Noc w muzeum: tajemnica grobowca – recenzja
Fantastyka / 16 stycznia 2015

Życie miłośnika filmów nie jest proste – co i rusz pojawiają się nowe produkcje, które trzeba obejrzeć, przecież nie wypada nie być z nimi na bieżąco. Jedne okazują się godnymi peanów na ich cześć dziełami, inne, w najlepszym wypadku, przyprawiają widza o ból głowy. Największą zmorą okazują się jednak wszelkiego rodzaju kontynuacje, zwłaszcza wtedy, gdy pierwsza część serii reprezentowała wysoki poziom. Bardzo często zdarza się tak, że kolejne części nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań – reżyserom i scenarzystom skończyły się pomysły, źle poprowadzono fabułę czy wszystko zamieniło się w jedną wielką komedię. Oczywiście nie każdą serię czeka tak marny los, czego przykładem może być najnowszy film z cyklu Noc w muzeum. Starożytna egipska tablica, dzięki mocy której ożywały eksponaty, zaczyna tracić swoje właściwości. Teddiemu, Jedediah, Octaviusowi i reszcie muzealnych przyjaciół Larry’ego grozi niebezpieczeństwo: jeżeli nie uda im się przywrócić płycie mocy, już na zawsze pozostaną martwymi figurkami. By rozwiązać tajemnicę utraty mocy tablicy, bohaterowie muszą udać się do British Museum, tam bowiem znajduje się ktoś, kto jest w stanie pomóc. Trzeba przyznać, że zmiana miejsca akcji wniosła lekki powiew świeżości do opowiadanej historii. Tym razem bohaterowie i widzowie zobaczą sale londyńskiego muzeum. Co to oznacza? Przede wszystkim nowe postaci,…