Pakt złodziejki (Ari Marmell) – recenzja
Fantasy , Książki / 23 czerwca 2014

„Pierwsza zasada złodzieja: kiedy kryjówka, skradanie i sztuczki nie mają zastosowania, należy uciekać, żeby aż się kurzyło”*. Stwórzmy ciekawą, pełną energii i lubiącą wpadać w tarapaty postać kobiecą. Do tego wybierzmy jej jakąś niebezpieczną profesję, wrzućmy w sam środek intrygi i uczyńmy osobą, której poszukuje straż, bandyci i płatni zabójcy. Oczywiście taką postać trzeba również „zaopatrzyć” w odpowiednie przymioty – cięty język, wybuchowy charakterek i gorącą głowę. Co by tu jeszcze dodać… Może bóstwo, które przemawia do protagonistki i pomaga jej zawsze ilekroć wpadnie w kłopoty? Żeby było ciekawiej – owo bóstwo przemawia tylko do bohaterki. Wszystko to wrzućmy na karty jednej powieści i… rozkoszujmy się prawdziwą czytelniczą przygodą, której długo nie zapomnimy. Adrienne Satti, zwana przez wszystkich Postrzeloną, jest złodziejką. Dzięki stylowi życia, jaki prowadzi, bardzo często wpada w tarapaty – za niepłacenie haraczu Gildii Znalazców poluje na nią kilka typków spod ciemnej gwiazdy. To nie powstrzymuje dziewczyny przed podjęciem ryzykownej decyzji. Do miasta, w którym obecnie żyje, ma zawitać bardzo ważna persona. Protagonistka postanawia użyć swoich złodziejskich zdolności i ograbić samego arcybiskupa. Satti nie przewidziała jednak, że nie tylko na jest zainteresowana Eminencją. „Pakt złodziejki” to swego rodzaju „powieść układanka”. W utworze można wyróżnić dwa plany wydarzeń: ten,…