Piotruś. Wyprawa do Nibylandii
Fantastyka / 9 stycznia 2016

W tym roku Joe Wright, twórca takich obrazów jak Duma i uprzedzenie, Hanna czy Anna Karenina, postanowił zmierzyć się z historią o Piotrusiu Panie. Co więcej, zapragnął przedstawić swoją wizję tego, co działo się przed znaną z książki opowieścią. Czy reżyser stworzył ciekawy i dobry film? Nie do końca. Któż nie zna postaci Piotrusia Pana – wiecznego chłopca żyjącego w Nibylandii i grającego na nosie swojemu największemu wrogowi, Kapitanowi Hakowi? W historiach o przygodach tego psotnika zaczytywali się zarówno dorośli, jak i ich latorośle, powstało również kilka filmów i sztuk teatralnych, które przedstawiały poczynania młodego bohatera, Zagubionych chłopców i Dzwoneczka. Pewnej nocy pod drzwiami sierocińca młoda kobieta zostawiła swoją pociechę. W ostatnich słowach obiecała dziecku, że któregoś dnia po nie wróci. Mijają lata, a podrzutek (był nim chłopiec) dorasta z nadzieją w sercu, że rodzicielka w końcu wróci, a on sam wyrwie się z miejsca, w którym brak ciepła i miłości. Jedno z marzeń w końcu się spełnia, gdy nagle z sierocińca zaczynają ginąć chłopcy. Wprawdzie opiekunowie zapewniają, że nic się nie dzieje, jednak Piotruś czuje, że to puste słowa. Pewnej nocy przekonuje się, że jego przeczucia okazały się prawdą – jest świadkiem porwania kilku sierot, w tym swojego najbliższego…