0
2/10
Harry Potter. Magiczne stworzenia do kolorowania
Książki / 31 sierpnia 2017

Boom na uniwersum Harry’ego Pottera minął jakiś czas temu. Rowling zakończyła swój cykl, w kinach miały premierę wszystkie książkowe adaptacje. Wydawało się, że fasolki Bertiego Botta i czekoladowe żaby już na zawsze zniknęły ze sklepów, z półek zniknęły ubrania i piżamki inspirowane tą niesamowitą serią. A jednak coś drgnęło. Do naszego kraju zawitały kolorowanki dla dorosłych oparte na filmowym i fantastycznym świecie Harry’ego Pottera. A potem boom powrócił, głównie za sprawą filmu „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć?”. W księgarniach pojawiły się wznowienia powieści oraz nowelki i opowiadania związane z magicznym światem czarodziejów. A wśród nich „Harry Potter. Magiczne stworzenia do kolorowania”, czyli druga odsłona cyklu malowanek od wydawnictwa Otwarte. Na jej łamach można znaleźć obrazki zarówno z filmu, jak i te z książek. Kolejno przedstawiają ulubioną trójkę protagonistów, drugoplanowych bohaterów (jak chociażby Zgredka), magiczne zwierzęta (hipogryfy i smoki) oraz fantastyczne istoty (na przykład olbrzymy i trolle). Generalnie wszystkie szkice można podzielić na dwa rodzaje: ładne i trudne. Banalna klasyfikacja, jednak jeśli brać pod uwagę stopień zaangażowania przy malowaniu, to okazuje się, że jedna kartka może pochłonąć na kilka godzin zabawy. A czym kolorować? Jak sama nazwa publikacja podpowiada, wszystkim tym, czym można nadać barwy, czyli kredkami, pastelami i kredkami…

Czerwona królowa (Victoria Aveyard) – recenzja
Science-fiction / 10 kwietnia 2015

Powieści dystopijne przeżywają ostatnio złoty wiek. A wszystko ruszyło kilka lat temu, kiedy sukces odniosła trylogia autorstwa Suzanne Collins – „Igrzyska śmierci”. Po jej niewątpliwym tryumfie autorzy z całego świata zakrzyknęli jednym głosem: „Dystopia!” i zaczęli raczyć czytelników swoimi wariacjami na temat trudnej przyszłości, w której każdy młody będzie musiał chwycić za broń. Jedne wizje okazywały się całkiem ciekawe i zjadliwe, inne zbyt wybujałe, nawet jak na gatunek, do jakiego należą. Powieści dystopijne stały się jednak rozchwytywanym produktem, dlatego nie dziwi fakt, że w pewnym momencie można było śmiało mówić o zalewie dzieł należących do tego nurtu. Dodajmy do tego kolejne ich ekranizacje, a otrzymamy receptę na sukces. Swoją cegiełkę postanowiła również dołożyć Victoria Aveyard. Kilka tygodni temu światło dzienne ujrzała jej debiutancka książka, „Czerwona królowa”, która bardzo szybko zyskała armię czytelniczych sympatyków. A dlaczego? Recepta na sukces nie okazała się zbyt skomplikowana. Mamy kolejny świat, w którym pojawia się podział na biednych i wyzyskiwanych oraz rządzących i wyzyskujących. Tym razem jednak o przydziale do elit albo poddanych decyduje… kolor krwi. Osoby posiadające czerwoną posokę należą do klasy pracującej, natomiast ci o jej srebrnej barwie do rządzącej. Żeby nie było za nudno, srebrni dysponują magicznymi mocami, których nie posiadają „gorzej”…