Któż nie słyszał o jednym z najbardziej tchórzliwych czworonogów wśród bajkowch postaci? Bojącym się nawet własnego cienia, uderzającej w okno gałęzi czy powiewu wiatru. Uważającym polowanie na złe potwory za stratę czasu, który można przecież o wiele lepiej spożytkować. A idealny sposób na spędzenie każdej wolnej chwili to wcale nie ten związany z uganianiem się za kolejnymi zagadkami do rozwiązania, tylko z jedzeniem. Specjalnych chrupek, frytek, kanapek, lodów… Czego tylko dusza zapragnie. A jeżeli jeszcze ma się do tego odpowiednie towarzystwo – równie tchórzliwego i wiecznie głodnego kompana – życie zaczyna nabierać kolorów. Zwłaszcza, gdy jest się psem, ale nie byle jakim Burkiem z podwórka, tylko Scooby-Doo. Na DVD ukazały się właśnie kolejne przygody czworonoga i jego paczki.
Tym razem piątka przyjaciół wyrusza na bardzo daleką wyprawę. Odwiedzi kosmos. Daphne, Fred, Velma, Shaggy i Scooby wygrywają główną nagrodę, jaką jest właśnie rejs statkiem kosmicznym. Oczywiście to nie może być zwykła przygoda mająca na celu tylko penetrację wszechświata. To by było zbyt proste. Przecież musi pojawić się jakiś potwór – UFO – który pomiesza szyki gwiezdnym podróżnikom. Czy i tym razem protagoniści rozwiążą tajemnicę i odkryją, kto ukrywa się za maską?
Scooby-Doo. Pora księżycowego potwora to, niestety, najgorszy pełnometrażowy film o przygodach Tajemniczej Spółki. W obrazie zabrakło tego wszystkiego, co wcześniej czyniło, zarówno serial, jak i dłuższe produkcje, tak dobrymi i ciekawymi. A przecież na tej bajce wychowało się niejedno dziecko. Szkoda, że ta część nie dostarcza widzowi takich emocji i dreszczy jak inne. Zbyt wiele elementów potraktowano jednak w tej produkcji po macoszemu.
Zarzut numer jeden to humor. Trzeba przyznać, że w każdym innym filmie serii, i oczywiście serialu, pojawia się sporo komicznych elementów: scen, postaci czy dialogów. Owszem, Scooby-Doo. Pora księżycowego potwora nie jest obrazem pozbawionym humoru, niczym pustynia wody, jednak naprawdę dobre i zabawne sceny czy dialogi pojawiają się nader rzadko. Może młodszy widz będzie usatysfakcjonowany taką ilością, ale ktoś, kto wychował się na przygodach piątki poszukiwaczy duchów i przebierańców na pewno poczuje się mocno rozczarowany.
I to nie tylko brakiem odpowiedniej oprawy komicznej, ale i prostotą końcowego rozwiązania. Już bowiem na początku widz jest w stanie dodać dwa do dwóch i odkryć, kto okaże się TYM ZŁYM. Co, niestety, odbiera całą zabawę płynącą z szukania, niczym w Cluedo, złoczyńcy i odkrywania stojącej za wszystkim tajemnicy.
Poznajemy wprawdzie kilka ciekawych postaci – jak choćby miliardera sponsorującego całą wyprawę, który w jakiś dziwny sposób przywodzi na myśl inną znaną z popkultury postać ekscentrycznego bogacza – Tony’ego Starka. Te same zasady, może trochę bardziej podkreślone, podobne nastawienie i wartości. Do tego obowiązkowo musiał pojawić się ktoś, kto wierzy w istnienie UFO, zna sposoby na obronę przed ich atakiem i wie, że spotkanie z przedstawicielem innej cywilizacji oznacza zagładę ludzkości. Dodajmy do tego jeszcze naukowca i wynalazcę czy śliczną kosmonautkę. Oczywiście każda z postaci posiada swoją własną historię. I rzeczywiście, jeżeli chodzi o bohaterów, otrzymujemy całkiem przyzwoity pakiecik. Niestety to nie wystarczy.
Nawet stwór, nieważne czy celowo, czy nie, wnosi do obrazu pewien dysonans. To że przypomina Obcego z filmów Ridleya Scotta wcale nie pomaga produkcji. Można było w końcu wymyślić coś innego, bardziej nowatorskiego, a nie bawić się w odgrzewanie zimnego kotleta, dodając do niego odrobinkę świeżych przypraw.
Na szczęście wydanie i dodatki do niego zasługują na uwagę. Rytmiczna muzyczka w menu głównym, do tego możliwość wyboru języka napisów (polski, angielski, czeski i inne) czy wersji audio (polska, angielska, turecka) oraz najlepszy bonus – dodatek Podróże kosmiczne są fajne, z którego można się dowiedzieć, jak wyglądają przygotowania do lotu kosmicznego, z czego składa się strój astronauty i jak przebiega szkolenie dotyczące przystosowania do warunków panujących w przestrzeni kosmicznej.
Scooby-Doo. Pora księżycowego potwora to poprawna produkcja. Nie zachwyca, nie wciąga i nie zapewnia dreszczyku emocji. Owszem, to bardzo ładna graficznie bajka, jednak po produkcjach o przygodach Scooby-Doo oczekuje się raczej czegoś więcej.
Katriona
Recenzja ukazana się pierwotnie na stronie Gildii.