San Andreas (2015) – recenzja filmu
Akcja / 8 czerwca 2015

Trzęsienia ziemi, powodzie, wybuchy wulkanów czy tornada – to nie tylko elementy, które pojawiają się w filmach katastroficznych, ale również prawdziwe zagrożenia, z jakimi boryka się ludzkość. Filmowcy bardzo często sięgają po którąś z wymienionych katastrof,  by uczynić ją bohaterką swojej produkcji. W końcu nic nie przeraża tak bardzo jak siła natury, o której słyszy się codziennie w wiadomościach, a której nie da się powstrzymać. Brad Peyton, reżyser takich filmów jak Podróż na Tajemniczą Wyspę czy Psy i koty: Odwet Kitty, postanowił zagłębić się w katastroficzny temat i stworzyć film pełen akcji. Czy mu się udało? Fabuła filmu jest podobna do innych produkcji katastroficznych: mamy śmiertelne zagrożenie, jakim jest trzęsienie ziemi, ludzi próbujących uciec przed niebezpieczeństwem i pewną rodzinę, na której skupia się reżyser. Głównym bohater, Ray, to ratownik, który na co dzień naraża własne życie w celu ocalenia innych. Kiedy dochodzi do trzęsienia ziemi, protagonista zrobi wszystko, by znaleźć swoich bliskich – córkę, Blake, oraz byłą żonę, Emmę. Czy zdąży na czas? San Andreas mógłby uchodzić za dobry film katastroficzny, gdyby nie kilka poważnych potknięć. Chodzi o całą historyjkę rodzinną, jaką reżyser wplata w historię. Raya i jego bliskich spotkała w przeszłości wielka tragedia i właśnie ona staje się…