Las Zębów i Rąk (Carrie Ryan) – recenzja
Fantasy , Książki / 9 marca 2014

Kim jesteśmy, jeśli nie przekazywanymi historiami? Co dzieje się, jeśli nie będzie nikogo, kto może je opowiedzieć? Po fantastycznym Pyrkonie 2012, a zwłaszcza po panelu poświęconym apokalipsie, na którym czołowi polscy pisarze rozmawiali o sposobach przetrwania wśród zombie, nabrałam wielkich chęci na książkę o postapokaliptycznej tematyce. Szczęśliwie do rąk wpadł mi pierwszy tom trylogii Las Zębów i Rąk autorstwa Carrie Ryan. W innych krajach ten pisarski debiut szturmem zawojował listy bestsellerów i podbił serca młodych czytelników. Jego lektura przekonała mnie, że rzeczywiście zasłużył na taką ocenę. Książka rozpoczyna się od historii snutej przez nastoletnią bohaterkę. Dziewczyna wspomina jak jej babcia, a potem mama, opowiadały o życiu na wybrzeżu wielkiego oceanu, gdzie ludzie byli szczęśliwi i żyli bez strachu przed Nieuświęconymi. Kim są owi Nieuświęceni? To zombie, które powstały, a właściwie narodziły się wskutek choroby i opanowały całą Ziemię, przynosząc zagładę zarówno małym miejscowościom jak i wielkim metropoliom. Niewielu pamięta świat sprzed Powrotu, ostatniego okresu wolnego od krwiożerczych potworów. Tylko nieliczni przechowują w pamięci strzępy wspomnień, które pozwalają im przetrwać w opustoszałych wioskach. W takiej właśnie rzeczywistości, pełnej strachu i pozbawionej nadziei, żyje Mary, główna bohaterka i zarazem narratorka powieści. Mary nie jest zwyczajną dziewczyną; nie marzy o szybkim ślubie, jaki jest społecznym…

Satelita (Aleksander Janowski) – recenzja
Science-fiction / 9 marca 2014

Wydaje się, że już sama biografia autora  powinna wystarczyć na materiał do przynajmniej dwóch książek. Mam na myśli szczególny przypadek Aleksandra Janowskiego. Był on górnikiem, nauczycielem, redaktorem, dziennikarzem, tłumaczem, lektorem, pośrednikiem w nieruchomościach, bankowcem, a nawet pałał się międzynarodową polityką . Do tej listy dopisać należy jeszcze jeden zawód – pisarza.  Satelita nie jest autorskim debiutem Janowskiego, mimo to czytelnik ma wrażenie braków, jakby niezbyt dopracowanego warsztatu pisarskiego, które chowają się między kartami powieści. Zaznaczę na samym początku – to powieść czysto sensacyjna, nie mająca nic wspólnego z fantastyką. Janowski stara się opisać mechanizm działania wielkich korporacji, które bez żadnych skrupułów wykorzystują wszelkie przychylne ich działaniom sytuacje,  a ich członkowie zdolni są posunąć się nawet do morderstw.  Jednak określenie „stara się” jest tu niestety kluczowe – bo jak wiemy, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Może słabość opisów funkcjonowania światowych gigantów wynika z  faktu, że przeczytałam kilkanaście książek o podobnej tematyce i Satelita wypada na ich tle po prostu blado, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Teraz postaram się wyjaśnić swoją opinię.

Ja, robot (Isaac Asimov) – recenzja
Książki , Science-fiction / 9 marca 2014

Po pierwsze, nie mogą wyrządzić ludziom krzywdy, przyczynić się do ich nieszczęścia, bólu ani zagrożenia życia.  Po drugie, roboty mają się bezwzględnie wykonywać wszelkie rozkazy wydane przez człowieka. Finalnie, każda maszyna jest zobligowana do chronienia własnej egzystencji. Między tymi prawami nie występują żadne sprzeczności, pierwsze prawo góruje nad pozostałymi, wskazując tym samym na ludzkie życie jako największą wartość w społeczeństwie XXI wieku. I najważniejsze – ludzkość nie ma nic do powiedzenia w sprawie swojej przyszłości, ponieważ nadchodzi era robotów, która stworzy utopijno-komunistyczne światowe państwo, gdzie wszelką władzę będą sprawować inteligentne maszyny. Isaac Asimov jest znany szerokiej publiczności z dwóch ważnych cykli: Fundacji oraz opowiadań o robotach . Ta druga seria posiada szkatułkową kompozycję: pierwszy tekst jest delikatnym wprowadzeniem do świata mechanicznych maszyn, które stopniowo i systematycznie ewoluowały z milczących robotów do inteligentnych i przebiegłych stworzeń, będących w stanie wymknąć się spod kontroli U.S. Robots and Mechanical Men. Klamrową budowę wyznacza wywiad młodego dziennikarza z doktor Susan Calvin, robopsychologiem światowej klasy. Starsza pani snuje historię z własnego życia, jak od niewinnych robotów pomagających w codziennym życiu (Robb), inteligentne maszyny zaczęły zyskiwać nowy wygląd, umiejętności manipulacji i samoświadomość. W opowiadaniu Powód Asimov przedstawia wszelkiego rodzaju religię jako opium dla ludu, którą oświecony rozum powinien odrzucić z…

Diabelskie maszyny: Mechaniczna księżniczka (Cassandra Clare) – recenzja
Fantasy , Książki / 6 marca 2014

Ostatni tom serii jest niczym wisienka na torcie – stanowi zwieńczenie dzieła oraz służy za swego rodzaju dekorację. Wprawdzie w literackim świecie dochodzi jeszcze ukształtowanie końcowej oceny czytelnika, jednak głównie chodzi o efekt finalny dzieła. Czasami zdarza się tak, że ta przysłowiowa kropka nad „i” nie stanowi godnego zwieńczenia: czegoś brakuje, coś poszło w złym kierunku. Więcej wad niż zalet. Powody? Różne – od braku weny, poprzez nagłą zmianę w prowadzeniu akcji, po minięcie się z oczekiwaniami odbiorców. Czy finalny tom „Diabelskich maszyn” można uznać za satysfakcjonujący? Raczej tak, aczkolwiek nie zabrakło pomysłów, które albo okazały się wtórne, albo zbyt wymuszone.

Diabelskie maszyny: Mechaniczny książę (Cassandra Clare) – recenzja
Fantasy , Książki / 6 marca 2014

Londyn – moim zdaniem jedno z najpiękniejszych miast świata. Niesamowity klimat, piękne otoczenie i urzekające miejsca. Każdy zakątek kryje jakąś ciekawą historię, a ilość zabytków przyprawia o przysłowiowy zawrót głowy. Big Ben? Muzeum Brytyjskie? British Museum? A może wycieczki nad Tamizą? Nieważne gdzie się wybierzecie, w każdym miejscu poczujecie oddech historii. Londyn urzeka nie tylko zwykłych ludzi, ale również pisarzy. Nie inaczej stało się w przypadku amerykańskiej autorki Cassandry Clare, która fabułę swojej trylogii pod tytułem „Diabelskie maszyny” osadziła właśnie w magicznym mieście nad Tamizą. A dokładniej w wiktoriańskim Londynie.

Diabelskie maszyny: Mechaniczny anioł (Cassandra Clare) – recenzja
Fantasy , Książki / 6 marca 2014

Cassandra Clare potrafi kreować ciekawe i niezwykłe uniwersa. Autorka bestselerowej serii Dary Anioła zjednała sobie sympatyków na całym świecie, zaś dzięki swojemu podejściu w nadawaniu postaciom indywidualnych cech, stała się jedną z najpoczytniejszych autorek ostatnich czasów. I pomyśleć, że to wszystko zaczęło się od prostego fan fiction… Wystarczy z pasją wykonywać swoje hobby, by wiele osiągnąć. Bardzo dobrze widać to na przykładzie Cassandry Clare. Wprawdzie jej najbardziej rozpoznawalna  seria Dary Anioła nie jest najlepszym cyklem, z jakim przyszło mi się zapoznać, ma wiele wad i czasami bywa za bardzo przesłodzona, ale dzięki kilku naprawdę interesującym postaciom i dobrze zarysowanym wątkom stała się rzecz niemożliwa, mianowicie  polubiłam te książki, mimo że daleko im do mojego „ideału” powieści.

Kosogłos (Suzanne Collins) – recenzja
Książki , Science-fiction / 5 marca 2014

Do sięgnięcia po finalny wolumin trylogii zachęciła mnie niedawno debiutująca na ekranach kin druga część Igrzysk śmierci pod tytułem W pierścieniu ognia. I choć od lektury środkowego tomu minęło już prawie dziewięć miesięcy, to w mojej pamięci zachowała się większość wydarzeń. Kosogłos rozpoczyna się bezpośrednio po zajściach kończących drugą książkę – Katniss znajduje się w Trzynastym Dystrykcie, Peeta wraz z Johanną są przetrzymywani w Kapitolu, zaś Gale coraz aktywniej włącza się w działania rebeliantów. Finał niezwykłej trylogii skupia się na rozniecaniu buntu w pozostałych Dystryktach i wypowiedzeniu otwartej wojny wrogowi.

Pisane szkarłatem (Anne Bishop) – recenzja
Fantasy , Książki / 5 marca 2014

Jestem pod wrażeniem. Najnowszą pozycję autorstwa Anne Bishop, Pisane szkarłatem, skończyłam czytać dwa dni temu i do tej pory nie mogę przestać myśleć o tym, jaki wywarła na mnie wpływ. Znam każdą książkę amerykańskiej pisarki wypuszczoną na polski rynek księgarski przez wydawnictwo Initium: niektóre z nich były dobre (seria Czarne Kamienie), inne nie wywołały we mnie pozytywnych wrażeń (Efemera). Jednak żadna powieść Bishop nie uderzyła we mnie tak silnie i nie uzależniła tak mocno. Jedno jest pewne – strzeż się, drogi Czytelniku, ponieważ kiedy sięgniesz po najnowszą pozycję autorki, nie będzie dla Ciebie ratunku.