5 czerwca 2019

Nie ulega wątpliwości, że Smętarz dla zwierzaków to jedna z najbardziej rozpoznawalnych powieści Stephana Kinga i jednocześnie literacka klasyka horroru. Napisana w 1983roku książka została dwukrotnie zekranizowana: w 1989 roku i w 2019.  Smętarz dla zwierzaków to już coś więcej niż tylko zwykła fantastyka. Proza odbiła się szerokim echem w świecie popkultury: BBC wyemitowało dwukrotnie radiowe adaptacje powieści, zespół The Ramones i raper Cage stworzyli piosenki inspirowane prozą Kinga. Jednak dopiero teraz, dzięki wznowieniu druku przez wydawnictwo Prószyński, nadarzyła się okazja, aby zapoznać się z tym tytułem.

Na początek kilka słów o fabule. Louis Creed wraz z żoną Rachel, córką Ellie, synkiem Gage’m i kotem Winstonem Churchillem nabywają stary dom w Ludlow w stanie Maine. Rodzina lekarza wiodła do tej pory spokojny żywot i wydaje się, że również tutaj uwiną wymarzone gniazdko. Za sąsiadów mają parę sympatycznych staruszków, Juda Crandalla i jego schorowaną żonę, którzy wprowadzają rodzinę Creedów w świat małego miasteczka. Niedaleko ich domu, idąc ścieżką w głębi lasu, znajduje się cmentarz dla zwierzaków – miejsce, w którym pogrążone w żałobie po stracie ukochanych pupili dzieciaki wyprawiały im pogrzeby i wypisały (z błędami) krótkie tabliczki poświęcone zwierzakom.

Pierwsze dni w Ludlow wydają się być niemal rajem – przyjemnie spędzony czas na odpoczynku, Louis spędza je posiadówce na sąsiedzkim tarasie z piwkiem w ręku i ciekawych rozmowach, zaś Rachel i dzieciaki są zadowolone z przestrzeni i możliwości, jakie oferuje im miasteczko. Idylla zostaje jednak przerwana, kiedy do szpitala mieszczącego się na kampusie Uniwersytetu Maine trafia umierający Victor Pascow i kilka minut przed zgonem kieruje do doktora Creeda prośbę, aby nie ulegał pokusie, jaką oferuje mu pobliski cmentarz. Mało tego, w nocy po wypadku Louisowi śni się, że zmarły oprowadza go po smętarzysku i przestrzega przed jego pokusami. Wydawać się może, że to tylko halucynacje, jednak co robiły w jego łóżku igiełki z drzew i błoto? A to dopiero początek…

Wymowę utworu na pewno podkręca osobiste doświadczenie autora, który był rezydentem Uniwersytetu w Maine w 1983 roku i któremu również przydarz się przykry wypadek z kotem w roli głównej. Córeczka Kinga pochowała swego pupila na pobliskim cmentarzu dla zwierząt i to właśnie wydarzenie stało się pretekstem do stworzenia powieści. Miłośnicy zwierząt na pewno nieraz się zastanawiali, co by było, gdyby ich ukochany podopieczny wrócił do świata żywych.

Nie można odmówić Kingowi umiejętności budowania klimatu. W książce nie ma wiele krwawych i brutalnych scen, mało tego, punktem wyjścia nie jest żadne dramatyczne wydarzenie. Krew żyłach mrozi umiejętnie dawkowanie strachu połączonego z przeczuciem, iż ma się zdarzyć coś złego, a dodatkowo złożone emocje bohaterów doskonale podsycają uczucie grozy. Nie ma tu makabry w klasycznym słowa tego rozumieniu, zamiast tego jest niepewność i trwoga, które nieustannie się podsycają, by eksplodować na końcu powieści. King określa książkę mianem swojej najstraszliwszej i nic dziwnego, bo ma rację. Prowokuje, przeraża i szokuje do szpiku kości.

Smętarz dla zwierzaków to jednocześnie bardzo mroczna i ponura opowieść działająca na wyobraźnię czytelnika. Tematyka trudu pogodzenia się ze śmiercią i próbie ucieczki od nieuniknionego. Przeraża również to, do czego zdolny jest zwykły człowiek. Louis wielokrotnie otrzymywał ostrzeżenia od wielu osób, jednak je świadomie zlekceważył, przez co zaczął powoli, aczkolwiek bardzo konsekwentnie popadać w szaleństwo. Strata i smutek nie pozwalają na racjonalne działania. Kolejne stadia odchodzenia od zmysłów połączone z rozpadem jego osobowości sprawiają, że powieść na długo zapada w pamięci.

Po fatalnym Uniesieniu i rewelacyjnym Outsiderze nabieram coraz większej śmiałości, aby wrócić do literackich początków Kinga.  Nie sposób odmówić autorowi świetnej kreacji swoich bohaterów, a zwłaszcza… uwaga…. kota Winstona Churchilla! Naprawdę, tuż obok Kota w stanie czystym Terry’ego Prachetta i Alicji w krainie czarów C.S. Lewisa, to jedna z nielicznych książek, które przychodzą na myśl, kiedy mowa o kreacjach zwierzęcych bohaterów.

Smętarz dla zwierzaków to nietuzinkowa, pełna grozy opowieść, która na długo pozostaje z czytelnikiem. Przyśpieszone bicie serca gwarantowane, podobnie jak uczucie strachu towarzyszące w nocy po skończonej lekturze. Na pewno nie jest dla każdego – osoby unikające grozy, zarówno tej literackiej, jak i filmowej, nadal powinny omijać szerokim łukiem utwór Kinga (mimo, iż jest bardzo dobry, to jednak lojalnie ostrzegam!). Chociaż książka liczy już ponad 30 lat (w listopadzie 2013 roku świętowano okrągłą rocznicę publikacji), to nie straciła na swojej wartości.

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu
Prószyński S-ka

Smętarz dla zwierzaków (Stephen King)

Pattyczak

Tytuł: Smętarz dla zwierzaków

Autor: Stephen King

Tytuł oryginalny: Pet Sematary 1983

Tłumaczenie: Paulina Braiter

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data i miejsce wydania:  23/04/2019 Warszawa

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Wydanie: I

Liczba stron: 420

ISBN: 978-83-8169-058-4

Podsumowanie

Smętarz dla zwierzaków

Smętarz dla zwierzaków
  • 9.5/10
    Treść
  • 10/10
    Stylistyka
  • 10/10
    Wydanie

Zalety

  • świetny klimat narastającej grozy
  • genialne zakończenie z żoną w roli głównej
  • inspiracja realnymi wydarzeniami i prawdziwym cmentarzem dla zwierząt

Wady