0
7.8/10
Król Cierni (Mark Lawrence) – recenzja
Fantasy / 2 czerwca 2015

Książę cierni okazał się jedynie delikatnym wstępem do krwawych wydarzeń z Króla cierni. Lawrence dopracował uprzednie niedociągnięcia w kreacji świata przedstawionego, rzucając czytelnika w sam środek wojennych zawirowań, in media res. Na Upiornym Zamku położonym na Wyżynach Renaru normą jest powszechna znieczulica, wychwalana amoralność, rzezie i kłamstwa, a to wszystko okraszone wszechobecnym strachem przed śmiercią. Cztery lata po zdobyciu trony Jorg Ancrath z rodu Stewartów musi się zmierzyć z wojskiem Księcia Strzały, Orrinem. Przed osiemnastolatkiem stoi nie lada wyzwanie, bowiem musi utrzymać koronę i jednocześnie zawalczyć o panowanie nad całym Rozbitym Imperium. Wojna Stu trwa w najlepsze, co jednak nie przeszkadza Jorgowi ożenić się z dwunastoletnią księżniczką Mianą, zaś dwudziestotysięczna armia stojąca u murów zamku nie wywołuje w nim żadnej reakcji, choć sam ma do dyspozycji zaledwie trzystu uzbrojonych ludzi. W książce wydarzenia sprzed czterech lat przeplatają się z bieżącymi sytuacjami. Znaczna część wcześniejszych wypadków została skrupulatnie opisana w listach po zmarłej ciotce Katherine Ap Scorron. Pozostałe zaś są po równo dzielone między rozważania samotnego władcy i retrospekcje wyjaśniające poszczególne sceny. I choć na kartach powieści przewija się niezliczona wręcz liczba bohaterów, to jednak Król cierni posiada jednego (anty)bohatera, którym jest młody Ancrath. Jorg jest łasy na władzę, a Lawrence nie zamierza mu pod…