7 lutego 2016

Honor krwiZarówno w europejskich, jak i amerykańskich mediach dziennikarze i współprowadzący programy starają się unikać kontrowersyjnych wypowiedzi, które oscylują wokół różnic światopoglądowych (zwłaszcza wyznawanej religii) oraz koloru skóry (chyba każdy słyszał o przepychankach o rasistowską wymowę wiersza Tuwima Murzynek Bambo i zakazie używania takich leksemów, jak „murzyn”, „czarny” itp.). Wyjątek od tej reguły poprawności politycznej stanowią animowane filmy dla dorosłych (głównie South Park i Family Guy) oraz… literatura. Tom Wolfe, autor znakomitej powieści Nazywam się Charlotte Simmons, tym razem wziął na warsztat mniejszości etniczne, opisując choroby społeczne toczące Amerykanów i stawiając im dość wstrząsającą diagnozę.

Historia, jaka rozgrywa się na kartach Honoru krwi, (mimo sporej objętości – nieco ponad 700 stron), nie jest zbyt rozbudowana. Akcja powieści rozgrywa się we współczesnym Miami, mieście-tyglu różnorodnych mniejszości narodowych, wyznaniowych oraz światopoglądowych. Młody, bo raptem 22-letni policjant kubańskiego pochodzenia, Nestor Camacho, przypadkowo przyczynia sie do deportacji przeciwnika rządow Fidela Castro (czytaj: nieumyślnie skazał go na śmierć). Został wyznaczony do akcji uratowania zdesperowanego imigranta, który utknął na maszcie statku, który – nie dotknąwszy jeszcze amerykańskiej ziemi – musiał zostać odesłany z powrotem do kraju, z którego pochodzi. W przeciągu kilku godzin duma i poczucie spełnionego obowiązku związane z uratowaniem Kubańczyka przemieniają się w irytację, złość i niezrozumienie. Na dodatek Nestora rzuca jego ukochana Magdalena, która zdecydowała się na związek ze stuprocentowo „białym” człowiekiem, bogatym psychiatrą leczącym bogaczy z uzależnienia pornografią. Kiedy Nestorowi wydaje się, że nic gorszego nie może go spotkać, zwraca się do niego dziennikarz John Smith z prośbą o pomoc w śledztwie dotyczącym sztuki, rosyjskiej oligarchii i Bóg wie jakich ukrytych złoczyńców.

To właśnie przez pryzmat działań owej trójki bohaterów (Nestora, Magdaleny oraz Johna) czytelnik ma okazję poznać całą plejadę postaci, współtworzącą współczesne społeczeństwo Miami: hardych, czarnoskórych rządzących, wyniosłych i dumnych członków Białych Amerykańskich Protestantów oraz zepsuty do szpiku kości świat bogatej finansjery, której życie obraca się wokół imprez, alkoholu, seksu oraz masochizmu. I to właśnie opis owych środowisk, wśród których królują pycha, wyniosłość, nietolerancja, rasizm i liczne uprzedzenia, stanowi główną siłę powieści. U Wolfe’a na próżno szukać przejawów poprawności politycznej, związanej z opisywaniem przedstawicieli rozmaitych nacji. Pisarz wali prosto z mostu, nie szczędząc słów na opis sytuacji, także tych bulwersujących i budzących grozę.

Podobnie jak w przypadku poprzedniej powieści autora, tak i w Honorze krwi pisarz bawi się słowem pisanym. Szczególne podziękowania należą się tłumaczowi Jędrzejowi Polakowi, któremu udało się oddać znakomicie polisensoryczność słów (dla przykładu: PLASK jest powtarzane kilkadziesiąt razy na zaledwie kilku stronach powieści, aby oddać wrażenie jazdy wodnym ścigaczem). Z drugiej strony, Tom Wolf, jako przedstawiciel współczesnej literatury realistycznej, nie śpieszy się z posuwaniem fabuły naprzód. Z niemal pieczołowitą starannością ukazuje swoich bohaterów, lubując się w długich, zawiłych i miejscami skomplikowanych opisach protagonistów. Niektórzy mogą to poczytać na minus, niemniej to właśnie owa cecha jego pisarstwa pozwala na zagłębienie się w przewrotny świat ludzi i ich skrywanych słabości.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że – podobnie jak w przypadku Nazywam się Charlotte Simmons – Honor krwi nie ma szans na ekranizację nawet na małym ekranie. Nie wynika to z faktu słabej warstwy fabularnej. Wręcz przeciwnie: to właśnie realistyczne, graniczące z naturalizmem opisy ludzkich ułomności oraz uprzedzeń na tle narodowościowo-etnicznym sprawiają, iż żaden reżyser nie podejmie się filmowej realizacji dzieł Wolfe’a (warto wspomnieć chociażby reakcje krytyków i publiczności po Django Quentina Tarantino).

W związku z tym nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić do sięgnięcia po najnowszą powieść Toma Wolfe’a. To książka wymagająca od czytelnika skupienia, na dodatek nie da się jej szybko przeczytać, niemniej skończona lektura pozostawia wiele satysfakcji i poczucia, iż obcuje się z prozą światowej klasy.

Pattyczak

Tytuł: Honor krwi

Autor: Tom Wolfe

Tytuł oryginalny: Back To Blood 2012

Tłumaczenie: Jędrzej Polak

Wydawnictwo: Albatros

Data i miejsce wydania:  18.09.2015, Warszawa

Oprawa: twarda

Wydanie: I

Liczba stron: 705

ISBN: 978-83-7885-996-3

Recenzja ukazała się także na stronie Gildii Literatury.

Podsumowanie

Honor krwi

Honor krwi
  • 7.5/10
    Fabuła
  • 8.5/10
    Stylistyka
  • 9.5/10
    Wydanie

Zalety

  • 3 interesujące wątki ukazujące szerokie spektrum ludzkich zachowań
  • zabawa językiem na poziomie graficznym
  • niepoprawna politycznie i kulturalnie

Wady

  • bardzo wolna akcja