0
5.3/10
Pieśń Kwarkostwora (Jasper Fforde)
Fantasy / 16 marca 2016

Pierwszą serią, z którą kojarzy się czytelnikowi jakakolwiek pozycja opowiadająca o magii, szkołach, turniejach i czarodziejskiej walce, jest ta opisująca przygody chłopca z blizną w kształcie pioruna. I w większości przypadków czytelnik się nie myli; im dalej w las, tym odbiorca bardziej się przekonuje, że w utworze, po który sięgnął, znajduje się sporo podobieństw do cyklu J.K. Rowling. Ten sam pomysł, podobni bohaterowie, nawet główny zły ma coś z Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Zdarzają się jednak pozycje, które (mimo że po zapoznaniu się z blurbem odnosimy wrażenie, że to kolejna wariacja Harrym Potterze, tylko inaczej nazwana) okazują się czymś innym, niż na początku nam się wydawało. Pieśń Kwarkostwora, drugi tom cyklu Kroniki Jennifer Strange, nie jest kolejną książką, która czerpie z popularności serii o młodym Potterze – przedstawia nową wizję świata, gdzie magia to codzienność. To miało być proste zlecenie i szybki zarobek. Pracownicy domu zaklęć Kazam otrzymali od klienta zadanie odnalezienia zaginionego przed laty złotego pierścionka o ogromnej wartości sentymentalnej. Zleceniodawca wiedział, gdzie jego rodzicielka zagubiła wartościowy przedmiot, więc czarodzieje mieli tylko zlokalizować świecidełko. Zlecenie okazało się jednak bardzo trudne – na złotym pierścionku spoczywa bowiem potężna klątwa. Jennifer, menadżer domu zaklęć, musi zadecydować, czy oddać zgubę…