29 lutego 2016

Przedrzeźniacz - Walter TevisBardzo odległa przyszłość, XXV wiek. Amerykańskie (i nie tylko zresztą) społeczeństwo zżera od wewnątrz okropny wirus, jakim jest Prywatność i Indywidualizm. Charakteryzuje się tym, iż każdy dba wyłącznie o siebie, nie nawiązując jakichkolwiek relacji z innymi ludźmi, zaspokajając jedynie swoje najbardziej prymitywne potrzeby. Szybki seks, chemiczne jedzenie, wielogodzinne oglądanie telewizji (prezenterzy biją i kopią po genitaliach innych uczestników; emituje się też nieustannie powtarzane programy erotyczne) oraz łykanie pigułek zapewniających przyjemne otumanienie i jednocześnie blokadę płodności to kluczowe wyróżniki nowego społeczeństwa. Ludzie zdążyli już zapomnieć, czym jest literatura, do czego służyły filmy, jak rodzą się dzieci i jak obsługuje się toster. Nie muszą nawet tego wiedzieć, bowiem we wszystkim pomagają im roboty, nadzorujące całą światową populację. Przedstawiciele Homo sapiens wychowywani są w specjalnych internatach, w których to każdego poddaje się sterylizacji, zachęca do bezmyślnego ślęczenia przed ekranami telewizorów, tłumi indywidualność, a wszelkie próby wyjaśniania danej sytuacji sprowadza do reguły: „odpręż się i o niczym nie myśl”.

Jednocześnie w tym doskonale zmechanizowanym świecie, w którym to śniadanie w barze wydaje robot z zaprogramowaną aplikacją uprzejmości, a myślobus zawozi pasażera na miejsce, októrym ten sobie pomyśli, dzieją się niepokojące rzeczy. Najnowsze modele androidów Marki 9, podążając za ludźmi, chcą popełniać publiczne samobójstwa, nie są bowiem w stanie znieść swojej próżnej i bezcelowej egzystencji pozbawionej emocji i głębokich uczuć. Wynika to z prostego faktu, iż ich na wpół biologiczne umysły dziedziczą nie tylko zdolności logicznego myślenia i wydawania osądów, lecz także skłonności depresyjne i wspomnienia z dawnego życia, które prześladują ich nocami. Jednak na przeszkodzie ku całkowitej autodestrukcji stoi ich własne oprogramowanie, zabraniające dezaktywacji dopóki żyją przedstawiciele Homo sapiens.

Na kartach książki przewija się trójka głównych bohaterów: dziekan Robert Spofforth, najwyższej klasy inteligentny robot marzący o śmierci, całkowicie przeciętny mężczyznaPaul Bentleyoraz pewna kobieta o imieniu Mary Lou, która przypadkowo zapomniała wziąć kolejną dawkę soporu. Punktem wyjścia staje się wizyta w bibliotece, gdzie Paul znajduje taśmy filmowe. Zainteresowanie niezwykłym odkryciem owocuje tym, iż poznaje on alfabet i powoli uczy się czytać. To pozornie małe wydarzenie staje się przyczynkiem do zmian, mających na celu wyrwanie pełnego analfabetów i konformistów społeczeństwa z odurzającego marazmu beznadziei i zwyczajnej głupoty. Rozwój postaci Bentleya można doskonale zaobserwować czytając jego dziennik, bo to lektura jego intymnym zapisków stanowi lwią część powieściowej narracji. Wraz z kolejnymi ukończonymi książkami różnorodnych gatunków (m. in. słownika, powieści obyczajowych, atlasu roślin, mapy samochodowej z opisem przydrożnych barów i Biblii) i filmowych seansów (czarno-białych, często bez dialogów) mężczyzna wzbogaca nie tylko własne słownictwo (kolejne rozdziały z pamiętnika stają się coraz dłuższe, uzupełnione o kolejne detale) i na nowo uczy się postrzegać otaczającą go rzeczywistość, ale przede wszystkim zaczyna kwestionować istniejący porządek. Dostrzega ogromne zniszczenia, jakie spowodowała dehumanizacja i postanawia wyrwać się z jej niszczycielskich szponów.

Styl Tevisa jest niezwykle oszczędny, posępny i depresyjny. Społeczeństwo cofnęła się w rozwoju, pozostali tylko głupcy, dla których liczy się otumanienie i oddawanie własnej chuci. Ciekawość świata, chęć pomocy innym ludziom, dbanie o relacje międzyludzkie i dążenie do poprawy sytuacji biedaków zostały zastąpione bezmyślnie wykonywanymi czynnościami. Wszelkie przejawy indywidualizmu są jawnie tępione, chociaż nawet sama kontrola ze strony robotów stała się reliktem, ponieważ nie jest już potrzebna. Ludzkość sięgnęła dna i nie ma nadziei, by kiedykolwiek podniosła się z tego upadku (chociaż finał może sugerować, iż cały proces degradacji można jeszcze odwrócić). Przedrzeźniacz to klasyczny przykład antyutopii, która została opisana lakonicznym i jednocześnie prostym językiem. Tevis niejednokrotnie przywołuje twórczość T.S. Eliota („I tak właśnie kończy się świat. Nie hukiem a skomleniem”), Roberta Browninga („Zabierzcie miłość, a nasza ziemia stanie się grobem”) oraz liczne cytaty z Bibli (chociaż opacznie zrozumiałe i źle zinterpretowane).

Książka ukazała się w ramach serii Artefakty publikowanej przez wydawnictwo MAG, którego głównym celem jest przedstawienie rodzimemu czytelnikowi nieprzetłumaczonych dotychczas na język polski nieco zapomnianych, dawnych powieści gatunku science-fiction. Są tu utwory znanych pisarzy (m.in. Dan Simmons, John Brunner, Gene Wolfe), jak i autorów, których teksty przeszły niemal bez echa (czego doskonałym przykładem jest osoba Waltera Tevisa). Przedrzeźniacz to czwarta wydana pozycja, której pod żadnym pozorem nie powinno się porównywać do pozostałych tytułów cyklu. Siła powieści nie tkwi w dobrze wykreowanych założeniach świata, lecz w, moim zdaniem doskonałej, autorskiej obserwacji ówczesnego społeczeństwa i wyciągnięcia z niej pesymistycznych wniosków. Zdegradowanie roli rodziny, egoistyczne postępowanie, sprawianie przyjemności ciału oraz postawa „mam wszystko w głębokim poważaniu” – to tylko nieliczne wyróżniki społeczeństwa przyszłości. Ludzie zaczynają przypominać zwykłe wydmuszki, które nic sobą nie reprezentują. Same analizy futurologiczne są naiwne, niemniej niektóre z nich (zanik czytelnictwa, wtórny analfabetyzm, lekceważenie ambitnego kina i powolny zanik kultury wysokiej) okazują się dzisiaj nadzwyczaj aktualne.

Podsumowując, Przedrzeźniacz to naprawdę warte czytelniczej uwagi dzieło, które w znakomity sposób eksploruje pisarskie trendy lat 80. i 90. ubiegłego wieku w melancholijnym, miejscami nieco lirycznym stylu. Przygnębiająca wizja społeczeństwa przyszłości, które zapomniało o celowości istnienia i własnym człowieczeństwie boli tym bardziej, iż ludzkość jest nieświadoma zaistniałej sytuacji.  Sprawdziła się prognoza Huxleya z Nowego wspaniałego świata, wedle której zabawimy się na śmierć, nie pozostawiając po sobie nic wartościowego i godnego uwagi. Świat stał się godny pożałowania tak, jak zasłużyli sobie na to Ziemianie. Książka daje do myślenia, dlatego polecam ją wszystkim pragnącym ocalić literaturę i sztukę przed zapomnieniem oraz degradacją, potrafiącym odczytać znaki i symbole, o których już dawno zapomniało społeczeństwo XXV wieku.

Pattyczak

Tytuł: Przedrzeźniacz

Autor: Walter Tevis

Tytuł oryginalny: Mockingbird 1980

Seria: Artefakty, tom 4

Tłumaczenie: Robert Waliś

Wydawnictwo: MAG

Data i miejsce wydania: 15.07.2015, Warszawa

Oprawa: twarda

Wydanie: I

Liczba stron: 255

ISBN: 978-83-7480-550-6

Recenzja ukazała się na stronie Gildii Literatury

Podsumowanie

Przedrzeźniacz

Przedrzeźniacz
  • 9.5/10
    Fabuła
  • 9/10
    Stylistyka
  • 10/10
    Wydanie

Zalety

  • lakoniczna stylistyka opisująca przerażające zjawisko głupienia społeczeństwa
  • oszczędny, depresyjny klimat
  • dobre wyważenie wątków

Wady

  • zbyt optymistyczne zakończenie