Co miesiąc, zarówno na polskim, jak i zagranicznym rynku księgarskim, pojawia się kilka albo kilkadziesiąt ciekawych i godnych uwagi pozycji. Prawdziwy bibliofil może mieć mały problem nie tyle z wyborem nowych perełek, które dołączą do jego papierowej kolekcji, ile ze znalezieniem czasu na przeczytanie zalegających na półkach stosów. Tak dużo dobrej literatury, tak mało godzin… Oczywiście nie każda książka, jaką się zainteresuje, okaże się godna polecenia, niektóre wywołają w odbiorcy negatywne emocje. Jednak w takim gąszczu pozycji zawsze upoluje się coś interesującego, wyłowi autora, który zabierze czytelnika w niezapomnianą podróż. Wędrówkę, z jakiej nie będzie się chciało wracać. Właśnie takim pisarzem, prawdziwym zaklinaczem słów, okazał się Brandon Sanderson.
Życie młodej złodziejki skaa, Vin, nie było usłane różami. Najpierw widziała, jak rodzicielka odbiera życie jej młodszej siostrze, by następnie być świadkiem morderstwa matki przez brata, później jedyny ocalały członek rodziny oddał ją za swoje długi do niewoli Camonowi – przywódcy bandy rzezimieszków. A ojciec bohaterki? Cóż, to zupełnie inna historia. Najważniejszą rzeczą w życiu dziewczyny jest przetrwanie, walczy o każdą sekundę swojego jestestwa, nie wie bowiem, kiedy gniew Camon dosięgnie i jej. Nikomu nie ufa, trzyma się z daleka od kamratów. Jednak pewnego dnia jej los ulega zmianie. Na swojej drodze spotyka Kelsiera, który proponuje protagonistce współpracę.
„Z mgły zrodzony” to high fantasy w najczystszej postaci. Sanderson kreuje świat, w którym każdy element współgra z resztą obrazu, wątki zostały bardzo sprawnie poprowadzone, a bohaterowie to nie zwykłe papierowe postaci, jakich pełno w książkach. Autor nie tylko tworzy własne nazewnictwo, religie (trelagizm, jaizm) i historię, ale buduje całą otoczkę uniwersum, dba o każdy szczegół, wykorzystuje magię pióra, by oczarować czytelnika swoim utworem. Wbrew pozorom wykreowanie oryginalnego świata nie jest wcale łatwym zadaniem.
W powieści Sandersona wątek magiczny nie został ograniczony do machania drewnianą różdżką, z piórem feniksa lub bez, albo wypowiadania zaklęć. Tutaj chodzi o coś więcej. Po pierwsze „magia”, bo o wiele bezpieczniej będzie tak ją nazywać, nie stanowi niewyczerpanego źródła. Jeżeli czytaliście sagę Brenta Weeksa „Powiernik Światła”, w której niebagatelną rolę odgrywają kolory, jednak każde ich użycie niesie ze sobą pewne konsekwencje na przyszłość, w utworze Sandersona znajdziecie podobny modus operandi. Tym razem bohaterowie nie wykorzystują barw, tylko specjalne metale: żelazo, cynę, cynę z ołowiem, miedź, brąz, cynk, mosiądz. Są one nazywane metalami allomantycznymi. Dzięki rozpaleniu odpowiedniego z nich zyskuje się siłę, szybciej się regeneruje, lepiej widzi. Można także Przyciągać i Odpychać metale, co, jak łatwo się domyślić, przydaje się w starciach z przeciwnikami.
Oczywiście poza deskrypcjami świata czy bohaterów w książce znajdziecie sporą dawkę zwrotów akcji i podstępu. Tak, dobrze widzicie, podstęp i knowania stanowią jedną z głównych osi fabularnych recenzowanej pozycji. Plany jak skłócić ze sobą szlachtę, bale pełne przepychu, na których szpieguje się ich uczestników czy gromadzenie armii do walki z władzą to zaledwie kilka smaczków, jakie serwuje pisarz.
Jeżeli zastanawialiście się kiedyś, czy warto sięgnąć po jakąś pozycję spod pióra Sandersona, czas rozwiać wasze wątpliwości. Autor napisał naprawdę dobrą, wartą polecenia powieść – z wyraźnie zarysowaną fabułą, silnymi charakterami i wciągającą akcją. A to dopiero początek, gdyż „Z mgły zrodzony” jest pierwszym tomem trylogii.
Katriona
Tytuł: Z mgły zrodzony
Tytuł oryginalny: Mistborn
Autor: Brandon Sanderson
Tytuł serii:Ostatnie Imperium
Tom serii: I
Wydawnictwo: MAG
Przekład: Aleksandra Jagiełowicz
Data i miejsce wydania: 17 czerwca 2015
Oprawa: twarda
Wydanie: III
Format: 135 x 202 mm
Liczba stron: 672
ISBN: 978-83-7480-553-7