Dziedzic czarodziejów (Cinda Williams Chima) – recenzja
Fantasy , Powieść młodzieżowa / 23 sierpnia 2014

Pierwszy tom serii Kroniki Dziedziców pod tytułem Dziedzic wojowników okazał się dość przewidywalną pozycją przeznaczoną zdecydowanie dla młodszych czytelników: prosta fabuła, nieskomplikowani bohaterowie, klarowny podział na dobrych i złych oraz szczęśliwe zakończenie. Książka nie była zła, niemniej blurb odebrał prawie całą radość z lektury. W przypadku kontynuacji pod tytułem Dziedzic czarodziejów wydawnictwo ustrzegło się tego błędu, przedstawiając czytelnikom interesującą powieść o nastolatku odkrywającym w sobie czarodziejską moc. Akcja rozpoczyna się tragedią: podczas wielkiej kłótni z Alice (bohaterką pierwszej części serii) szesnastoletni Joseph McCauley nie jest w stanie kontrolować swojej magicznej siły i niechcący wywołuje pożar, w wyniku którego ginie jego dobra znajoma, Maia. Houghton, prawny opiekun chłopca, nie wytrzymuje kolejnego ekscesu i postanawia przenieść go do specjalnej szkoły pana Leicestera, zajmującej się przypadkami tak zwanej trudnej młodzieży. Na miejscu dość szybko okazuje się, iż nie jest to zwyczajny ośrodek, lecz instytut werbujący uzdolnionych magów, a raczej czarodziei. Nic lepszego nie mogło spotkać Sepha? Wręcz przeciwnie! Szkoła w Maine okazuje się koszmarem jego życia: nie ma prawie żadnych przyjaciół za wyjątkiem Jasona Haley’a, tamtejszego dziwaka, na dodatek dyrektor chce kontrolować moc chłopaka i wykorzystać ją do walki z nowym wrogiem gildii czarodziejów, tak zwanym Smokiem. Na kartach powieści Dziedzica czarodziejów pojawiają się również postacie znane z pierwszego tomu: wojownik…