Przeciwieństwa się przyciągają – ta prawda stara jak świat, odnosi się nie tylko do historii miłosnych, ale wszelkiego rodzaju duetów – w tym tych filmowych i serialowych. W końcu czy jest coś ciekawszego od zestawienia ze sobą dwóch odrębnych charakterów, dwóch bohaterów (albo bohaterek), którzy wyznają inne zasady i mają bardzo różne spojrzenie na świat czy chociażby sposób prowadzenia śledztwa. W filmie Shane’a Blacka, twórcy „Iron Mana 3” czy „Zabójczej broni”, wszystko rozpoczyna się od wypadku i śledztwa, a kończy na… strzelaniu i wybuchach.
Co się stanie, kiedy drogi dwóch specyficznych postaci skrzyżują się ze sobą? Jedno jest pewne – Jackson Healy i Holland March razem to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Protagoniści mają odnaleźć zaginioną dziewczynę, której tropem podążają niebezpieczni mordercy. Czy bohaterowie podołają zadaniu? Zwłaszcza że ich metody są nieco radykalne. Prywatny detektyw, który naciąga swoich klientów, i pięść do wynajęcia – ta dwójka nie może stworzyć idealnej drużyny. Prawda? Tak mogłoby się wydawać, jednak to od nich zależy życie kilku osób.
„Nice Guys. Równi goście” to nie tylko kryminalna komedia, gdzie dwaj bohaterowie wpadają w tarapaty i próbują uratować skórę swoją i swoich bliskich. W filmie widać sporo nawiązań do kryzysu, jaki dotknął Amerykę, pojawiają się młodzi radykałowie, widać jak czarna okazuje się prawda, jeżeli chodzi o pieniądze i przekręty z nimi związane.
I gdzieś pośrodku tego wszystkiego i kiczowatej stylistyki, którą wykorzystują twórcy obrazu, są oni – dwaj dziwni i zwariowani bohaterowie. Trzeba przyznać, że Russell Crowe i Ryan Gosling spisali się na medal. Ich postaci są zwariowane, nieprzewidywalne i do tego zabawne. Widz nie wie, czego spodziewać się po bohaterach, poza tym, że na pewno wpadną w kolejne tarapaty.
„Nice Guys” to dobra komedia kryminalna, gdzie wydarzenia zmieniają się niczym w kalejdoskopie. Kiedy widzowi wydaje się, że rozgryzł fabułę, dzieje się coś nieprzewidzianego, co burzy cały ustalony porządek. Ale dzięki temu ten film jest tak dobry.
Katriona
Recenzja ukazała się najpierw na stronie Filmosfery.