R.I.P.D. Agenci z zaświatów (2013) – recenzja filmu
Fantastyka / 27 października 2014

Połączenie westernu, science fiction i komedii kryminalnej nie gwarantuje komercyjnego sukcesu. Robert Schwentke (Zaklęci w czasie, Plan lotu, Red) zaproponował widzom powtórkę z rozrywki i się przeliczył. Rest In Peace Department jest niczym innym jak połączeniem rozwiązań fabularnych znanych z Facetów w czerni i Uwierz w ducha, dodatkowo okraszonych smaczkami w klimacie dzikiego zachodu. Fabuła filmu jest bardzo prosta: to historia zabitych policjantów i stróżów prawa, po śmierci otrzymują oni drugą szansę, mogąc odpokutować swoje przewinienia w służbie Wydziału ds. Wiecznego Odpoczynku. Dobroduszny i łatwowierny Nick (Ryan Reynolds) trafia pod opiekę Roy’a (Jeff Bridges), lekko zdziwaczałego egocentryka, z którym ciężko mu się dogadać. Policjanci węszą, tropią i ścigają zbuntowane dusze, po śmierci permanentnie unikające rozprawy na Sądzie Ostatecznym i ukrywające się w ludzkich ciałach, grasując po Ziemi i załatwiając swoje własne interesy. Kiedy nad nieco nieudolnymi partnerami pojawia się wizja zagłady świata żywych, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, Nick i Roy znajdują wspólny cel, dzięki czemu z przekomarzających się tajniaków przeobrażają się w prawdziwych funkcjonariuszy i stróżów duchowego porządku. Najnowsze dzieło Schwentke kosztowało ponad 300 milionów dolarów, z czego lwią część pochłonęły efekty specjalne. Tym nie można wiele zarzucić, bowiem w zestawieniu z 3D zwyczajnie cieszą ludzkie oko. Do tych…