Jakie przygody czekają tym razem na najbardziej tchórzliwego psa i jego przyjaciół? Spotkanie z UFO? A może pościg za jakimś morskim potworem? Albo polowanie na Człowieka Śniegu? Nic z tych rzeczy – czas na małą zmianę strasznych klimatów. Tajemnicza Spółka wybiera się na koncert jednej z najgorętszych grup rockowych – zespołu Kiss. Wydarzenie ma się odbyć w lunaparku Kiss World. Przy okazji członkowie grupy detektywów dowiadują się, że dzieją się tam niesamowite rzeczy: Karmazynowa Wiedźma straszy gości i pracowników. Czarownica poszukuje tajemniczego artefaktu, Kamienia Kissterii, by wezwać Destruktora. Czy Scooby i jego przyjaciele przeszkodzą jej w zdobyciu diamentu? Tym razem twórcy produkcji poszli o krok dalej – postanowili zabawić się zarówno z bohaterami, jak i widzami. Stworzyli historię, w której protagoniści mają do czynienia z siłami nadnaturalnymi, co niejako kłóci się z ich podejściem do rzeczywistości. Grupa (a zwłaszcza, Velma) uważa, że każdą zagadkę da się racjonalnie wyjaśnić, a wszystkie demony to tak naprawdę przebrani ludzie. W najnowszej części kultowej serii zostaje dodany nowy element: fantastyka (oczywiście mowa tutaj o czymś, co wykracza poza pojęcie normalności w świecie, w którym pies potrafi mówić). Zarówno widzowie, jak i postaci pojawiające się w produkcji mają do wyboru: czy uwierzyć w istnieje czegoś…
Niesforny baranek ma już dość codziennej rutyny: wstawania o tej samej godzinie i powtarzania identycznych czynności. Wraz ze swoimi baranimi ziomkami postanawia zrobić swojemu właścicielowi małego psikusa elowi, polegającego na uśpieniu włodarza i robieniu co się zwierzakom żywnie podoba. Wskutek naprawdę zabawnych zbiegów okoliczności śpiący w przyczepie farmer dojeżdża do miasta, gdzie ulega wypadkowi i traci pamięć. Początkowo wszystkie zwierzęta są bardzo szczęśliwe: świnie oglądają telewizję i wyjadają wszystko z lodówki, kogut przesypia wschód Słońca, a owce wesoło hasają po łące. Jednak dość szybko farmę ogarnia chaos, a zwierzakom zaczyna brakować jedzenia, dlatego Shaun postanawia wyruszyć do miasta, by sprowadzić włodarza z powrotem na swoje miejsce. Łatwo się domyślić, iż towarzyszy temu mnóstwo zabawnych sytuacji, pełnych gaf, szczęścia i nagłych zwrotów akcji. Sam film został wyprodukowany “metodą plasteliny” – na próżno szukać tu nowoczesnych komputerowych rozwiązań animacyjnych. Obrazowi jest bliżej do takich produkcji jak Wallace i Gromit, Pingwinek Pingu oraz Bąblolandia. Poklatkowa animacja to prawdziwe wyzwanie dla twórców, dlatego tym bardziej należy docenić ich ciężką pracę. Baranek Shaun to seans przeznaczony także dla dorosłego odbiorcy. Dlaczego? W filmie znajduje się mnóstwo odwołań do najważniejszych ikon popkultury, m.in. Beatlesów, serialu Breaking Bad, postaci Wolverine’a, Monty Pythona i Świętego Graala i chociażby Terminatora…
Wszystko zaczęło się ponad pół wieku temu, kiedy pewien francuski pisarz opublikował Małego Księcia, niewielkich rozmiarów książeczkę dla dzieci, która bardzo szybko podbiła serca czytelników na całym świecie. To wspaniała opowieść i nie ma w tym określeniu ani krzty przesady. Bogata, niezwykle metaforyczna treść sprawia, że utwór jest skierowany do czytelnika w każdym wieku, bowiem wielokrotna lektura pozwala na nowo odkryć niezauważone wcześniej spostrzeżenia dotyczące ludzkiej kondycji w świecie. Wynika to z faktu, iż na interpretację książki wpływają życiowe doświadczenia odbiorcy. Jednym słowem – każdy odczyta tę książkę zupełnie inaczej i właśnie dlatego tak ciężko było ją sfilmować. Mały Książę doczekał się już kilku ekranizacji: jako film z 1965 roku, musical z 1974 roku, można go było obejrzeć nawet i pod postacią serialowego anime (1978 rok), nie wspominając o kolejnych obrazach (1990 i 2005). Niestety, żadna z nich nie odniosła większego sukcesu. Biorąc pod uwagę nieudane ekranizacje oraz same trudności wynikające z przeniesienia magicznej historii bezpośrednio na ekrany kin, Mark Osborne podjął się nie lada wyczynu. Jego Mały Książę to tak naprawdę hybryda dwóch opowieści: adaptacja dzieła Antoine’a de Saint-Exupéry’ego oraz przedstawienie losów małej dziewczynki, samotnie wychowywanej przez korpo-matkę pragnącą wykształcić idealnego dorosłego, perfekcyjną korpo-córkę. (Nie)stety, jej plany psuje nowy…
Któż nie słyszał o jednym z najbardziej tchórzliwych czworonogów wśród bajkowch postaci? Bojącym się nawet własnego cienia, uderzającej w okno gałęzi czy powiewu wiatru. Uważającym polowanie na złe potwory za stratę czasu, który można przecież o wiele lepiej spożytkować. A idealny sposób na spędzenie każdej wolnej chwili to wcale nie ten związany z uganianiem się za kolejnymi zagadkami do rozwiązania, tylko z jedzeniem. Specjalnych chrupek, frytek, kanapek, lodów… Czego tylko dusza zapragnie. A jeżeli jeszcze ma się do tego odpowiednie towarzystwo – równie tchórzliwego i wiecznie głodnego kompana – życie zaczyna nabierać kolorów. Zwłaszcza, gdy jest się psem, ale nie byle jakim Burkiem z podwórka, tylko Scooby-Doo. Na DVD ukazały się właśnie kolejne przygody czworonoga i jego paczki. Tym razem piątka przyjaciół wyrusza na bardzo daleką wyprawę. Odwiedzi kosmos. Daphne, Fred, Velma, Shaggy i Scooby wygrywają główną nagrodę, jaką jest właśnie rejs statkiem kosmicznym. Oczywiście to nie może być zwykła przygoda mająca na celu tylko penetrację wszechświata. To by było zbyt proste. Przecież musi pojawić się jakiś potwór – UFO – który pomiesza szyki gwiezdnym podróżnikom. Czy i tym razem protagoniści rozwiążą tajemnicę i odkryją, kto ukrywa się za maską? Scooby-Doo. Pora księżycowego potwora to, niestety, najgorszy pełnometrażowy film o…