Często lubimy przymykać oko na to, co otacza nas dookoła. Nie chcemy zauważyć, jak wiele dziwnych, często niezrozumiałych rzeczy dzieje się wokół nas, jakże różnorodne i wydaje się dziwne postawy życiowe przyjmują ludzie z najbliższego otoczenia. Jednym z takich przykładów takich grup społecznych są chasydzi: dobrowolnie izolują się od tego, co świeckie, niereligijne, zamykając się w swoim własnym kręgu i żyjąc wyłącznie w ściśle określonym porządku obejmującym zarówno codziennie czynności, jak i cały rytm życia. Deborah Feldman, zwana przez dziadków Dwojrą, wychowała się satmarskiej społeczności żydowskiej Nowego Jorku. Jej otoczenie hołdowano wyłącznie językowi jidysz (angielski to język szatana), hebrajskim pismom religijnym (Tanach, Talmud oraz mądrości rabinów były uznawane za warte lektury, inne książki są zakazane), edukacji chłopców (dziewczęta po ukończeniu liceum czekało zamążpójście oraz wychowywanie dzieci, tylko chłopcy mogą się dalej kształcić w religijnych szkołach) oraz pokorności wobec starszych (dotyczy to zarówno własnej rodziny, jak i rabinów). Autorka wprowadza czytelnika w świat chasydzkiej społeczności przez pryzmat swojej biografii. W zasadzie jest ona bardzo skrócona, bowiem obejmuje zaledwie (albo i aż) dwadzieścia cztery lata życia Feldman pośród nowojorskich ortodoksów. Opowiada, jak niemal od samego początku narodzin była naznaczona swoistą ekskomuniką: jej ojciec okazał się pijanym szaleńcem, zaś matka po latach zrozumiałą,…