Jeph Loeb i Tim Sale, twórcy postaci Kapitana Ameryki, zauważają, iż historia postaci mogła mieć sens wyłącznie w trakcie II wojny światowej. Gdyby przenieść bohatera do czasów współczesnych i ubrać w kostium w barwach amerykańskiej flagi, to wyglądałby on co najmniej groteskowo i musiałby niejednokrotnie udowadniać swoje męstwo. Kapitan Ameryka: Biały rozgrywa się w trakcie wojny i obejmuje cztery lata walki na amerykańskim froncie. Bohater żyje w czasach, kiedy wszystko było prostsze, zasady przejrzyste i nie trzeba naginać norm moralnych. Loeb i Sale tematem przewodnim swoich komiksów uczynili kolory, opierając się na ich symbolice. Kapitan Ameryka: Biały to kolejna odsłona tej serii i jednocześnie jedyna pozycja, w której zabrakło wątku romantycznego. I podobnie jak w poprzednich edycjach cyklu, barwy jednoznacznie nadawały znaczenia fabule – Daredevil był żółty (symbol tchórzostwa), a Spider-Man niebieski (barwa odnosząca się do smutku i nostalgii po śmierci Gwen Stacy), tak i tutaj biel ma konkretną wymowę – oznacza niewinność, ale także finalne zniszczenie. Bo to komiks o tym, jak narodziła się przyjaźń między Stevem Rogersem a Jamesem Barnesem, i o tym, jak niespodziewanie się zakończyła. Kiedyś wszystko było czarno-białe I taki jest też Kapitan Ameryka: Biały. To historia, w której nie ma odcieni szarości, są tylko…
To był jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku. Starcie Kapitana Ameryki z Iron Manem budziło spore emocje, i nie chodzi tylko o wybór, jaki musieli podjąć widzowie, Team Cap czy Team Iron, ale o przyczynę i zakończenie konfliktu. Oraz o to, jaką stronę wybiorą ulubione postaci odbiorców. Od niedawna produkcja jest już dostępna na DVD. A co znajdziemy na niej poza samym filmem? Zwiastun innego obrazu Marvela, który właśnie zagościł na ekranach polskich kin, czyli „Doktora Strange’a”, bardzo krótki filmik, dosłownie parominutowy, typu making of oraz menu. A w menu znajdziemy wybór języka, napisy, w tym oczywiście polskie, albo dubbing. Zabrakło jakiś scen dodatkowych, wersji rozszerzonej produkcji. Krótki filmik making of to zdecydowanie za mało. Nie samymi dodatkami jednak widz żyje, najbardziej liczy się film. A już zwłaszcza taki, na który czekało się z takim utęsknieniem i miało się wobec niego wysokie wymagania. Czy bracia Russo sprostali oczekiwaniom widzów i miłośników przygód Kapitana Ameryki oraz innych Avengersów? Tak i nie. W tej części „Kapitana Ameryki” dochodzi do podziału w grupie Avengers spowodowanym próbą kontrolowania działań grupy. Po nieudanej misji drużyny, która skończyła się śmiercią paru cywilów, rządy państw świata postanowiły ukrócić samowolę Avengers. I o ile Tony nie ma…
Zwątpienie ogarnęło mnóstwo ludzi. Wiele osób, obejrzawszy trailer nowego filmu ze stajni Marvela, miało ogromne wątpliwości, czy ten film może się udać. Człowiek-mrówka bohaterem kolejnej ekranizacji kultowych komiksów? Może i Strażnicy Galaktyki osiągnęli niesamowity, naprawdę zaskakujący sukces, ale drugi raz to powtórzyć? Czy to nie graniczy z cudem? A jednak, na przekór wszystkiemu i wszystkim, nowy Ant-Man daje radę. Nie należy co prawda do tej klasy filmów co obie odsłony Avengersów czy trylogii Iron Man, ale spokojnie można przypisać mu miano całkiem niezłej komedii w fantastycznej odsłonie. Pokrótce o fabule, chociaż nie warto się nad nią zbyt długo rozwodzić, bowiem im więcej się wie, tym mniejszą przyjemność sprawi seans. Scott Lang to oszust średniej klasy. Daleko mu do wielkich złodziei pławiących się w bogactwie, bowiem bardzo często zostaje złapany na gorącym uczynku. Tym razem bohater może utracić coś więcej niż tylko osobistą wolność – jego była żona stawia mu warunek, aby się poprawił, bo inaczej pożegna się z widzeniami z ukochaną córeczką. Jednak czym ma się zająć Scott, skoro lwią część jego życia stanowił rabunek i różnorodne przekręty? Na szczęście z pomocą przychodzą mu… mrówki, pewien podstarzały, nieco szalony doktor oraz jego urocza, chociaż początkowo kąśliwa, córka. Ant-Mana można przyrównać jedynie…
Lojalnie uprzedzam, że to nie jest zwykła recenzja. To raczej pełen rozczarowania tekst fanki pisany dla fanów Marvela, subiektywny i stworzony pod wpływem silnych emocji. Szczerze mówiąc, nie mam bladego pojęcia, dlaczego Hollywood decyduje się na tworzenie remake’ów, które mają zaledwie parę(naście) lat. Fantastyczna czwórka nie jest jedynym filmem, nowych odsłon doczekała się seria o Spidermanie, Mad Maxie Planecie Małp i Parku Jurajskim. W niektórych przypadkach wyszło to obrazowi na dobre (mowa o Mad Max: Na drodze gniewu), zaś w innych na złe. Niestety, sromotną porażkę zalicza odświeżona wersja Fantastycznej czwórki. O czym traktowała „F4” z 2005 roku? Otóż piątka bohaterów, w wyniku kosmicznego zbiegu niefortunnych okoliczności, zyskała niespodziewane moce: Reed Richards potrafi rozciągać swoje ciało, Sue Storm znikać, Johnny Storm stać się żywą pochodnią, a Ben… cóż, zmienił się w człowieka-kamień, niezwykle silnego, ale jednocześnie brzydkiego. Czwórka z nich założyła grupę o nazwie Fantastyczna czwórka, zaś odseparowany i pyszny Wiktor, znany jako Doom, stał się głównym antagonistą filmu. I chociaż tamtej wersji można zarzucić kilka niedociągnięć, zwłaszcza w sferze efektów specjalnych, to jednak wypada ona niespodziewanie dobrze w porównaniu z najnowszą odsłoną. Stara wersja łączyła w sobie element kina fantastycznego, dramatu obyczajowego i komedii. I chociaż widzowie narzekali na…
Od czego w dużej mierze zależy wysoka popularność ekranizacji komiksów ze stajni Marvela, takich jak Avengers, Kapitan Ameryka, Thor czy Iron Man? Oczywiście, wielki wpływ na ten fakt mają efekty specjalne, czasami pojawiająca się fabuła, sekwencje walki i sami bohaterowie. Jednak ogromną rolę odgrywa również obsada produkcji – odpowiednio dobrani aktorzy pasujący do ról, w jakie się wcielają, sprawili, że świat pokochał Czarną Wdowę, Lokiego czy Falcona. Nieważne czy stoisz po dobrej, czy złej stronie Mocy – jeżeli tylko Twoja postać jest wiarygodna, a aktor ją grający potrafi oddać wszystko to, co w niej najlepsze. Przez kilka ostatnich lat mało kto kwestionował wybór obsad ekranizacji kolejnych komiksów. Aż do chwili, gdy ogłoszono grupę aktorów, która pojawi się w nowej odsłonie Fantastycznej Czwórki. Później było już tylko gorzej… Dlaczego? O tym za chwilę. Jak skutecznie zwrócić na siebie uwagę? Będąc jeszcze młodym i nieopierzonym dzieciakiem zbudować urządzenie – swego rodzaju teleport. Wysyłać w przestrzeń przedmioty i sprowadzać je z powrotem. Wystawić machinę na szkolnych dniach talentów i tylko czekać na pojawienie się prawdziwych naukowców, którzy zauważą twój potencjał. Jeszcze lepiej, gdy owi…
Komiksowi superbohaterowie nadal w cenie. Nordycki bóg, honorowy żołnierz, milioner-bawidamek, kosmita z obcej planety i śmiertelnik ugryziony przez zmutowanego pająka. Nieważne, czy bohater należy do świata Marvela czy DC Comics – jego przygody bardzo szybko mogą zostać przeniesione na wielki ekran, a sama postać może zyskać nowe grono groupies. Co ciekawsze, dla widzów wcale nie liczy się to, czy protagonista jest wielkim zielonym potworem bądź bardzo malutkim człowieczkiem – takim tyci ludzikiem, wielkości mrówki. Liczy się efektowność i skuteczność w walce ze złem zagrażającym światu, albo jakiejś jego części. Trzeba przyznać, że nowy bohater wyciągnięty z komiksu i rzucony w filmowe odmęty jest bardzo dobry w te klocki. Scott Lang pragnie rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Chce pokazać byłej partnerce, że jest odpowiedzialny i godny zaufania, zrobi wszystko, by móc widywać swoją córkę, Cassie. Niestety same chęci nie wystarczą; nowy kierownik zwalnia go, gdy wychodzi na jaw, że bohater wyszedł niedawno z więzienia. Z czego teraz Scott zapłaci alimenty? Sytuacji nie poprawia fakt, że przyjaciele protagonisty proponują mu udział w małym, niewinnym skoku. Nic poważnego – ot, zakraść się domu, którego właściciel przebywa aktualnie w podróży, odnaleźć pokój z sejfem, włamać się do niego i zabrać górę kosztowności, jaka…
Marvel zagrał dziką kartą: stosunkowo mało znany komiks (a raczej seria), mniej znani aktorzy (a przynamniej nie będący codziennie na głównych stronach plotkarskich portali internetowych), a także umieszczenie w centrum wydarzeń gadającego szopa pracza i wypowiadającego tylko jedno słowo ogromnego drzewa (wszak to oni podbili internet i portale społecznościowe) – czy to miało prawo się udać? Oczywiście z jednej strony można powiedzieć, że tak wielką korporację stać na poniesienie ewentualnych strat finansowych, niemniej wykładając równo 170 milionów dolarów studio Disney’a z pewnością liczyło na sukces. I udało im się, bowiem Strażnicy Galaktyki zarobili ponad 770 milionów dolarów, stając się jednym z najbardziej kasowych hitów 2014 roku. Fabuła filmu jest stosunkowo prosta: zuchwały zawadiaka Peter Quill kradnie bardzo cenny kosmiczny artefakt. Złodziej ma nadzieję sprzedać go na czarnym rynku i zdobyć dzięki temu mnóstwo kasy, jednakże nie spodziewa się, iż przypadkowo pokrzyżował plany złowieszczego Ronana, postrachu całej Galaktyki. Główny antybohater wysyła swoją przybraną córkę, przebiegłą i sprytną Gamorę, aby odzyskała skradziony łup. A jeśli do tego wszystkiego dodać postać gadającego Rocketa, szopa pracza z ogromnym miotaczem ognia, i wielkie drzewo, które potrafi wymówić tylko swoje imię (Groot), to widz otrzymuje istnie wybuchową mieszankę. Muszę przyznać, iż kinowy trailer w ogóle mnie…
Rok bez ekranizacji komiksu ze stajni Marvela to rok stracony. Jeszcze nie opadły emocje po obejrzeniu drugiej odsłony przygód Kapitana Ameryki, a do kin już wchodzi kolejna adaptacja obrazkowych historii. Tym razem na tapetę wzięto pięć indywiduum – krzyżówkę Indiany Jonesa i Hana Solo, zieloną wojowniczkę, gadającego futrzaka, drzewo, które zamiast dawać życie, odbiera je, oraz mięśniaka, co to rozumem nie grzeszy. Niektórzy usłyszeli o tej grupie dopiero przy okazji informacji o ekranizacji obrazkowych historii, inni nie mogli uwierzyć, że to właśnie te charaktery otrzymają swój własny film. Wszyscy byli jednak ciekawi, jaką historie zaserwuje widzom James Gunn. A ta okazała się niezapomnianą podróżą do…odległej galaktyki. Peter Quill pochodzi z Ziemi, kiedy miał kilka lat, został porwany przez UFO i wcielony do załogi statku dowodzonego przez Yondu. To właśnie Udonta uratował chłopcu życie (miał skończyć jako karma) i oszlifował jego talenty. Mijają lata, Peter staje się Star-Lordem, złodziejaszkiem i awanturnikiem, który pragnie odciąć pępowinę i zdobyć respekt galaktyki. W tym celu udaje się w niebezpieczną misję odnalezienia cennego artefaktu, chce go wykraść, a później sprzedać i żyć długo i szczęśliwie opływając w bogactwa. Niestety jest jedno „ale”, otóż nie tylko on poluje na relikt. Kiedy staje się posiadaczem przedmiotu, oczy…
Dobry film najczęściej broni się kompilacją kilkunastu rzeczy, m.in. porządną i dopracowaną fabułą tudzież niesamowitymi efektami specjalnymi. Ostatnimi czasy producenci blockbusterów rozbudowali je o 3D, często niepotrzebne, wymuszające na kliencie dodatkowe pieniądze w zamian za kilka trójwymiarowych scen i ból głowy. Najnowszy film w reżyserii Jamesa Mangolda (twórcy m.in. Przerwanej lekcji muzyki,Spaceru po linie oraz 3:10 do Yumy) wypada średnio – o ile fabuła była w miarę spójna, to przedłużające się sceny walki okraszone 3D miejscami stały się po prostu męczące. Wróćmy jednak do początku. Logan jest pogrążony w żałobie po śmierci ukochanej Jean. Przebywa w górach na Alasce, stroni od ludzi, nic nie je, nieustannie śni koszmary z dziewczyną i Nagasaki (tak, dokładnie o tym mieście sprzed ponad 70 lat) w roli głównej. Jednym słowem, wygląda jak wrak człowieka, jego dawna sława minęła, pozostawiając tym samym upadłego bohatera na pastwę losu. Wszystko zmienia się dzięki… śmierci pewnego niedźwiedzia i zetknięciem z młodą Yukio. Wolverine trafia do Japonii, gdzie spotyka swego dawnego przyjaciela, a obecnie właściciela największej krajowej korporacji, pana Yashida. Zostaje zmuszony podjąć misję chronienia młodej spadkobierczyni, pięknej Mariko, która to odmieni los bohatera i to nie w schematyczny i przewidywalny sposób. Dzieje Rosomaka są zgrabnym połączeniem kilku elementów: widowiskowych scen walki,…
Na wstępie poczuwam się do odpowiedzialności, by ostrzec Was przed tym, co powinno się zrobić przed projekcją filmu. Przed seansem należy wypić kilka litrów herbatki uspokajającej, znaleźć swoje miejsce zen i nie zabierać ze sobą żadnych ostrych przedmiotów. Nie chcecie w końcu w przypływie ataku zranić kogoś siedzącego nieopodal Was lub, co gorsze, samych siebie. Na sale wchodzicie wyciszeni, spokojni i zrelaksowani. Do tego nie myślicie o pierwszej części filmu, która, co tu dużo mówić, była przeciętną produkcją. Najlepiej wszelkie napoje i przekąski odłożyć w bezpieczne miejsce, gdyż wylanie zawartości kubka, i to na siebie, nie należy do atrakcji dnia. Jeżeli zastosujecie się do moich rad, istnieje prawdopodobieństwo, że nic się Wam nie stanie podczas oglądania najnowszej odsłony „Kapitana Ameryki”. Steve Rogers ma dość roli marionetki. Wie, że Fury nie wtajemnicza go w najważniejsze elementy misji, przez co Kapitan nie jest w stanie odpowiadać za ich przebieg. Bohater zaczyna rozważać odejście z S.H.I.E.L.D. Kiedy jednak Nick zostaje zaatakowany, Kapitan postanawia dowiedzieć się, kto stoi za zamachem na Fury’ego i jakie informacje mieszczą się na pendrivie, który otrzymał od Nicka. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytania pomaga protagoniście Czarna Wdowa, kiedy jednak odkrywają prawdę, stają się jednymi z najbardziej poszukiwanych ludzi w…