Z kraju bez miłości (Giller Rozier) – recenzja

Nie ma wątpliwości, że druga wojna światowa wyrządziła nieodwracalne straty w wielu aspektach życia obywateli Rzeczpospolitej. I choć znaczną część kraju udało się odbudować i przywrócić do względnie normalnego funkcjonowania, to jednak nie dało się wznowić kultury życia literackiego przedwojennej ojczyzny, a zwłaszcza nieobecnej już kultury jidysz – tak różnorodnej, bogatej i, niestety, dzisiaj już zapomnianej. Niewiele osób interesuje się historią żydowskiego pisarstwa, które przed wojną stanowiło bardzo ważny element życia literackiego II Rzeczypospolitej. Gilles Rozier, francuski pisarz i znawca kultury jidysz, w swojej najnowszej książce Z kraju bez miłości skupia się na odnalezieniu i przywróceniu do życia biografii i dokonań trójki, wyzwolonych jak na owe czasy, artystów: Grinberga, Markisza oraz Rawicza. Fabuła powieści skupia się wokół rozmowy Sulamity, córki słynnego poety i fotografa Altera Kacyzne, oraz Pierre’a, młodego Francuza poszukującego swoich rzekomo żydowskich korzeni sięgających odległej Polski. Starsza pani snuje opowieść o bujnym rozkwicie żydowskiej kultury literackiej w przedwojennej Warszawie. Otaczając się pamiątkami po zmarłym ojcu i jego towarzyszach, relacjonuje biografie trójki przyjaciół: Uriego Grinberga, Pereca Markisza oraz Melecha Rawicza. Zestawia fakty z mitami i legendami krążącymi wokół życiorysów poetów, prostuje liczne niedopowiedzenia, ale przede wszystkich opisuje literackiego ducha tamtych czasów: autorskie spotkania, gorące dysputy oraz marzenia o próbach…