1 września 2015

Malajski Excalibur Daniel NogalGospodarka Europy ledwo zipie, azjatyckie kraje na czele z Chinami walczą o finansowe wpływy na świecie, rywalizując z państwami Bliskiego Wschodu. Jednym z głównych miejsc rozgrywek staje się Kuala Lumpur, malezyjska stolica, w której to rzekomo znajduje się legendarny Taming Sari, artefakt należący do władczej rodziny sułtańskiej. Ma go zdobyć Owain Llewelyn, niezbyt urodziwy Walijczyk, pałający się wykonywaniem nie do końca legalnych zajęć (a konkretniej wyszukiwaniem określonych informacji) na zlecenie wpływowych polityków, biznesmanów i innych ważnych osobistości. Jak to można dość szybko przewidzieć, mężczyzna podejmuje się odnalezienia wschodniego odpowiednika arturiańskiego Excalibura, tym samym wpadając po uszy w ogromne kłopoty.

Powieść ma tak naprawdę dwóch bohaterów: jednym z nim jest Brytyjczyk, zaś drugim samo miasto – Kuala Lumpur. W przypadku tej pierwszej postaci można scharakteryzować ją za pomocą kilku zdań: to typowy self-man, mężczyzna, który wyłącznie ciężkiej pracy i uporowi zawdzięcza obecną reputację. To nie porywający, krystaliczny bohater, lecz zwykły facet, skrywający drobne grzeszki i zakłada maskę, by nie pokazać swego prawdziwego oblicza. Czy intryguje? Niekoniecznie, za to z pewnością nie można mu odmówić inteligencji i silnej woli przetrwania, jaka nie raz ratuje go z opresji. Z drugiej strony o wiele lepiej wyszedł Nogalowi opis miasta, tętniącego życiem i mającego niemały wpływ na swoich mieszkańców. To ogromna metropolia, gdzie mieszają się różne kultury i religie, tworząc jeden wielki tygiel spod znaku „multi-kulti”, jaki lada moment może wybuchnąć. Wybór orientalnego kraju z pewnością wyszedł autorowi na dobre. Dokładne opisy sceny politycznej oraz kulturalnej w połączeniu z ciekawostkami dotyczącymi Malezji świadczą o porządnym przygotowaniu merytorycznym samego pisarza, zaś okraszenie ich elementami fantastycznymi sprawia, iż całość nabiera nowej, nieznanej wcześniej w polskiej literaturze fantastycznej, jakości.

Wizja przyszłości, jaką rysuje Nogal, została oparta na kilku ważnych faktach odnoszących się do bieżącej kondycji społeczno-gospodarczej Europy oraz rozwoju państw azjatyckich. Unia Europejska jest już smutnym wspomnieniem, bowiem nie udało się jej ustabilizować (kondycja euro i topniejących gospodarek państw południowej Europy nieuchronnie prowadzą do rozłamu wśród krajów członkowskich), we Francji rządzi muzułmański prezydent (nie szokuje, mając w pamięci tamtejszą strukturę społeczeństwa), Chińczycy zasiadają we wszystkich większych instytucjach i korporacjach (w Warszawie możemy korzystać z usług banku chińskiego), Ameryka pogrążyła się w kryzysie, zaś kierunek rozwoju światowej gospodarki wyznaczają bogate kraje Bliskiego Wschodu. Nic zaskakującego, biorąc pod uwagę baczną obserwację obecnych trendów politycznych oraz demograficznych, dlatego też właśnie dzięki temu wysokiemu prawdopodobieństwu w przypadku rzeczywistości Malajskiego Excabiluru można mówić bardziej o „science” niż „fiction”.

Wydaje mi się, że autor starał się zamieścić zbyt wiele wątków w jednej książce: wywiady obcych krajów (Chin i Kuwejtu), hinduskie gangi, nigeryjskie szajki oraz tajemnicze tajne stowarzyszenie – to wszystko przewija się na łamach zaledwie niecałych dwustu pięćdziesięciu stron. W moim przekonaniu Nogal mógł zredukować liczbę organizacji i band, skupiając się na ich lepszej charakterystyce lub opisie zakulisowych wpływów. Jeśli idzie o samą fabułę, to nie jest ona zbyt zaskakująca, czytelnik ma do czynienia ze stosunkowo znanymi motywami literackimi: niezbyt krystaliczny bohater otrzymuje podejrzane zlecenie, w wyniku którego zostaje wplątany w szereg dziwnych wydarzeń, z pomocą przychodzi mu tajemnicza nieznajoma, a bezwzględny antagonista w postaci szemranego polityka nieustannie depcze mu po piętach. Przypomina mi to literackie połączenie filmów o Indianie Jonesie z przygodami Jamesa Bonda – wiele się dzieje, ale też szybko się o tym zapomina.

Stylistyka w Malajskim Excaliburze nie należy do najłatwiejszych. Winna temu jest pierwszoosobowa narracja, miejscami spłycająca poszczególne wątki, skupiając się na osobistych przeżyciach bohatera zamiast na szerszym kontekście całej sytuacji, w jakiej przyszło mu się znaleźć. Zdecydowanym plusem powieści okazało się precyzyjne domknięcie wszystkich poruszonych zagadnień czytelnik otrzymuje dobrze skrojoną sensację z nielicznymi elementami fantastyki.

Podsumowując, debiutancka książka Daniela Nogala posiada swoje niewielkie wady, jednak to przyjemne zaskoczenie spośród dziesiątek tytułów. Orientalny klimat, dobrze scharakteryzowane tło oraz spora ilość wątków pobocznych sprawiają, że ta fantastyczno-kryminalna powieść ma do zaoferowania swemu odbiorcy o wiele więcej niż kolejne, pisane na prędko, utwory znanych polskich autorów (niech lepiej obejdzie się bez nazwisk, pewnie każdemu z Was zaświtało w głowie konkretne nazwisko autora stosującego tego typu metodę). Daniel Nogal rokuje bardzo dobrze, pozostaje więc mieć nadzieję, że jego kolejne książki będą równie przyjemną lekturą.

Pattyczak
Tytuł: Malajski Excalibur
Autor: Daniel Nogal
Wydawnictwo: Genius Creations
Data i miejsce wydania: 23.02.2015, Bydgoszcz
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Liczba stron: 245
ISBN: 978-83-7995-019-5

Podsumowanie

Malajski Excalibur

Malajski Excalibur
  • 7.5/10
    Fabuła
  • 7.5/10
    Stylistyka
  • 6/10
    Wydanie

Zalety

  • Realistyczna wizja świata przyszłości
  • Doprowadzenie wszystkich wątków do końca
  • Połączenie orientu z europejskimi legendami

Wady

  • Zbyt wiele poruszonych wątków
  • Pierwszosobowowa, ograniczona narracja