11 stycznia 2017

straznik-podlego-miasta-recenzjaPolskie wydanie debiutanckiej książki Daniela Polansky’ego nie zrobiło na mnie wrażenia. Jaka jest okładka – każdy widzi, niemniej nikt nie wie jak wciągającą i mroczną treść w sobie zawiera. Szerszej praktycznie nieznany amerykański autor nagle publikuje powieść, wywierając pozytywne wrażenie na recenzentach. Strażnik Podłego Miasta to pierwszy tom trylogii, która okazała się zaskakująco dopracowana jeśli chodzi o kreacje głównego bohatera i świata przedstawionego.

Fabuła nie wydaje się nazbyt skomplikowana: skompromitowany agent wywiadu Korony zostaje wybudzony z wieloletniego marazmu dzięki jednemu, szokującemu wydarzeniu – otóż znajduje na ulicy zmasakrowane zwłoki małej dziewczynki. W Opiekunie pęka jakaś bariera psychiczna. Odkładając dotychczasowe zajęcia (sprzedaż prochów, upijanie się na umór, wdawanie w bójki, unikanie służb porządkowych i tego typu codzienne, rutynowe zajęcia), postanawia wymierzyć swoją własną sprawiedliwość, jednocześnie odkupując grzechy przeszłości. Na dodatek to nie jest zwykłe przestępstwo, które poruszyło serce lokalnego drania, ponieważ w sprawę zamieszane są ponadnaturalne moce.

Bardzo podobała mi się sfera językowa powieści, a konkretnie specyficzne nazwy własne, takie jak bar Rozkołysany Hrabia, speluna Krwawiąca Dziewica, Czarny Dom czy Czerwona Gorączka. Sami musicie przyznać, że sączenie piwa wygląda całkowicie inaczej w zwykłym barze, a zupełnie odmiennie w Krwawej Dziewicy. Skoro mowa o dziwnych rzeczach, muszę wspomnieć, że moim faworytem względem stosowanego okrucieństwa jest zabijanie za pomocą młota bojowego przebijającego wnętrzności. Oczyma wyobraźni widziałam scenę z jego udziałem: półmrok, migająca latarnia, brudna ulica pobryzgana flakami ofiary i stojący w prochowcu Opiekun.

A teraz przejdę do najważniejszego elementu powieści, a raczej persony, głównego bohatera. Ach, to jest dopiero postać – szalenie inteligentna, twarda, zadziorna, odważna, często zalana alkoholem, po prostu dobrej klasy chodzący w prochowcu bad-ass bez imienia. I czym się zajmuje? Stoi na straży ładu w Podłym Mieście, przy okazji handlując narkotykami i samemu je zażywając, oraz wymierza samozwańczą sprawiedliwość. Opiekun jest postacią przegraną, skazaną na życie w Podłym Mieście. Nie potrafi jednak dopasować się do zachowań mieszkańców – są dilerami (sic!), alkoholikami, złodziejami, przestępcami i mordercami, którzy czują dumę z przemocy, jaka wyznacza reguły rządzące w mieście, czego upadły agent nie może do końca zaakceptować. Jego życie jest trwaniem z dnia na dzień, bez żadnych planów i celów. Choć były tajniak posiada silną pozycję pośród nielegalnej elity aglomeracji, to jednak w głębi serca czuje się zdrajcą wobec dawnych przekonań i świata wartości. I tu następuje dramatyczny konflikt, ponieważ mężczyzna w krótkim czasie zostanie silnie skonfrontowany ze swoimi niegdysiejszymi partnerami, agentami służb królewskich. Bohater przypomina twardziela bez uczuć, posiadającego swój własny, całkowicie pokręcony kodeks moralny, jednakże nadal pozostaje antybohaterem, którego można polubić albo znienawidzić, na inne uczucia nie ma miejsca. Pozostałe charaktery nie są w ogóle intrygujące, raczej bezpłciowe i pozbawione wyrazistości, dlatego je pomijam.

Nie można pominąć jeszcze jednej postaci, jaką jest… tytułowe miasto, Rigus. Z pewnością warto o nim wspomnieć, bowiem to nie tylko zwykłe miejsce, w jakim poruszają się bohaterowie. Ono żyje i niewątpliwie wpływa na swoich mieszkańców (coś na wzór Sin City ). Ponure, pełne przemocy, pozbawione jakiejkolwiek nadziei. Podczas lektury nie mogłam opędzić się od wrażenia, iż nad miastem panują pustka i ciemność, oplatając dusze ludzi w nim przebywających, pozostawiając trwały ślad na ich sercach. Sami mieszkańcy Podłego Miasta, podobnie jak i ono samo, to społeczne wyrzutki. Gotowi do wszelkich poświęceń, byle na kilka chwil zapomnieć o tym całym bagnie, jakie ich otacza, a owa aglomeracja im to zapewnia, zatrzymując ich sekrety i ciała na zawsze w swoich ciemnych, brudnych i odrażających zaułkach. Bogaci się dalej bogacą, biedni szprycują psychotropami, a dzieci są mordowane na ulicach. To miejsce moralnej zgnilizny, które zostało skazane przez fatum na wieczne i nieodwracalne pogrążanie się w ciemność, będące przeklętym przez los i majętną Koronę.

Skoro Polansky to debiutant, wypada nieco wspomnieć o jego stylistyce. Lektura tekstu nie pozostawia żadnych złudzeń – Strażnika Podłego Miasta mógł napisać wyłącznie mężczyzna. Książka jest pozbawiona jakiegokolwiek ciepła, autor nie boi się suchych, krwawych deskrypcji, włączając w to dość brutalne opisy tortur dzieci. Bluzgi, dość licznie wulgaryzmy, uliczny slang – nie sposób tego ominąć, obrazując bestialską przestrzeń, w jakiej poruszają się bohaterowie. Sam klimat panujący w powieści jest dość specyficzny – toporny, wypełniony czarnym humorem najcięższej wagi, w pierwszoosobowej narracji. Autor nieustannie balansuje na granicy dobrego gustu, co najmniej niesmacznych i wzbudzających obrzydzenie scen i z pewnością na tym opiera się sukces czytelniczy pozycji (tuż obok bohatera i wykreowanej mrocznej antyutopii). Strażnik Podłego Miasta rozpoczyna się dość mocnym akcentem i jest on utrzymywany aż do samego finału.

Urban fantasy, a raczej jego mroczniejsza odmiana – dark fantasy, w połączeniu z klasycznym kryminałem zaowocowało bardzo dobrą mieszanką wciągającą niemal od pierwszych stron. Żaden gatunek nie jest dominujący w książce, owe elementy zostały dobrze wyważone, dzięki czemu jeden nie góruje nad pozostałymi. Czy łatwo można odkryć, kto jest ściganym mordercą? Dla wyjadaczy gatunku odkrycie głównego antagonisty nie będzie większym zaskoczeniem, jednak dla czytelnika lubującego się w kryminalnych lekturach tylko od czasu do czasu owa zagadka nie jest tak prosta, a przynajmniej nie w mojej ocenie.

Fundament sukcesu Strażnika Podłego Miasta opiera się na kreacji dwóch bohaterów – tytułowym mieście oraz Opiekunie. I choć to debiut muszę przyznać, że jest zaskakująco udany (moje dotychczasowe doświadczenie podpowiadało mi, że książka może być co najwyżej dobra). Mam tylko nadzieję, że autor utrzyma wysoki poziom w kolejnych odsłonach trylogii i otrzyma propozycję ekranizacji swego dzieła, ponieważ nie ukrywam, że z wielką ochotą wybrałabym się do kina na okraszoną czarnym humorem mroczną opowieść o upadłym mieście i jego mieszkańcach.

Pattyczak

Tytuł: Strażnik Podłego Miasta
Tytuł oryginalny: The Straight Razor Cure
Autor: Daniel Polansky
Tłumaczenie:Jarosław Włodarczyk
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data i miejsce wydania: Wrocław 2013
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydanie: I
Format: 140x205mm
Liczba stron: 427
ISBN: 978-83-62478-82-8

Podsumowanie

Strażnik Podłego Miasta

Strażnik Podłego Miasta
  • 6.5/10
    Fabuła
  • 6.5/10
    Stylistyka
  • 6.5/10
    Wydanie

Zalety

  • Bardzo dobra kreacja psychologiczna bohatera- bad assa :D
  • Miasto jednymz bohaterów powiesci
  • Wykorzystanie potencjału dark urban fantasy

Wady

  • Brak dalszych części :(