie Gildii Literatury

Podsumowanie

Na imię mi Zack

Na imię mi Zack
  • 6/10
    Fabuła
  • 4/10
    Stylistyka
  • 6/10
    Wydanie

Zalety

  • Wiele nagłych zwrotów akcji
  • Solidne tło psychologiczne bohaterów
  • Dobre otwarcie serii

Wady

  • Myląca okładka
  • Zbyt krótkie akapity