Ulysses Moore. Tom 13. Statek czasu (Pierdomenico Baccalario) – recenzja
Proza dziecięca / 18 listopada 2014

Seria Ulysses Moore zachwyca, zarówno opisem przygód głównych bohaterów, jak i szatą graficzną. Muszę oddać cześć Wydawnictwu Olesiejuk za naprawdę piękne okładki cyklu. I mimo że nie powinno się oceniać książki po jej wyglądzie, w tym przypadku pominięcie tego aspektu okazałoby się wielkim grzechem. No bo jak nie wspomnieć o prawdziwym graficznym majstersztyku? Do tego wielofunkcyjnym i, podobnie jak sama powieść, skrywającym pewną tajemnicę. Otóż wystarczy ściągnąć obwolutę i rozłożyć ją, by otrzymać kilka stron gazety wychodzącej w Kilmore Cove. A w środku… Kto czytał dwanaście poprzednich tomów, ten wie, że również wnętrze to prawdziwa uczta dla oka. Piękne zdobienia, szkice, każdy nowy rozdział zawiera przemyślaną grafikę. A co, poza warstwą wizualną, otrzymujemy? Ponad trzysta stron przepełnionych przygodami, marzeniami i atmosferą tajemniczości. Tym razem głównymi bohaterami powieści nie są protagoniści pojawiający się we wcześniejszych tomach serii. Czytelnik poznaje nową grupę młodych postaci – Murraya, Minę, Connora i Shane’a. Podczas jednej ze swoich zabaw bohaterowie natrafiają na wrak statku. Nie wiedzą, skąd pochodzi łajba, do kogo należy, ani kto ją opuścił. Na pokładzie znajdują tajemniczą kostkę i dzienniki spisane w przeróżnych językach. Protagoniści postanawiają naprawić statek i przetłumaczyć zapiski, które należą do Ulyssesa Moore’a. Miłośnik wcześniejszych części cyklu zapewne już na…