18 sierpnia 2015

Szubienica - recenzja filmuKolejny horror, kolejne rozczarowanie? Tak mogliby sobie pomyśleć wszyscy Ci, którzy obejrzeli wcześniej zwiastun produkcji Chrisa Lofinga i Travisa Cluffa. Zapowiadał się kolejny sztampowy i do bólu naiwny film grozy, gdzie absurd goni absurd, a bohaterowie na własne życzenie stają twarzą w twarz ze śmiercią. Tak, trailer był zły i pokazywał równie złą historię, którą powinno się omijać szeroki łukiem. Jednak, mimo nieciekawego pierwszego wrażenia, decyzja obejrzenia Szubienicy nie okazała się aż tak tragicznym w skutkach pomysłem. Owszem, do dobrego horroru tej produkcji daleko, jednak przez chwilę czuć klimat strachu i terroru.

Branie udziału w szkolnym przedstawieniu bywa niebezpieczne. Przekonali się o tym uczniowie jednej z amerykańskich szkół, kiedy podczas wystawiania sztuki zginął jeden z grających w niej uczniów. Rekwizyt, za który służyła szubienica, zadziałał zdecydowanie lepiej niż przewidzieli twórcy przedstawienia. Mijają lata, tragedia tamtego dnia jest ciągle żywa. Na tyle, że znajdują się śmiałkowie, którzy pragną wystawić tę samą sztukę. Oczywiście tym razem ma się obejść bez krwawego zakończenia. Jednak czy na pewno?

Na początku trzeba podkreślić fakt, że chociąż film okazał się o wiele lepszy niż można było wywnioskować z zapowiedzi, to wcale nie znaczy to, że należy ten obraz uznać za najlepszy horror tego roku. Nie, do tego miana mu jeszcze bardzo daleko. Produkcja nie ustrzegła się sztampy i niezamierzenie autoparodystycznego wydźwięku. Jednak zacznijmy od początku.

Zwiastun, w dość chaotyczny sposób pokazywał, iż na widza czeka prawdziwa komediowa uczta z szubienicą w tle. Okazało się jednak, że produkcja raczy widza kilkoma ciekawymi i soczystymi scenami – jak choćby ta nawiązująca do Lśnienia na podstawie powieści Kinga, gdzie korytarz zamienia się w efektowne morze krwi. Jest to niewątpliwie najlepsza scena w całym filmie, a przedzieranie się przez korytarz wygląda dość makabrycznie. Do tego można dodać jeszcze kilka innych dobrze poprowadzonych momentów, by udało się zauważyć potencjał produkcji.

Potencjał, który nie został wykorzystany. Po raz kolejny obserwujemy grupkę licealistów, która zwiedza sobie szkołę nocą. Nagle zaczynają dziać się niesamowite rzeczy, część bohaterów znika w tajemniczych okolicznościach, inni mają dziwny ślad na szyi (po garocie). Ucieczka, próba poszukiwania wyjścia z zamkniętej szkoły, która wcześniej była otwarta. Ach, i jeszcze nie ma zasięgu, dlatego protagoniście nie są w stanie skontaktować się ze światem zewnętrznym, a okna są zakratowane, więc wyjście przez nie też nie wchodzi w grę. Pozostaje… No właśnie, co?

Walka z bliżej nieokreślonym bytem – zapewne duchem zmarłego kilkanaście lat wcześniej na szubienicy ucznia – okazuje się wykonalna. Pozostańmy jednak przy samym antagoniście. W pewnym momencie widz może odnieść wrażenie, że to przebrany w kaci kaptur żywy człowiek – na przykład woźny – który doskonale zna szkołę i jej korytarze. Duch wypadł bowiem mało przekonująco. Owszem, pojawia się w najmniej oczekiwanym, dla bohaterów nie widzów, momencie, ale czy to wystarczy, by uznać go za ducha? Zwłaszcza, że produkcja to typowy foundfootage. W pewnym momencie odbiorca zaczyna dodawać dwa do dwóch i orientuje się, kto jest kim w przedstawianej historii.

A co z najważniejszym w obrazie grozy klimatem? Jak już zostało wspomniane wyżej, pojawia się kilka scen, gdzie widz może poczuć delikatne dreszcze na plecach. Niestety kilka momentów nie czyni z produkcji horroru, zwłaszcza, że jej większa część skupia się na bezowocnej ucieczce z jednego kąta do drugiego.

Szubienica okazała się może lepsza niż zapowiadał trailer, jednak trudno ocenić ją jako horror roku. To kolejna produkcja, która chciałaby wskrzesić ten gatunek, ale jej się to nie udaje. Miłośnicy kina grozy zapewne obejrzą i produkcję Lofinga i Cluffa, jeżeli jednak starannie wybieracie filmy, na jakie się udajecie, ten niekoniecznie jest warty waszego czasu.

Katriona

Tytuł oryginalny: The Gallows

Tytuł polski: Szubienica

Gatunek: horror

Czas trwania: 1 godz., 27 min.

Kraj produkcji: USA

Premiera światowa: 09 VII 2015

Premiera polska: 31 VII 2015

Obsada:

Reese Houser: Reese Mishler

Pfeifer Ross: Pfeifer Brown

Ryan Shoos: Ryan Shoos

Cassidy Spilker: Cassidy Gifford

Produkcja:

Reżyseria: Chris Lofing

Scenariusz: Chris Lofing, Travis Cluff

Muzyka: Zach Lemmon


Recenzja ukazana się pierwotnie na stronie Gildii.