0
6.7/10
Dziedzic zaklinaczy (Cinda Williams Chima) – recenzja
Fantasy / 4 czerwca 2015

Podczas lektury kolejnych tomów młodzieżowego fantasy Cindy Williams Chimy z serii Kroniki Dziedziców udało mi się odkryć pewną zależność: naprzemiennie jedna część jest dobra, a następna słaba. Zgodnie z moimi przewidywaniami czwarta odsłona, pod tytułem Dziedzic zaklinaczy, miała być stosunkowo niezłą pozycją do czytania i muszę przyznać, że po raz kolejny się nie myliłam. Fabuła obejmuje losy dwóch nastoletnich bohaterów: Jonaha Kinlocka oraz Emmy Greenwood. Chłopak jest młodym zabójcą w organizacji zwalczającej cienie, czyli zjawy z pogranicza świata żywych i umarłych. Jego życiowe decyzje wynikały z ciężkiej dziecięcej traumy, jaką było przeżycie masakry Wajdlotów w brazylijskim Thorn Hill. Z kolej Emma jest młodą dziewczyną, która do szesnastego roku życia nie miała zielonego pojęcia o istnieniu magii. W wyniku niejasnych okoliczności zostaje zmuszona do zamieszkania ze swoim ojcem Tylerem Boykinem, wprowadzający ją w arkana czarodziejskiego świata. Mniej więcej do połowy powieści akcja prowadzona jest dwutorowo: czytelnik naprzemiennie poznaje dzieje Jonaha i Emmy. Ich losy stykają się gdzieś pośrodku i od tej pory są ze sobą związane aż do samego końca. Nawet pobieżna lektura Dziedzica zaklinaczy pozwoli zauważyć prostą zależność: pod względem fabularnym nie jest ona tak ściśle powiązana jak poprzednie części Kronik dziedziców. Sama Chima w posłowiu wyjaśnia, iż czwarty tom powstał…