Summer Camp (2015)
Horror / 6 czerwca 2016

Ostatnimi czasy horrory, a zwłaszcza slashery i ghost stories, to kalki kalek, gdzie wszystko okazuje się do bólu przewidywalne, widz zamiast się bać, śmieje głośniej niż na niejednej komedii, a same produkcje bardzo ciężko nazwać strasznymi. Czyżby era dobrych filmów grozy bezpowrotnie przeminęła? Całe szczęście okazuje się, że nie. Pojawiło się małe światełko w tunelu, które przywróciło wiarę w ten gatunek. Wiarę, która po ostatnim zalewie pseudo-horrorów została bardzo zachwiana. Wystarczy wspomnieć takie nieudane produkcje, jak Las samobójców, kolejne Paranormal Activity czy Cybernatural. A mogło być tak pięknie, gdyby tylko twórcy przestali próbować zrobić z obrazu grozy coś ambitniejszego. Widz ma się bać, i tego się trzymajmy. Wystarczy trochę pomyśleć, zboczyć z utartej ścieżki i poświęcić więcej czasu postaciom, by wykreować coś ciekawego. Alberto Marini postanowił pobawić się wszystkimi tymi elementami, które w ostatnich latach przyprawiają każdego miłośnika horrorów o ból głowy. Jak to łamanie konwencji wyszło reżyserowi? To miała być zwyczajna praca: czwórka kolonijnych opiekunów, banda dzieciaków i radośnie spędzony czas w hiszpańskiej posiadłości. W końcu w ciągu kilkunastu dni nie stanie się nic złego, prawda? A jednak już przed turnusem czwórka wychowawców będzie miała mały problem z pewnym wirusem, który zamieni ich w żądne krwi zombie 2.0. Nic…