Transformers: Wiek zagłady (2014) – recenzja
Fantastyka / 1 lipca 2014

Nie wiadomo, co się dokładnie wydarzyło. Jakiś czas temu Chicago przeżyło atak, w wyniku którego z wielkiego miasta pozostały praktycznie same gruzy. Od tego momentu wyznaczono wysoką nagrodę za wskazanie miejsca ukrywania się mechanicznych przybyszów na terenie Stanów Zjednoczonych. Jedno jest pewne – ludzie polują na Autoboty i nie mają dla nich żadnej litości, każdy musi zostać schwytany i unieszkodliwiony. Na liście najbardziej poszukiwanych transformersów znajduje się Optimus Prime. Jakby tego było mało, do akcji ponownie wkraczają Decepticony. Sytuacja zdaje się być patowa, ponieważ z jednej strony część przedstawicieli amerykańskiego społeczeństwa zdecydowanie dystansuje się do swoich wcześniejszych obrońców, z drugiej zaś zaczyna współpracować z Lockdownem – nowym transformersem, którego głównym cel to schwytanie Optimusa Prime’a i dostarczenie go do swoich kreatorów znajdujących się gdzieś we Wszechświecie. Wydawać się może, iż dla zmechanizowanych robotów nadchodzi tytułowy „wiek zagłady”, jednakże nikt nie ma pojęcia, iż temu wszystkiemu jest w stanie przeszkodzić jeden niepozorny wynalazca, jego nastoletnia córka oraz jej chłopak, młody amator nielegalnych wyścigów samochodowych. Michael Bay zapowiadał zupełnie nową jakość w czwartej odsłonie Transformersów i słowa dotrzymał: mamy innych bohaterów, niekonwencjonalny wątek fabularny oraz niezliczoną ilość wybuchów i eksplozji. Moim zdaniem są one dość nierówno rozłożone: przez pierwszą połowę filmu praktycznie nie uświadczy…