Kroniki Bane’a (Clare, Brennan, Johnson) – recenzja
Fantasy / 16 lutego 2015

Obie serie autorstwa Cassandry Clare (Dary Anioła oraz Diabelskie Maszyny) szturmem wdarły się na listy światowych bestsellerów i przez długie tygodnie, ba, miesiące okupowały podia. Nie wnikając w ich wartości literackie, warto mieć na uwadze, iż rzadko której pisarce udaje się odnieść tak ogromny sukces. Dzięki swej niezwykłej popularności Cassandra nawiązała współpracę ze znanymi autorkami powieści młodzieżowych w Stanach Zjednoczonych (konkretnie z Sarah Rees Brennan i Maureen Johnson), czego efektem jest tom dziesięciu opowiadań ujętych w jednym tytule Kroniki Bane’a rozgrywających się w świecie Nocnych Łowców. Tym razem Clare bierze na warsztat osobę Magnusa Bane’a, ukazując krótkie epizody z jego czarodziejskiego życia. Pierwszy tekst (Co naprawdę zdarzyło się w Peru) przedstawia historię Podziemnego, który wraz z przyjaciółmi (Ragnorem Fellem i Catariną Loss) robi zaskakujące rzeczy: tańczy, śpiewa, gra i hańbi swój ród. To opowiadanie lekkie, bardzo humorystyczne i wyjaśnia, czemu Bane już nigdy więcej nie mógł powrócić do tego kraju. Z drugiej strony jest ono bardzo podobne do Mrocznego dziedzictwa, w którym to czarnoksiężnik niespodziewanie powrócił do Londynu, gdzie spotkał młodego Jamesa Herondale’a (nareszcie została rozwiązana zagadka panicznego lęku przed kaczkami). Pod względem tematyki wyłamuje się jedynie Ostatnia walka Instytutu Nowojorskiego, bezpośrednio związana z wydarzeniami za czasów rządów Valentine’a (zresztą…