Życie miłośnika filmów nie jest proste – co i rusz pojawiają się nowe produkcje, które trzeba obejrzeć, przecież nie wypada nie być z nimi na bieżąco. Jedne okazują się godnymi peanów na ich cześć dziełami, inne, w najlepszym wypadku, przyprawiają widza o ból głowy. Największą zmorą okazują się jednak wszelkiego rodzaju kontynuacje, zwłaszcza wtedy, gdy pierwsza część serii reprezentowała wysoki poziom. Bardzo często zdarza się tak, że kolejne części nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań – reżyserom i scenarzystom skończyły się pomysły, źle poprowadzono fabułę czy wszystko zamieniło się w jedną wielką komedię. Oczywiście nie każdą serię czeka tak marny los, czego przykładem może być najnowszy film z cyklu Noc w muzeum.
Starożytna egipska tablica, dzięki mocy której ożywały eksponaty, zaczyna tracić swoje właściwości. Teddiemu, Jedediah, Octaviusowi i reszcie muzealnych przyjaciół Larry’ego grozi niebezpieczeństwo: jeżeli nie uda im się przywrócić płycie mocy, już na zawsze pozostaną martwymi figurkami. By rozwiązać tajemnicę utraty mocy tablicy, bohaterowie muszą udać się do British Museum, tam bowiem znajduje się ktoś, kto jest w stanie pomóc.
Trzeba przyznać, że zmiana miejsca akcji wniosła lekki powiew świeżości do opowiadanej historii. Tym razem bohaterowie i widzowie zobaczą sale londyńskiego muzeum. Co to oznacza? Przede wszystkim nowe postaci, których nie da się nie polubić. By nie namieszać zbytnio odbiorcom w głowach, scenarzyści nie wprowadzili ich zbyt wiele. Owszem, bohaterowie spotykają na swej drodze sporo nowych ożywionych eksponatów, jednak tylko kilku z nim poświęcono większą uwagę. Gwiazdą trzeciego filmu stał się… Lancelot; to głównie na nim, jeżeli chodzi o wcześniej nieznanych protagonistów, skupia się akcja produkcji. Zestawienie jego wartości i sposobu bycia z tymi wyznawanymi przez znanych z wcześniejszych części bohaterami wywołuje mnóstwo przezabawnych sytuacji. Szkoda tylko, że w historii zabrakło jakiegoś ciekawego czarnego charakteru.
Trzeci film trzyma w napięciu, gwarantuje dobrą zabawę i znajdziemy w nim kilka zabawnych scen, może nie tyle co we wcześniejszych częściach, ale powodów do śmiechu na pewno nie zabraknie. Zwłaszcza, gdy na ekranie pojawią się Steve Coogan i Owen Wilson. Ta dwójka to nadal największe gwiazdy całego przedstawienia.
Warto również wspomnieć o Robinie Williamsie. Jak wiadomo w zeszłym roku popełnił samobójstwo.Tajemnica grobowca to ostatni film, w którym pojawia się ten utalentowany aktor. Zresztą już po samym rozwoju historii widz zdaje sobie sprawę, że trzecia część Nocy w muzeum to ostatnie spotkanie z bohaterami amerykańskiego muzeum. Może w przyszłości powstanie jeszcze jakiś film, ale raczej będzie on dotyczył postaci zamieszkujących londyński obiekt.
Noc w muzeum 3: Tajemnica grobowca to pełen przygód, humoru i ciekawych postaci film dla całej rodziny. Nie jest to może najlepsza część trylogii, jednak na pewno nie można powiedzieć, że okazała się wielkim rozczarowaniem. Widzowie dostają sporą dawkę wrażeń, poznają nowych bohaterów i widzą, jak ci znani zmieniają się. Ostatnia część serii to godne zwieńczenie całości.
Katriona
Recenzja pierwotnie ukazała się na portalu Gildia Filmu: https://www.film.gildia.pl/filmy/night-at-the-museum-secret-of-the-tomb/recenzja